Rozdział XI

49 6 3
                                    


Ilaya obudziła się wczesnym rankiem. Leżąc w łóżku zastanawiała się co dalej z nią będzie. Zastanawiała się czy chciałaby odejść -ale dokąd? -wyrwało jej się. -Zaczynam rozmawiać sama ze sobą. Kim je jestem? -Zadawała pytania, ale nikt nie odpowiedział.

Wstała i skierowała się do misy z ciepłą wodą, zanużyła w niej koniuszki palców. -Ciepła -Pomyślała. - Ciekawe kto codziennie się tym zajmuje. Pewnie jakaś służąca.- Spojrzała na krzesło obok i ujrzała fiołkową suknię, na niej leżała karteczka z informacjią, że Sekki czeka na nią w ogrodzie. Szybko upewniła się, ze drzwi są zamknięte i odświeżyła się. Ubrała suknię, długą do samej ziemi z odkrytymi obojczykami. Delikatny, fioletowy tiul opadał jej do łokci. Ozdobiona dziwnymi fioletowo-zielonymi kwiatami, w okolicach dekoltu oraz ramion. Środek kwitu był zielony, jednak końce płatków przyozdabiał fiolet, listki wewnątrz przypominały Ilayii gwiazdkę. Zewnętrzne płatki natomiast były zaokrąglone. -Piękne -Wyszeptała sama do siebie. Kwiat hipnotyzował ją swoją delikatnością oraz intensywnymi kolorami. Powąchała go, miała wrażenie, że nie posiada on zapachu. Po chwili jednak poczuła zaskakującą woń wiosennego deszczu. Ubrała się i wyszła.

Wchodząc do ogrodu, miała wrażenie, że pnącza kwiatów owładnęły to miejsce. Motyle były wszędzie, siadały na kwiaty, aby po chwili wzbić się w powietrze. Jednak uwagę Ilayii zwróciła mała fontanna, zarośnięta bluszczem. Obsiadły ją najróżniejsze rodzaje ptaków, a w niej nie wzruszona tafla wody, odbijała światło słońca. -Matka natura odbiera to co jej się należy -Pomyślała. Posągi były porośnięte przeróżną roślinnością, ścieżka prowadząca do małej altany, gdzieniegdzie zarastała trawą. Kwiat wylewały się falą, na kamienną ścieżkę. Altana zapierała dech w piersi, obrośnięta przez fioletowe kwiaty, przeplatające się z intensywną zielenią pnączy. Ilaya podeszła bliżej i zauważyła wewnątrz siedzącą Sekki. Na środku był stolik, a na nim stosy papierów oraz tacka z dwiema filiżankami i ciasteczkami.

-Dzień dobry. -Uśmiechnęła się w stronę różowo włosej, a dziewczyna odwzajemniła uśmiech.

-Witaj, siadaj -Wskazała miejsce naprzeciw niej.

-Więc od czego dziś zaczynamy? -Ilaya rozsiadła się wygodnie i wzięła filiżankę z herbatą do ręki.

-Może chcesz sama o coś zapytać?

-W sumie mam kilka pytań. Co to za kwiat? -Rozejrzała się dookoła.

-Hah. Niezbyt skomplikowane pytanie. -Uśmiechnęła się w stronę towarzyszki i zerwała kwiat. -To kwiat Ilayii.

-Ilayii? Przecież to znaczy ,,niewiadoma". -Zmarszczyła brwi.

-Tak, to twoje imię i nazwa tego kwiatu. Niekoniecznie oznacza ,,niewiadomą" można również tłumaczyć to słowo jako ,,tajemniczość". -Odgarnęła niesforny kosmyk za ucho.

-Dlaczego tak się nazywa?

-Nikt nie wie skąd się tu wzięły. Zakwitły z dnia na dzień po zniknięciu Ymmira, więc wydało się to wszystkim tajemnicze. A, że nie przypominają żadnych innych kwiatów, to także nieznane.

-Ale to było wieki temu. -Stwierdziła Ilaya, przypominając sobie historię, którą opowiedziała jej Cannahari.

-Tak, ale kwitną do dziś. Nawet zima nie może ich pokonać. Te kwiaty więdną tylko przed wielkim nieszczęściem, ostrzegają ludzi, jeżeli w ich życiu ma wydarzyć się coś złego. Gdy jednego zerwiesz i podarujesz drugiej osobie, którą darzysz pozytywnymi uczuciami, przyniosą one szczęście sobom. Jednak jeżeli kimś gardzisz, lub nienawidzisz i podasz ten kwiat z takimi emocjami, przyniesie mu same nieszczęście tej osobie. - Sekki bawiła się kwiatem.

DręczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz