Rozdział 21

2.6K 153 43
                                    

Hermione Granger była zawzięta. Od zawsze słynęła ze swojego gryfońskiego uporu, odwagi i mądrości. Jej nie trzeba było powtarzać, ona działała od razu. Już za pierwszym razem, gdy Malfoy wspomniał o tym iż Delfini stworzyła horkruks'y od razu udała się do biblioteki w Hogwarcie aby w dziale ksiąg zakazanych przewertować wszystkie pozycje, które zawierały informacje o nich. Nie było jej to potrzebne - znała to wszystko niemal na pamięć, jednak Hermione nie lubiła bezczynności, musiała mieć poczucie, że coś robi. Tym bardziej w obecnej sytuacji nie chciała siedzieć i pogrążać się w dalszej żałobie. Dlatego dzisiaj znowu siedziała w bibliotece i kolejny raz wertowała tą samą księgę. Próbowała rozgryźć co córka Voldemorta mogła uważać za bezpieczne i bliskie jej sercu, aby oddać temu cząstkę swojej duszy.

– Jednym z horkruks'ów jest kruk - wyszeptała. Gorączkowo przeglądając wielką księgę. Niesforne loki opadały jej na twarz, gdyż ciągle wypadały z kucyka. Uznała, że musi obciąć pasma by jej nie przeszkadzały - kolejnym będzie naszyjnik, który zawsze nosi, a ostatni? - nie przeszkadzało jej, że mówi sama do siebie. Wręcz przeciwnie, na ogól pozwalało jej to na pełne skupienie i szybsze myślenie. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach, jak zawsze gdy chciała rozwiązać jakąś bardzo ważną zagadkę, a ta była ważna. Zależało od niej nie tylko jej życie, ale wielu mogolskich kobiet, które cały czas były nie tylko więzione wbrew prawu, ale okrutnie katowane, zabijane w męczarniach. Miała świadomość, że gdyby nie ochrona jaką dał jej Draco Malfoy i ona siedziałaby teraz w ciemnej celi Azkabanu. Niebawem miała jednak zostać jego żoną i im dłużej o tym myślała tym bardziej znośny wydawał jej się ten fakt. To nie tak, że nadal nienawidziła Draco. Po prostu zawsze wykazywała wysoką empatię, emocje i przywiązanie. Dla niej ślub był czymś świętym. Miał na zawsze połączyć dwoje zakochanych ludzi, na dobre i na złe. Czy ona i pewny siebie arystokrata mogli żyć długo i szczęśliwie? Była niemal pewna, że nie. Przecież blondyn nigdy nie stronił od towarzystwa pięknych kobiet. Nawet wśród rekrutów znalazła się jego była miłość. No właśnie, była czy może jednak obecna? Przecież go pocałowała, co nie mogło być bez znaczenia. A może mogło? Ciemnowłosa kobieta zatrzasnęła w końcu księgę jakby tym samym chciała przegonić swoje natrętne myśli. Nie powinna skupiać się teraz na życiu uczuciowym Draco Malfoy'a. Obiecał jej bezpieczeństwo, nie dozgonną miłość i musiała się z tym pogodzić. Hermione zebrała wszystkie księgi, które przed chwilą studiowała, by odłożyć je sprawnie na ich miejsce. Po chwili szła już korytarzem do dormitorium swojej przyjaciółki. Obiecała sobie, że codziennie będzie odwiedzać Ginny i sprawdzać czy niczego jej nie potrzeba, bowiem rudowłosa uparła się, że wraca z nią do Hogwartu. Nie chciała zostawać w Norze, w której wszystko przypominało jej zmarłego brata, a żałoba gnieździła się w każdym kącie. Hermione to rozumiała, dlatego robiła wszystko by pomóc kobiecie, mimo że sama cierpiała niemniej. Ronald ją zranił, zniszczył niemal doszczętnie jednak ona nie była zero jedynkowa, pamiętała też ich dobry czas, dlatego jego śmierć była dla niej tak trudna. Prawdą było też, że ta kobieta miała złote serce, nie potrafiła inaczej. Troszczyła się o wszystkich i wszystko, żałowała tych, których żałować nie powinna. Była zbyt dobra. Zapukała do drzwi komnaty swojej przyjaciółki i ze zdziwieniem przyjęła obecność Blaise Zabiniego w progu. Otworzył drzwi spoglądając na nią z zainteresowaniem, zaś ona odwzajemniała mu się szokiem.

– Przyszłam sprawdzić jak się czuje Ginny - wyjaśniła spokojnie obserwując ciemnoskórego mężczyznę.

– Przyszedłem w tym samym celu - wyznał on z nieukrywaną szczerością. W jego oczach kryła się troska. Szczerze martwił się o tę, w jego mniemaniu, kruchą istotę, którą była dla niego rudowłosa dziewczyna.

– Nie będę więc przeszkadzać. Dotrzymaj jej towarzystwa - kobieta odpowiedziała mu z życzliwym uśmiechem, po czym uniosła dłoń w geście pożegnania i wycofała się w korytarz, by za chwilę wejść bez pukania przez drzwi obok. Była to jej komnata. Jej i blondyna, którego zastała na środku pokoju. Draco Malfoy wyglądał jakby na nią czekał, a na jego twarzy odznaczało się zmęczenie, stres i coś czego nie potrafiła określić. Wyglądał jakby chciał powiedzieć coś ważnego. Wtedy kobieta nie wiedziała jeszcze jak ważne, a zarazem łamiące jej serce będzie to co usłyszy.

NIGHT HUNTERΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα