Rozdział 36 Część 1

316 15 4
                                    

Obserwowałam go przez kilka sekund. Jego oczy wyglądały na smutne i nie miał już tego osobliwego blasku. Nie bardzo rozumiałam, co się dzieje. Chciałam go przytulić, ale czułem, że jeśli go dotknę, moja skóra spłonie.
-Co tu robisz? Otworzyłam drzwi jeszcze szerzej.
Spojrzał na mnie i pochylił głowę, odchrząknął i znów spojrzał na mnie
-Ja... Muszę z tobą porozmawiać.

Powiedział, ocierając łzy, które spływały mu po policzku.
-Zamierzasz porozmawiać o tym, co powiedziała twoja matka? Powiedz mi, że to żart... Proszę. Powiedziałam, prawie go błagając. Spojrzał na mnie i wziął mnie za rękę. Minęło 5 miesięcy, odkąd ostatni raz dotknął mojej skóry.
-Nie będziemy o tym rozmawiać.
Masz dzisiaj czas?
Byłam zdezorientowana, nie bardzo rozumiałam, co się dzieje. Chciał spędzić ze mną czas, a żeby mógł mi wyjaśnić, co się stało, musiałam się zgodzić.
-Myślę, że tak... Odpowiedziałam szybko. -Dobrze, chodź, muszę ci coś pokazać.
Próbowałam protestować, ale zmusił mnie do milczenia. Skinąłem głową i poszłam za nim.

Szliśmy w milczeniu, co było trochę niewygodne. Nigdy się tak przy nim nie czułam. Te 5 miesięcy bardzo nas od siebie oddaliły.
Nie czułam już tej samej więzi i to bolało. Droga upłynęła nam w milczeniu, od czasu do czasu dotykałam jego ręki. Cisza między nami stawała się nie do zniesienia.

Pytałam raz po raz, czy to, co napisała jego matka, było prawdą. Chciałam uciec od niego raz na zawsze. Jednak potrzebowałam tych słów, chciałam usłyszeć od niego jaka była prawda.

Dotarliśmy do parku, w którym nikogo nie było. Podeszliśmy do ławki, stała tam jego gitara i walizka. Miałam bardzo złe przeczucia.
Gdy tylko to zobaczyłam, mocno złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie, jego wyraz twarzy był poważny i smutny.
-Usiądźmy.
Spojrzał na mnie i wziął gitarę.
Zagrał kilka akordów i spojrzał na mnie. -Pamiętasz, jak próbowaliśmy znaleźć piosenkę, która by nas reprezentowała? Myślę, że już ją znalazłem. Spojrzałem na niego, a potem na gitarę, jego palce zaczęły grać melodię, która wydawała się mi bardzo dobrze znana.
Melodia była bardzo powolna, a sposób, w jaki patrzył na gitarę, sprawiał, że czułam się szczęśliwa. Wiedziałam, że uwielbia na niej grać.
Zaczął śpiewać, patrząc na mnie.

Śpiewał te słowa i wiedziałam, że to coś więcej niż zwykła piosenka One Direction.

Naprawdę nie rozumiałam, dlaczego śpiewał mi tę piosenkę.

Opowiada o chłopcu, który chce być z dziewczyną, ale ona ma chłopaka.

Patrzył na mnie i mogę przysiąc, że w jego oczach ponownie ujrzałam tamten blask.
Przez chwilę czułam się dobrze.

O pięciu złych miesiącach zapominałam w jednej chwili. Znów czułam się przy nim wolna.

Co, do cholery, próbował mi powiedzieć Ruggero? Nic z tego nie rozumiałam...

I to zdanie, tylko to zdanie, sprawiło, że otworzyłam oczy i ujrzałam rzeczywistość. Czułem, jakby wszystko wokół zniknęło.

Skoczył śpiewać piosenkę i spojrzał na mnie.
-Co masz przez to wszystko na myśli?
-Muszę ci coś dać.

Odłożył na bok gitarę i zaczął otwierać walizkę, z której wyjął kopertę oraz samolot z papieru.

-Dlaczego mi to dajesz? Byłam zdezorientowana, a moje ręce zaczęły drżeć -Ruggero. Proszę, wyjaśnij mi to.
-Dowiesz się, gdy dotrzesz do domu.
Wybacz mi, Karol. Naprawdę na to nie zasługujesz. Ale...
Wziął głęboki wdech i spojrzał na mnie.
-Ta piosenka będzie naszą piosenką.
Wiem, że znajdziesz kogoś, kto Cię doceni.
-Czy to prawda, co powiedziała twoja matka?
Spójrz mi w oczy i powiedz!
-Karol....
Spojrzał na mnie.
-Dziękuję, że podarowałaś mi najlepsze chwile w życiu. Naprawdę, jesteś....
-Przestań owijać w bawełnę i powiedz.
Przerwałam mu.
Spojrzał w dół i ponownie na mnie spojrzał.
Czułam, że zaraz się rozplącze.
-Biorę ślub.

Our last song |Ruggarol|Место, где живут истории. Откройте их для себя