•ISENGARD•

997 35 18
                                    

Aragorn zaniósł mnie do sali głównej. Gdy tyko do niej weszliśmy wszyscy zebrani w niej ludzie zaczęli klaskać.

- O chodzi? - zapytała cicho Aragorna

- Są wdzięczni. Walczyłaś całą noc poświęcając życie dla nich. - odpowiedział.

- Droga Elen - usłyszałam głos Theodena. Aragorn postawił mnie na ziemi ale mocno trzymał tak bym nie upadła - za twą odwagę i bohaterstwo na daje Ci przydomek Elen Waleczna obrończyni Rohanu. Powiedział oo czy mianował mnie miecz. Następnie rochańczycy zaczęli ponownie klaskać tym razem głośniej. Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam że jedyną osobą która nie klaszcze jest Eowina. Ale szczerze to miałam to gdzieś. Blondynka patrzyła na mnie ze złością i zazdrością jednocześnie. I widzisz babo. Jestem lepsza. Poczułam mocny ból w udzie. Pewnie bym upadła gdyby nie to że podtrzymywał mnie Aragorn.

- Zabierz ją do doktora - polecił król, Aragorn w jednej chwili mnie podniósł tak że znowu byłam w Jego ramionach. Gdy tylko wyszliśmy z sali zamknęłam oczy klasą głowę na ramieniu szarookiego. Byłam zmęczona i obolała.

- Wszystko dobrze? - zapytał z troską w głosie Aragorn

- Tak jest ok - odpowiedziałam - jestem po prostu zmęczona...

***

Gdy byliśmy już u lekarza Aragorn musiał wyjść, a kobieta zajęła się moją nogą. Na początku odkażyła ranę, a następnie dała mi kilka tabletek do połknięcia, ale nic się nie stało.

- Dlaczego nic się nie dzieje? - zapytałam zdziwiona

- Nie wiem... tabletki zawsze działały od razu - powiedziała - kochana powiedź mi czy jesteś czarodziejką czy może włączasz jakimiś mocami? - zapytała

- Tak jestem Avatarem - odparłam

- Więc pewnie dlatego - powiedziała - zaczekaj chwilę - poleciła i poszła by po chwili przyjść z miską wody.

- Woda? - zdziwiłam się

- Spotkałam się już z podobnym przypadkiem i uwierz mi że to pomoże - odparła. Mocą podniosłam wodę po czym nakierowałam ną na ranę. Po chwili jej nie było.

- Wow - powiedziałam cicho - Mogę iść?

- Oczywiście kochana - odpowiedziała a ja wyszłam

- Dlaczego tak długo? - zapytał Aragorn gdy wyszłam zza drzwi

- Tabletki nie działały więc musiałyśmy użyć innego sposobu. - odpowiedziałam

***

Ruszyliśmy w kierunku Isengardu. Jechałam obok Aragorna na Szafirze. W sumie jechałam ja, Aragorn, Legolas, Gandalf, Gimli, Theoden i ten głupi Eomer który cały czas się do mnie kleił.... Dotarliśmy pod Isengardu który był krótko mówiąc zburzony. Pierwsze co rzuciło nam się w oczy to hobbici którzy bez zbędnych ceregieli palili fajkę. Gdy zobaczyli nas uśmiechnęli się.

- Witam moi drodzy w Isengardzie - przywitał nas Merry

- Wy młode urwisy! - krzyknął - My was szukamy a wy sobie ucztujecie i palicie! - krzyknął wściekły na co wybuchłam śmiechem.

- Siedzimy na polu chwały - odparł Merry

- Korzystamy z zasłużonych przyjemności - dodał Pipin - Szczególnie dobra jest solona wieprzowina

- Solona wieprzowinka? - zapytał Gimli

- Hobbici - westchnął czarodziej

- Jesteśmy pod rozkazami drzewca który przejął w Isengardzie władzę - powiedział Merry

***

- Młody pan Gandalf - odezwał się ent widząc jak przyszliśmy - cieszę się z twojego przybycia - z drewnem, wodą i kamieniem sobie poradzę, ale trzeba tu także przypilnować czarodziej zamkniętego w wierzy...

- Pokarz się - szepnął Aragorn

- Uważajcie... Saruman nawet pokonany może być groźny - odparła Gandalf

- Więc utnijmy mu łep i.... - zaczął Gimli ale przerwał mi czarodziej

- Nie - zaprzeczył - musi pozostać przy życiu.... musi mówić - dodał

- Stoczyłeś wiele wojen i zabiłeś wielu ludzi królu Theodenie - usłyszeliśmy głos Sarumana - ale potem zawierałeś pokój... nie możemy żyć jak dawniej stary przyjacielu? - zapytał - nie możemy zawrzeć pokoju?

