Rozdział 13

2.7K 171 36
                                    

Hermione stanęła na środku dormitorium Harry'ego nie potrafiąc zrozumieć tego co się stało. Spojrzała na pierścionek na swoim palcu i niemal słabo jej się robiło na myśl, że miałaby zostać żoną Draco Malfoy'a.

– Kurwa! – łowca chodził po pomieszczeniu wściekły i sfrustrowany.

– Co się stało w ministerstwie? – Harry spoglądał na blondyna, widział bowiem, że od Hermione się niczego nie dowie.

– Znalazłem ją z Carrowem i Traversem przed salą rozpraw. Chcieli ją skazać za pochodzenie. W ostatniej chwili zdążyłem dać jej pierścień rodowy Malfoy'ów mówiąc, że jest moją narzeczoną. Nie byli przekonani, oczekują ślubu i dziedzica... - Malfoy westchnął ciężko. Spojrzał przelotnie na Hermione, która nadal nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, co myśleć.

– Malfoy... - zaczął Harry, lecz nie dane było mu skończyć, przerwał mu ostry głos Draco.

– Tak wiem! Muszę się z nią ożenić – odpowiedział z powagą. Kobieta spojrzała na niego oniemiała – Granger, musimy poważnie porozmawiać – dodał spokojniej w jej stronę. Podszedł do niej i pstryknął jej palcami przed oczami, aby ta w końcu oprzytomniała i poszła za nim. Gdy znaleźli się w swoim dormitorium Draco od razu podszedł do barku nalewając do dwóch szklanek ognistej whisky. Jedną szklankę podał kobiecie i zaprowadził ją na kanapę przy biblioteczce.

– Draco... - Hermione nie wiedziała co ma powiedzieć.

– Granger, posłuchaj mnie spokojnie i uważnie – poprosił patrząc jej w oczy. Nim jednak zaczął mówić musiał zebrać myśli, na co dał sobie chwilę upijając kilka łyków ze swojej szklanki – Ministerstwo zostało przejęte przez śmierciożerców. Czają się na Hogwart, choć rokujemy, że go odpuszczą, bo mają już to co najważniejsze. Na pewno jednak nie odpuszczą łapanki mugolek... będą je skazywać za pochodzenie bez rozpraw. Szybko i po cichu. Bez prawa. Jedyną szansą jest ślub z czysto-krwistym czarodziejem. Granger mówię poważnie, musisz za mnie wyjść. Musisz zostać moją żoną – wbrew trudnej sytuacji mówił spokojnie, nadal był opanowany.

– Draco, nie mogę tak ci zniszczyć życia, ja... ja zawsze chciałam wyjść za mąż z miłości, nie z przymusu i ty... wiem, że też nie chcesz być skazany na kolejną kobietę. Twoja rodzina chciała zaaranżować ślub z Greengrass, a teraz to... nie mogę się zgodzić – mówiła cicho, nie była spokojna tak jak on. W kobiecie budziły się różne emocje. Głównie te trudne i smutne.

– Granger, ja nie pytam ciebie o zgodę. Ja mówię, że masz zaplanować nasz ślub. Zrozum, jeśli nie wyjdziesz za mnie, zostaniesz skazana na Azkaban. Nie mogę na to pozwolić. Rozumiem, nie tak wyobrażałaś sobie swoje życie, ślub. Ale wiesz, jak to wszystko już minie, ministerstwo odbijemy, a ty będziesz bezpieczna dam ci rozwód. Nie będę ci stał na drodze. Mówisz i masz – mężczyzna nadal był bardzo spokojny, na nim ślub nie robił takiego wrażenia, pewnie dlatego, że nie był tak emocjonalny jak kobieta.

– Tak po prostu mamy iść do urzędu i wziąć ślub? – zapytała spoglądając w oczy mężczyzny. Próbowała zrozumieć co nim kierowało.

– O nie Granger, to nie może być cichy ślub. W taki nie uwierzą. Musimy zaplanować wszystko. Od miejsca, twoją suknię, wesele po kolor serwetek na stole. Cóż... masz pieniędzy ile chcesz. Możesz się pobawić w spełnianie marzeń. Przygotuj nam taki ślub jaki od zawsze chciałaś wziąć – również nie spuścił z niej spojrzenia, nadal mówił do niej z pełnym spokojem, tak odmiennie od tego co było w pokoju Harry'ego.

– Jesteś tego pewny? – zapytała poważnie.

– Jesteś moją narzeczoną – odpowiedział tylko z pełną powagą.

NIGHT HUNTERTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon