Prolog

6.7K 250 56
                                    

Biegł, nie zważając na siarczysty deszcz. Utrzymywał równe tempo zmieniając je jedynie na potrzeby pokonania jakiejś przeszkody.

Dawno już odrzucił ciemną pelerynę, która w ogóle nie była praktyczna do walki. W prawej ręce dzierżył różdżkę, która nikle oświetlała mu drogę, choć i tak poruszał się instynktownie, niemal na oślep.

Dobrze, że strój bojowy był czarny, przynajmniej na nim nie widać było efektów przebytej walki, czego nie można było powiedzieć o jego jasnej cerze i równie białych kosmykach, które opadały mu na czoło. Obecnie jednak, gdyby ktoś go nie znał, powiedziałby, że jest brunetem, bowiem czuprynę miał skąpaną w ciemnej mazi.

Uskoczył w bok i wykonał przewrót przez prawy bark chowając się za wielkim snopem siana gdy strumień zielonego światła miał ugodzić prosto w jego serce.

Rozejrzał się bystrym wzrokiem za źródłem ataku i jednym ruchem różdżki unicestwił zagrożenie. Oczywiście nie zabił przeciwnika. Nie to było celem.

Upewniając się, że zza kolejnego drzewa nie pojawi się następne zagrożenie, przebiegł kilkanaście metrów by paść na ziemię i zacząć się czołgać. Niezidentyfikowane linie tworzyły skomplikowaną siatkę nad jego ciałem. Musiał mocno przylgnąć do ziemi by nie dotknąć choćby kosmykiem włosa szkarłatnego zagrożenia.

Nagle poczuł jak w jego skroń uderza potężna fala bólu. Gdyby nie fakt, że już leżał, zapewne padłby na glebę zwalony siłą, która detronizowała jego umysł. Przeciwnik podstępem wdarł się do jego głowy próbując dotrzeć do najskrytszych zakamarków. Zamknął umysł – oklumencje opanował bowiem do perfekcji, zresztą tak samo jak leglimencje, dzięki czemu sam dostał się do umysłu przeciwnika i przewidział jego kolejny ruch. Rzucił zaklęcie rozbrajające po czym miał już prostą drogę do celu.

Dobiegł do magicznej linii wyznaczającej koniec zadania. Automatycznie skomplikowany system zaczął podliczać jego wyniki – czas, liczba rzuconych zaklęć, liczba otrzymanych uroków, liczba celnych ataków, siła, prędkość... i można by wymieniać jeszcze wiele kategorii, które będą wzięte pod uwagę przy ostatecznym werdykcie. Na czele z jego wynikami z OWTM. Na szczęście te napisał wybitnie – dosłownie, jedynie z wróżbiarstwa otrzymał powyżej oczekiwań, co i tak było dla niego satysfakcjonujące.

Nie skupiał uwagi na procedurze podliczania wyników, choć pewnie powinien. Za bardzo był jednak zmęczony by jeszcze zmusić umysł do wysiłku. Stanął na mecie, a ręce oparł o kolana pochylając się do przodu. Oddychał głęboko, choć każdy wdech sprawiał, że jego gardło paliło żywym ogniem. Czuł, że jutro nie będzie w stanie wydusić z siebie słowa.

– Niesamowite... niesamowite... - mały człowiek w ciemnej, eleganckiej szacie gorączkowo zapisywał coś na pergaminie szepcząc do siebie zawzięcie. Poprawił małe okulary na wielkim nosie, jakby nie mógł uwierzyć w to co widzi. – Panie Malfoy – w końcu oderwał wzrok od pergaminu zwracając się bezpośrednio do zmęczonego chłopaka. Ten momentalnie wyprostował się jak struna w oczekiwaniu na werdykt. – Gratuluję wybitnego wyniku panie Malfoy – minister nie raczył powiedzieć nic więcej. Okręcił się na pięcie i odszedł z poligonu wraz ze swoimi ochroniarzami. Reszta aurorów na czele z Harrym Potterem ruszyła za nimi.

Chłopak pozostał sam w ciemnościach gdzie nie czyhało już zagrożenie. Wzniósł głowę ku niebu pozwalając, by zimny deszcz obmył jego twarz. Jeszcze do niego nie dotarło, że właśnie wygrał walkę o swoje życie – dosłownie, bowiem od tego egzaminu zależało czy wyląduje w Azkabanie wraz z resztą śmietanki towarzyskiej.


*****

Dobry wieczór lub dzień dobry, 

Chciałam zaznaczyć, że seria J.K. Rowling będzie jedynie bazą do tego fanfiction. Nie będę trzymać się chronologii wydarzeń, dokładnych losów danego bohatera czy też śmierci. Postacie, które w oryginalnej serii zostały uśmiercone, u mnie mogą żyć. 

Mam nadzieję, że kolejne fanfiction spod mojego pióra wam się spodoba. Tym razem tematyka Potter'owska. 

Liczę na komentarze, które po tak długiej przerwie będą dla mnie bardzo motywujące. 

NIGHT HUNTERWhere stories live. Discover now