- Możemy - odpowiedział król, a moje serce stanęło - zawrzemy pokój... kiedy odpowiesz za spalanie zachodniej bruzdy i za śmierć zabitych tam dzieci.... zawrzemy pokój kiedy pomścimy żołnierzy których ciała pochowano choć leżały brudne pod bramą rogatego bromu... gdy zawiśniesz na haku i ucieszę swój własny tron... wtedy zawrzemy pokój - powiedział i spojrzał wrednie na Sarumana który wówczas patrzył na mnie.

- A więc tak - odparł - ciekawe co zrobicie gdy... - przerwał i skierował na mnie swoją laskę. Sama nie wiem co się działo, ale czułam jakby ktoś był w mojej głowie...

Pov Aragorn

- A więc tak... - odparł - ciekawe co zrobicie gdy... - przerwał i skierował swą laskę na Elen. Dziewczyna zaczęła kręcić głową jakby śnił jej się koszmar. Sam nie wiem jak ale potem dziewczyna zeszła z konia i zmieniając się w smoka spojrzała na nas. Jej oczy były zwężone w pionową kreskę. Jakby nie była sobą. Usłyszeliśmy śmiech Sarumana.

- Co jej zrobiłeś!? - zapytałem wściekły

- Ah nic takiego - odparł wrednie się uśmiechając - tak jakby przejąłem na nią kontrolę - powiedział i gdy chciałem do niej podejść ten krzyknął - jeden krok, a zginiesz zabity przez własną dziewczynę!!!

- Skąd to wiesz? - zapytał Legolas

- Pozwólcie że uchylę wam skrawek tajemnicy - odparł wyciągając z rękawa szklaną kulę - coś się dzieje w sercu Śrudziemia coś co umknęło przed twym wzrokiem... ale wielkie oko to dostrzegło... nawet w tej chwili Sauron zdobywa przewagę - powiedział i schował kulę do rękawa - wiesz o tym... - dodał a Gandalf podszedł bliżej wierzy - zginiecie wszyscy - Nie wiem jak możesz myśleć że ten strażnik może zasiąść na tonie Gondoru. - powiedział wrednie - ten wygnaniec - dodał - Gandalf ochoczo poświęca tych których kocha. Ciekawie co powiedziałeś niziołkowi nim pchnąłeś go na drogę śmierci.

- Dość tego! - krzyknął Gimli - zestrzel go - powiedział do elfa siedzącego przed Nim

- Nie - zaprzeczył czarodziej - zejdź do nas Sarumanem i proszę uwolnij Elen

- Na nic mi twoja litość i miłosierdzie - powiedział a z jego różdżki wyleciał ogień który obkręcił się wokoło Gandalfa. Gdy ogień zniknął Gandalf spojrzał na Sarumana

- Sarumanie twoja różdżka jest złamana - powiedział a po chwili stało się jak powiedział. Usłyszałem plusk. Spojrzałem w tamtym kierunku. Zobaczyłem Elen która leżała w wodzie w normalnej postaci. Szybko zsiadłem z konia i pognałem do dziewczyny następnie biorąc ja na ręce i ponownie siadając na koniu.

- Grima - powiedział król - nie musisz mu służyć... nie zawsze byłeś taki... kiedyś byłeś poddanym Rohanu. Zejdź do nas

- Poddanym rohanu? - zapytał Saruman - a czym że jest dwór Rohanu? Oborą w której mieszkańcy piją piwo i nie zważają na innych

- Grima zejdź do nas - powiedział ponowne król - uwolnij się od Niego

- Uwolnij!? Nigdy nie będzie wolny - powiedział i odwrócił się do brzydkiej Mordy waląc go a Mordę.

- Sarumanie - powiedział nad wyraz spokojnie Gandalf - nie przyjaciel dopuścił cię do rady...

- Odwołaj straże, a powiem Ci co się stanie - powiedział - nie godzę się na rolę jeńca. - powiedział i po chwili Grimma wbił mu coś do pleców. Legolas zareagował natychmiastowo strzelając w czarnowłosego. Natomiast Saruman spadł następnie wbijając się bolśnie w kołowrotek.

- Zawiadomić sojuszników i inne kraje - powiedział Saruman

- Wróg idzie na mas musimy wiedzieć gdzie uderzy - powiedział Gandalf

Syn Gondoru~Władca Pierścieni~ ZakończoneWhere stories live. Discover now