Rozdział 1

4.6K 248 43
                                    




- Harry – ciemnowłosy, młody mężczyzna siedzący za swoim wielkim mahoniowym biurkiem, niewątpliwie zabytkowym, oderwał wzrok od papierów piętrzących się na nim.

– Ron – spojrzał na przyjaciela, który właśnie wszedł do biura. Rudowłosy miał nierówno zawiązany krawat, rozwiązaną sznurówkę i rozwichrzone włosy. Ten, kto go nie zna uznałby, że wrócił właśnie z bardzo upojnej nocy. Harry wiedział jednak, że wygląd przyjaciela spowodowany jest jego brakiem organizacji, a nie podbojami miłosnymi. – Spóźniłeś się Ron – powiedział poważnie nie spuszczając wzroku z chłopaka, który rzucił swoją wyświechtaną torbę na drugie biurko, mniejsze, choć równie efektowne.

– Oj, daj spokój – machnął lekceważąco ręką, usiadł wygonie za biurkiem, a nogi położył na antyku. Nie wyglądał na skruszonego czy też zapracowanego. W przeciwieństwie do chłopaka, który zwrócił mu uwagę.

– Daj spokój? Za godzinę mamy pociąg do Hogwartu! – Harry podniósł głos. Drażniło go, gdy jego przyjaciel lekceważył zasady.

– I co z tego? – Spojrzał na niego nierozumnie, nie widział w tym żadnego problemu. – Przecież jesteś szefem aurorów. Bez Ciebie nie pojadą. – dodał nadal nie widząc swojej winy.

– Dokładnie Ron, beze mnie nie pojadą, ale bez Ciebie już by mogli! – rzucił w kumpla repliką złotego znicza, którą akurat miał pod ręką. Ron jednak sprawnie złapał przedmiot. Spojrzał na niego, zamyślił się lekko i właśnie wtedy dotarły do niego słowa Harrego. Uzmysłowił mu bowiem, że tylko dzięki niemu ma jeszcze tę robotę.

– Na Merlina! Harry, przepraszam, kompletnie zapomniałem, że to dziś! – zreflektował się dopiero po wypowiedzeniu tych słów, że wcale nie poprawia swojej sytuacji.

– Masz szczęście, że jesteś moim kumplem i nie ma tu Hermiony. Zabiłaby nas. – wzdrygnął się na samą myśl o byłej Gryfonce. Wyobraził sobie jej wściekłą minę i już w myślach słyszał jej wywód na temat ich nieodpowiedzialności, mimo tak poważnych stanowisk. Potter obejmował fotel szefa aurorów, zaś Wesley był jego zastępcą. Harry zebrał najpotrzebniejsze dokumenty do swojej aktówki. – Zbieraj cztery litery – powiedział tylko do rudego kolegi i ruszył do drzwi. Kątem oka zarejestrował, że Wesley bierze łyk kawy i pędzi za nim. Wspólnie wyszli z gabinetu i udali się do wyjścia z ministerstwa. Szybko, lecz niepostrzeżenie teleportowali się na dworzec King Cross aby odnaleźć peron 9 i ¾ i, jakby nigdy nic, wmieszać się w tłum oczekujący na czerwoną lokomotywę.

– Hermiona, jak cudownie Cię widzieć. Świetnie wyglądasz. To nowa garsonka? Nie, chyba włosy podcięłaś? – zaczął paplać rudzielec na widok przyjaciółki. Niewątpliwie robił z siebie głupka bowiem patrzyło się na niego kilka osób z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Hermiona spojrzała na chłopaka i wskazała go palcem, a wyraz twarzy miała pytający. Harry pokręcił tylko przecząco głową, a kobieta odpuściła sobie tyradę. Wiedziała, że strzępienie języka i tak nie zmieni Ronalda Wesleya. Wiedziała również dlaczego rudy się tak zachowuje. Krótko mówiąc ich stosunki były bardzo chłodne od... od kiedy Ronald postanowił, że jest zbyt młody na poważny związek i po wszystkich przeżyciach po prostu chce się bawić. Hermiona ze świstem wciągnęła powietrze i nie komentując zachowania mężczyzny, który niejednokrotnie złamał jej serce, wsiadła do pociągu. Była pewna, że już nigdy tu nie wróci. Gdy trzy lata temu opuszczała Hogwart, który został zrujnowany podczas II wojny, jej umysł powtarzał w kółko, że nie będzie gdzie wracać. Z niemałym szokiem przyjęła list Minerwy, w którym zapraszała ją do współpracy. Harry dostał taki sam list, a Ronald... Ronald był pupilkiem wybawiciela świata, więc również miał zapewnione miejsce w szkole magii i czarodziejstwa, choć jego użyteczność tam była wątpliwa.

NIGHT HUNTERWhere stories live. Discover now