Rozdział XXII

22 5 2
                                    


Stojąc na dziedzińcu, poirytowana Ilaya oraz Eliot czekali na Argo.

-Chyba twój przyjaciel nie jest zbyt odpowiedzialny. Może wyruszymy bez niego? W końcu damy sobie radę.

-Poczekajmy jeszcze chwilę, na pewno zaraz się zjawi. -Pogłaskała klacz po pysku i podała jej jabłko. Nagle usłyszała z oddali marudzenie Eriny. Zauważyła, że ciągnie w ich stronę za ucho Argo.

-Co się do cholery dzieje? -Ilaya spojrzała zszokowana na czarnowłosego.

-Buszował w spiżarni. -Erina posłała chłopakowi karcące spojrzenie. -Twierdzi, że przysłałaś go po zapasy na wyprawę. Tyle, że już wczoraj je odebrałaś.

Kruczowłosa, zirytowana całą sytuacją, wytłumaczyła Erinie, że pozwoliła przyjacielowi skorzystać z ich kuchni przed wyprawą.

Przez większość drogi milczeli, zachodzące słońce zmusiło ich do zatrzymania się.

Siedząc przy ognisku Argo zauważył jak Eliot lustruje Ilayę spojrzeniem.

-A ty co zakochałeś się? -Czarnowłosy zaśmiał się.

-Wiem co knujecie. -Spojrzał na siedzącą naprzeciw niego Ilayę.

-Niby, że co? -Spojrzała na Argo zdenerwowanym wzrokiem.

-Wiem co jest naszym celem. W sumie powinienem powiedzieć waszym. Idziemy do lasów Denytrów, abyś mogła zabić wiedźmę i udowodnić Edanowi, że bez niego dajesz sobie radę? A ten tu to nie twój przyjaciel a najemnik?

-Akurat Argo jest moim przyjacielem. -Parsknęła.

-Dlatego mu płacisz? Karmisz oraz pozwalasz mu spać w zamku za udzielenie ci pomocy?

-Przyjacielem w potrzebie. -Poprawiła swoją wypowiedź.

-Zdajesz sobie sprawę z tego, że Cannahari dobrze wie, iż ją okłamałaś?

-Tego akurat nie wiedziałam. -Rozłożyła teatralnie dłonie.

-Morf nie jest głupi, możesz mu dać tysiąc takich świecidełek, ale i tak będzie wierny jednej osobie. Zdajesz sobie z tego sprawę, że jeżeli nie zdobędziesz krwi wiedźmy to po powrocie czeka cię kara? Cannahari nie odpuści.

-To akurat nie jest twój problem. -Stwierdziła i zawinęła się w płaszcz i ułożyła obok ogniska.

Argo nie odezwał się słowem, wstał i odszedł od nich.

Po chwili ciszy odezwał się Eliot.

-Nie ufam mu. Nie mogłaś poczekać z tym na Edana? Argo wygląda jakby miał nas zaraz obrobić i zwiać.

-Czy ty w ogóle mnie słuchasz? Nie mam zamiaru zawsze prosić go o pomoc. A co do Argo... Z czego miałby nas obrobić? Aby mi pomóc postanowił poświęć złotą główkę Nolasa.

-Pewnie ukradł ją komuś na ulicy. Nie możesz mu ufać, ledwo go znasz.

-Ciebie też, koniec rozmowy odpocznij wyruszamy z samego rana.

Podróżowali już kilka godzin. Ilaya obserwowała okolicę. Drzewa traciły powoli kolor zieleni i przybierały złote barwy. Spojrzała na ścieżkę prowadzącą w głąb lasu. Przed oczami ujrzała skrawek wspomnienia. Biegła przed siebie, krzewy rozdzierały jej skórę, a ona pogrążona w strachu nie czuła bólu.

-Ilaya? Wszystko w porządku zapytał Eliot.

-Tak, tylko... Zamyśliłam się. Widziałam jak ktoś gonił mnie przez las.

DręczycielkaWhere stories live. Discover now