Rozdział IX

32 9 0
                                    


Do jej pokoju wpadła różowo włosa. Stanęła nad jej głową i zaczęła krzyczeć, aby się zbierała.

-Jeszcze pięć minut -wymamrotała dziewczyna, zakrywając głowę poduszką. Usłyszała trzaśnięcie drzwiami po czym odkryła się i leżąc jeszcze chwilę w łóżku, zastanawiała się czy przypadkiem wszystko co ją otacza nie jest iluzją.- A może mogę pozwolić sobie na kolejne pięć minut? -Pytała samą siebie.

Ilaya podeszła do krzesła i oglądała kreację na dziś. O dziwo –Ku jej pozytywnemu zaskoczeniu – suknia była prosta, biała i zwiewna, bez żadnych zbędnych falbanek czy koralików. Związała włosy w ciasny kucyk i ruszyła do biblioteki.

       Pierwsze co usłyszała po otwarciu drzwi, to kłótnia różowo włosej oraz Eliota.

-Uważaj co robisz! - krzyczała Sekki, zbierając zalane papiery z biurka.

-Tutaj się nie krzyczy! -odfuknął, dość głośno Eliot.

-To się nie drzyj, Eliot!

Dziewczyna w rozbawieniu stała i przyglądała się całej sytuacji, ale postanowiła, że im przerwie. Chciała zacząć jak najwcześniej.

-Przepraszam, ale oboje krzyczycie. -Uśmiechnęła się zadziornie, po czym pewnym krokiem podeszła w ich stronę. Klęknęła i podniosła, mokrą książkę z podłogi, podajac ją Eliotowi.

-Dzięki. -Wymamrotał chłopak.

-Nie ma za co - Uśmiechnęła się pogodnie, po czym spojrzała na Sekki i dodała. -To... od czego dziś zaczynamy?

-Jaki ty masz dziś anielski humor, coś się stało? -Zapytała różowo włosa.

-W sumie nie, po prostu czuję się świetnie. Jestem pełna energii, nie mogę się doczekać dzisiejszej nauki.

-Ilayo, jeszcze ją znienawidzisz, a co gorsza może i Eliota? -Uśmiechnęła się w stronę chłopaka.

-Ilayo? -Eliot popatrzył ze zdziwieniem na swoje koleżanki.

-A tak, Edan nadał jej nowe imię. -Uśmiechnęła się i ruchem głowy wskazała czarnowłosą.

-Edan! Ty chyba żartujesz, a co z Naytlą?

-Długa historia, później ci opowiem.- Czarnowłosa puściła oczko w stronę chłopaka.

-No to może wieczorem po nauce? Eliot nauczy cię historii i geologii tego miejsca.

-A ty czego będziesz mnie uczyć? -Zapytała.

-Ja? Nauczę cię niektórych anysów, skoro już wiemy, że potrafisz ich używać. Wytłumaczę ci wszystko od podstaw. Dziś do południa należysz do mnie, następnie masz godzinę przerwy i odsyłam cię do Eliota.

-Rozumiem, więc od czego zaczynamy? -Zapytała entuzjastycznie Ilaya.

-Może najpierw wybierzemy ci profesję? Co ty na to?

-Niech będzie. Mogę zostać alchemiczką tak jak ty?

-Oczywiście, możesz zostać nawet szwaczką, chociaż to byłoby marnotrawstwo twojego hromosu, nie jest tak silny jak Edana, ale wygląda na to, że coś go blokuje. Więc masz duże szanse na zostanie alchemiczką.- Uśmiechnęła się w kierunku czarnowłosej.

Dziewczyny ruszyły w kierunku głównej bramy. Sekki poprowadziła Ilayę przez las.

-Gdzie my w ogóle idziemy?- Zapytała ze zdziwieniem dziewczyna.

-Do Atri. - Sekki skręciła w prawą ścieżkę.

-Atri? Kto to? - Zainteresowała się czarnowłosa.

-Tak, do Atri. To ona wybierze ci specjalizację.

-Hmm... A jakie istnieją ?

-Jest ich wiele, możesz dostać zwykły zawód, nie wszyscy z hromosem otrzymują profesję uzdrowiciela czy rycerza. Możesz zostać zwykłym kucharzem, skrybą, bartnikiem czy folusznikiem. -Różowo włosa zatrzymała się kilka metrów od drewnianej chaty. Porośnięta bluszczem i inną roślinnością tego świata.

-Więc kim jest Edan? Wątpię, że kucharzem. -Dziewczyna uśmiechnęła się, a jej towarzyszka parsknęła ze śmiechu.

-Nie on... Jest kimś, kim my nie mamy szansy się stać, niestety w jego profesji nie było jeszcze kobiety.

       Weszły do środka, otwierając drzwi, Ilaya zwróciła uwagę na pólki, które wypełnione były po brzegi różnymi roślinami, niektóre w słojach zalanych wodą, inne natomiast wysuszone lub sproszkowane w małych szklanych pojemniczkach. Różne fiolki, o przeróżnych kolorach tworzyły tęczę. Na środku pomieszczenia mały kaflowy piecyk. Obok niego starsza kobieta, na kolanach miała miseczkę z jakimś płynem i rwąc rośliny na drobne kawałeczki, wrzucała do misy.

-Atria? Przyprowadziłam ci kogoś.

-Witam, nazywam się Ilaya i... -Przerwano jej.

-Tak wiem dziecko, usiądź tu -wskazała miejsce naprzeciw niej. -Chcecie może herabty?

-Nie dziękujemy, my tylko na chwilę- Odpowiedziała Sekki.

-Jaki dasz mi zawód? -Zapytała czarnowłosa.

-To nie ode mnie zależy. -Staruszka wstała i podeszła do szafki i wyciągnęła z niej dziwny, żółty owoc na paćkę. Dodała ją do wywaru. -Ja ci tylko wskażę drogę, pomogę znaleźć powołanie. Zajrzę w twoją przeszłość i zanim mi powiesz, że je nie masz... Powiem ci, że skupię się na twoich emocjach, tego nie można wymazać z żadnej duszy. -Podała dziewczynie nóż.

-Co mam z tym zrobić? -popatrzyła z skonsternowaną miną.

-Rozetnij dłoń. Wystarczy kilka kropel. -Staruszka posłała jej stanowcze spojrzenie.

Nie wiele myśląc, rozcięła dłoń. Obok stała Sekki, bardziej zainteresowana zbiorami ziół staruszki niż samym -rytuałem- tak to nazwała Ilaya.

Stróżka krwi ciekła do naczynia. Uniósł się dym, a kobieta jednym haustem wypiła zawartość miseczki. Oczy zmieniły kolor z piwnych na białe. Złapała dziewczynę za dłonie i zaczęła szeptać- niezrozumiałe słowa dla Ilayii. Minęło kilka sekund, a oczy staruszki wróciły do normalności, onownie nabrały piwny kolor.

-I co? Wyrwała się z pytaniem Sekki.

Staruszka spojrzała na obie dziewczyny, wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy. Atria wyszła do innego pomieszczenia, wróciła po krótkiej chwili. Podeszła do czarnowłosej, podając jej skrawek papieru. -W twoim sercu jest dużo bólu i gniewu, nie znalazłam żadnych wspomnień z czasu przed tym jak tu przybyłaś. Jednak pamiętaj, że zło kryje się nawet w najczystszych sercach, nie da się go pozbyć. -Odwróciła się i odeszła. Atria wiedziała o niej coś, czego nie chciała jej powiedzieć.

Sekki podbiegła i zabrała kartkę z rąk Ilayii. Czytała przez chwilę i skupiła wzrok na czarnowłosej. -Dręczycielka... -Wyszeptała niemal bezgłośnie. -Musimy iść, Natychmiast!

-Ale co to znaczy?

-Nie ma czasu, później ci wytłumaczę. -Różowo włosa złapała Ilayę za dłoń i pociągnęła w stronę wyjścia. 



DręczycielkaWhere stories live. Discover now