•ROHAN•

1.1K 46 13
                                    

I tak teraz zmierzamy do Rohanu. Pędziliśmy pełną prędkością na trzech koniach. Gdy znaleźliśmy Gandalfa odesłałam Aslana by trochę odpoczął i tak teraz właśnie jadę na jednym koniu razem z Aragornem, Gimli z Legolasem, a Gandalf sam. Gdy dotarliśmy pod bramy Rohanu przyjęli nas tam nie zbyt miło...

- Oddajcie broń - polecił strażnik, a my chcąc czy nie musieliśmy zrobić jak kazał - oddaj kij - zwrócił się do czarodzieja

- Pozbawisz starca podpory? - zapytał strażnika Gandalf na co ten jedynie westchnął, ale wpuścił nas do środka.

- Panie idzie Gandalf Szary - usłyszałam jak jakiś typek mówi do prawdopodobnie króla.

Gdy weszliśmy do środka, drzwi zamknęły się. A mu stanęliśmy przed królem.

- Zwiastun Klęski - dodał

- Gościnność twego dworu ostatnio zmalała królu Theodenie - powiedział pewnym głosem biały czarodziej

- Nie jest tu mile widziany - usłyszałam jak szepcze do króla - Późną godzinę wybrał sobie czarodziej by się zjawić - powiedział już o wiele  głośniej - Naspel, tak go nazwałem... zły to gość...

- Co złe wieści niesie - zakończył Gandalf - trzymaj jadowity język za zębami - dodał - nie szedłem przez ogień i śmierć by nieść Rohanowi zgubne wieści i gadać z bezrozumnym gadem... - czarodziej wycelował w niego swoją różdżka...

- Laska.... mieliście zabrać im broń!! - krzyknął brzydki ryj. Żołnierze rzucili się na nas, ale ja byłam już przygotowana. Zmieniłam się w smoka po czym głośno ryknęłam.

- Zbliżcie się - zaczęłam - a czeka was śmierć - dodałam. Strażnicy spojrzeli na mnie ze strachem, ale nie ruszyli się... natomiast Gandalf podszedł do króla, a brzydki pysk został przetrzymany przez rudobrodego

- Theodenie synu Thedina - zaczął Gandalf - zbyt długo tkwiłeś w mroku... wysłuchaj mnie... zdejmuję z ciebie czar - powiedział biały czarodziej wyciągając rękę w kierunku króla. Ten widząc Jego poczynania zaśmiał się w bardzo dziwny sposób...

- Nie masz tu władzy Gandalfie Szary - zadrwił z Niego król i ponownie zaczął się śmiać. Gandalf ściągnął z siebie szarą pelerynę ukazując swój biały strój. Gdy król to zobaczył od razu zrzedła mu mina, co wyglądało wręcz komicznie...

- Wysączę Cię z tąd Sarumanem niczym jad z rany... - powiedział i zaczął wykonywać dziwne ruchy różdżką. Zobaczyłam że przybiegła tutaj jakaś dziewczyna która szykowała się do podbiegnięcia do króla. Nim ktokolwiek zdążył coś zrobić ryknęłam na nią, a ta odsunęła się przerażona. W końcu. Nie codziennie widzi się smoka. Nie?

- Jeśli odejdę... Theoden zginie - odezwał się król

- Nie zabiłeś mnie więc nie zabijesz i Jego - odparł Gandalf i ponownie wykonał ruch różdżką.

- Rohan... Jest mój - odezwał się Ale Gandalf wykonał kolejny ruch różdżką

- Precz! - krzyknął. Theoden podniósł się z zamiarem zaatakowania czarodzieja ale on wykonał ruch laską, a Saruman odszedł. Spojrzałam na kobietę wzrokiem „możesz iść" co zrozumiała i od razu pobiegła do Króla który powoli zaczął normalnie wyglądać...

- Znam twoją twarz - odezwał się król - Eowina - powiedział i rozejrzał się po tłumie - Gandalf?

- Odetchnij powietrzem swobody przyjacielu - odparł z uśmiechem czarodziej. Zmieniłam się w człowieka wiedząc że im dłużej jestem smokiem tym mniej energi mam. Zachwalam się lekko, ale na szczęście podtrzymał mnie Aragorn.

- Mrocze były moje sny - odezwał się Theoden patrząc na swoje palce

- Palce przypomną sobie dawną sile jeśli chwycą miecz - odparł Gandalf, a jeden z strażników podał królowi miecz który prawie że od razu wyjął. Patrzył na oręż dość długo aż Jego wzrok powędrował do brzydkiej mordy.
Dwaj strażnicy szybko do niego podeszli by następnie szybkim krokiem ruszyć w kierunku drzwi i rzucić nim jak szmacianą lalką...

- Służyłem tylko Rohanowi - odezwał się widząc że król podchodzi do Niego z mieczem w ręku - Tylko tobie mój panie...

- Ty pijawko - odezwał się król - chciałeś mnie rzucić na kolana... - powiedział i szykował się do zaatakowania brzydkiej mordy ale przeszkodził mu Aragorn

- Nie panie! - krzyknął szarooki - Puść go... dość już krwi przelano za Jego sprawą... - dodał a król opuścił broń. Aragorn wyciągnął do Niego lewą dłoń w wyrazie pomocy ale ten tylko na nią napluł i uciekł. Podeszłam do Aragorn który wycierał dłoń o swe ubranie.

- Pokłon królowi Theodenowi!! - krzyknął jakiś gostek z tłumu. Wszyscy oddaliśmy pokłon królowi.

- Gdzie jest Theodred? - zapytał - gdzie jest mój syn?

***

I tak oto teraz jesteśmy na pogrzebie syna króla. Który szczerze odbył się dość szybko. Jakaś babka cały czas śpiewała jakieś Rohańskie piosenki. Razem z Aragornem ruszyliśmy do stajni gdyż niedługo mieliśmy wyruszać. Szukałam dla siebie odpowiedniego konia. Wiem że w każdej chwili mogę przywołać Aslana ale on także ma swoje zadania w swoim królestwie. Przechadzałam się po stajni. Wszystkie konie które narazie widziałam nie przypadły mi jakości gustu. Gdy dotarłam do ostatniego boksa zobaczyłam pięknego, czarnego jednorożca.

- Nie panienka spróbuje - usłyszałam głos by następnie odwrócić się do tej osoby - tego konia jeszcze nikomu nie udało się oswoić...

- Naprawdę? - zdziwiłam się ale mężczyzna tylko pokiwał głową. Podeszłam bliżej konia który bardzo uważnie mnie obserwował. Otworzyłam boks i podeszłam bliżej konia. Jedną ręką dotknęłam jego pyska, ale na szczęście koń nie uciekł tylko bardziej przysunął się do mnie. Zaczęłam go głaskąć

- Jesteś piękny - szepłam do konia na co odpowiedział cichym rżeniem. - Jak się nazywa? - zapytałam stojącego przed boksem mężczynę

- Szafir - odparł

- Piękne imię - odparłam - ma jakieś siodło? - zapytałam

- Tak tam tę - wskazał na białe siodło i położoną na niego białą uprzęż. Założyłam wierzchowcowi siodło i szybkim ruchem znalazłam się na grzbiecie - Jest twój

- Co? - zdziwiłam się

- Jeszcze nikomu nie udało się go oswoić dlatego jest twój - odpowiedział

- Dziękuję - posłałam mężczyźnie uśmiech i wyjechałam z stajni

Syn Gondoru~Władca Pierścieni~ ZakończoneWhere stories live. Discover now