Rozdział 9

574 27 0
                                    

Przybywam do Was z nowym rozdziałem. Drugi wrzucę koło godziny 18.
Mam szczerą nadzieję, że Wam się spodoba i zostawicie coś po sobie.

Miłego dnia! 
❤❤❤❤

Kiedy coś zaakceptujesz, to automatycznie, staje się to rzeczywistością. Wtedy zaczynasz cierpieć, myśląc dużo o tym temacie. Najlepiej byłoby temu zaprzeczyć, jednak tutaj w grę wchodzi faza wyparcia. O której już rozmawialiśmy. Ale problem polegał na tym, że utknęłam w tej fazie. Życie toczyło się dalej, sekundy się nie zatrzymują, tylko dlatego, że tego chcesz.
No, Chyba że umiesz kontrolować czas. Ale nie o to tu chodzi.
Chociaż, myśl o tym, że ma się moc, byłaby wspaniała. Jednak to mogłoby wywołać wiele zła maturze. Muszę zacząć szanować przyrodę.

- Możesz już iść.
Powiedziałam, wracając myślami na ziemie. Od razu zobaczyłam jego wystraszone oczy. -Wszystko w porządku? Spojrzałam na niego i szybko skinęłam głową.
- tak.
-Na pewno?
Kiwnęłam głową.
-Myślałam właśnie o prawach natury. Przewróciłam oczami i podeszłam do drzwi. 

-teraz, jeśli możesz, to już idź, muszę się na jutro nauczyć tekstu, a jeszcze nic nie umiem.
-Mogę Ci pomóc. Chodź Mowgli. To na pewno nie jest takie trudne.
Powiedział, uśmiechając się.
-Dziękuję, ale nie potrzebuje pomocy.
Powiedziałam, patrząc się na niego przez chwilę.
-Naprawdę poradzę sobie sama.
-Wszystko w porządku? Ostatnio jesteś trochę ... -Nic.
Westchnęłam.
-Nic mi nie jest.
Kiwnął głową i kilka sekund później, zaczął się do mnie przybliżać, stał zdecydowanie zbyt blisko mnie. Teraz widzę, jaka niska jestem.
-Co robisz?
Zapytałam, podnosząc wzrok. Uśmiechnął się i swoją ręką dotknął mojej ręki.
-Biorę tylko mój telefon i klucze, które są za tobą. Zaśmiał się, a ja odwróciłam się i zobaczyłam jego rzeczy na stole.
-Oczywiście.
Spojrzał w dół i stał tak kilka sekund. Chciał coś powiedzieć, ale nagle przeszkodził nam dźwięk dzwonka do drzwi!
-Wiesz, ja już pójdę.
-Tak, cześć.
Nie wiem jakim cudem drzwi były zamknięte. Szybko pobiegłam, żeby je otworzyć.

To na pewno moja mama. Proszę, żeby to była ona.

Jednak to nie była mama. Na jej miejscu stał chłopak, mniej więcej w moim wieku, trochę wyższy i przystojny.
Kim jesteś?
W myślach uderzyłam się za otworzenie drzwi.
-Ach, cześć.
Uśmiechnął się do mnie.

NA BOGA, ALE ON MA PIĘKNY UŚMIECH.

-Jestem Nicholas.
-Jestem Karol.
Ponownie się do mnie uśmiechnął.
-Stało się coś? Potrzebujesz czegoś? -Hmmm tak.
-Wydaje mi się, że jestem twoim sąsiadem. Wskazał na drzwi, które były naprzeciwko.
Co? Sąsiad? Dlaczego mam sąsiada?
-Kelnereczko 

Rugge bez myślenia, podeszła do mnie i mnie objął.
-Kim jest ten chłopak?
-Jestem jej sąsiadem.
Spojrzałam do góry i napotkałam wzrok Rugge.

-Więc jesteś jej sąsiadem? -Nie!
Krzyknęłam, zwracając na siebie ich uwagę. -Nigdy w życiu go nie widziałam.
-Właśnie się przeprowadziłem, moja mama wysłała mnie, żebym zapytać, czy w recepcji ...
-Czekaj, czekaj, właśnie się przeprowadziłeś? Zapytał Rugge.

Co tu się dzieje.
-Tak. Przytaknął.
-Pani Parker sprzedała apartament, a moja rodzina go kupiła.

-Pani Parker?
-A jej rodzina?
Mówiłam szybko.
-Rodzina?
Zapytał Nicholas.
-Jaka rodzina? Przecież Pani Parker mieszkała... _ -Wiesz co?! Ja nic nie wiem.
-Czekaj, jesteście parą?
Zapytał Nicholas, śmiejąc się.
-Nie.
-Tak.
Odpowiedzieliśmy jednocześnie i szybko spojrzeliśmy na siebie.
-Tworzycie piękną parę. - CO? NIE, NIE, NIE. Powiedziałam zdenerwowana.
-Nicholas, pozwól na chwilę. Chłopak pożegnał się z nami i odszedł, a w moim domu zapanowała ponownie niezręczna atmosfera.
-Dlaczego mu to powiedziałeś?
Patrzyłam na niego zła, ze skrzyżowanymi rękami.
-Co kelnereczko?
-Wiesz, co mam na myśli Ruggero, dlaczego powiedziałeś mu, że jesteśmy parą?
-Żeby nie miał złudzeń. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego. -Cóż, wiesz Karola, mam na myśli to, że podoba Ci się twój stary sąsiad i lepiej, żeby nie miał złudzeń.
To miało w sobie logikę, ale mnie zdezorientowało. -Przypuszczam, że rozumiem.
Powiedziałam w zamyśleniu.
-Przypuszczam?

Siedzieliśmy na kanapie w moim pokoju, tego najmniej się spodziewałam.
Przybliżył się do mnie i spojrzał mi w oczy. Jego oczy były jak narkotyk, który najbardziej uzależnia. Zrozumiałam, że moje ciało przechodzi fazę akceptacji. Gdybym zaprzeczyła, że lubię Ruggero, wszystko byłoby o wiele bardziej bolesne, to by mnie złamało.
Zbliżył się do mnie, a rękę położył na mojej talii. Jego oczy wciąż mnie obserwowały, to wszystko trwało zaledwie kilku sekund, ale dla mnie to było jak wieczność. Był tak blisko mnie, mieliśmy już się pocałować, gdy nagle usłyszałam wołanie.
-KAROL! Chodź na chwilę, mam coś dla Ciebie.
To była moja mama.
Co się ze mną dzieje

Our last song |Ruggarol|Where stories live. Discover now