Rozdział 25

2.6K 122 67
                                    

– Został już tylko kruk... - Blaise stał oparty o ścianę obserwując pozostałych. Znajdowali się w komnacie Harry'ego i obmyślali strategię na ostateczne starcie.

– Tak i to będzie najtrudniejsza część tej misji. Kruk jest ukryty w dawnym domu Delfini i jeszcze nikt nie odkrył gdzie to jest - odpowiedział Potter z lekką frustracją. Starał się nie pokazywać w jak czarnej rozpaczy byli.

– Nie ma żadnych informacji gdzie zamieszkiwała jako dziecko? - zapytał Draco, który również stał, lecz opierał się o jedną z szafek.

– Nie ma. Jej dokumenty jakby nagle wyparowały... przestały istnieć - odpowiedział auror.

– Czy pan Diggory nie powinien wiedzieć gdzie została posłana? W końcu opiekowała się nim przez jakiś czas. Może... może on coś pamięta? - zapytała niepewnie Hermione, która siedziała na łóżku.

– W sumie, może warto załapać się jakiegoś tropu. Nic nie tracimy, a to nasza jedyna nadzieja - szybko przekalkulował blondyn i podszedł do biurka swojego szefa.

– Malfoy pójdziesz z Hermione do Diggory'ego. Ciebie Hermione może dobrze odebrać, zawsze podziwiał twoją mądrość i odwagę. Zaś auror zawsze się przyda - Draco sięgnął po małą karteczkę którą podał mu ciemnowłosy. Był to adres domu starców, w którym przebywał pan Diggory. Zerknął na nią, po czym podszedł do kobiety i wspólnie opuścili komnatę by za chwilę całkowicie wyjść z Hogwartu i za jego bramami teleportować się z trzaskiem.

Wylądowali po kilku sekundach przed dużym budynkiem z czerwonej cegły. Na boku miał białą tabliczkę głoszącą, że jest to dom starców. Ruszyli ramię w ramię do bramy, którą szybko przekroczyli i udali się do głównego wejścia. Tam musieli użyć dzwonka.

– Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała niziutka, pulchna kobieta o oczach koloru oceanu.

– Dzień dobry. Draco Malfoy auror z szeregów nocnych łowców, a moja towarzyszka to Hermione Granger. Chcielibyśmy spotkać się z Amosem Diggory'm - kurtuazyjnie przedstawił ich mężczyzna. Kobieta lekko uśmiechnęła się w odpowiedzi na jego wrodzony wdzięk. Chyba nawet się zarumieniła.

– Oczywiście, proszę wejść. Zaraz sprawdzę czy Amos będzie w stanie przyjąć gości - wpuściła ich do holu, który swoją długością piął się na kilka metrów. Po prawej stronie był pokój pielęgniarek, zaś po lewej wspólna świetlica. Na wprost wejścia mieściły się pokoje mieszkańców. Kobieta, która im otworzyła nakazała poczekać im w pokoju wspólnym, który służył również za pokój odwiedzin, a sama udała się do pokoju pana Diggory'ego. Wróciła kilka minut później ze starszym mężczyzną, którego prowadziła pod ramię.

– Delfi? - zapytał na widok kobiety. Amos Diggory był już w podeszłym wieku.

– Nie, panie Diggory. Nazywam się Hermione Granger, a to mój towarzysz Draco Malfoy. Chcielibyśmy z panem porozmawiać - tym razem odezwała się kobieta i z uprzejmością podeszła do starszego mężczyzny, przejęła jego ramię od pielęgniarki i zaprowadziła go do najbliższego stolika, pomogła mu usiąść, a sama zajęła miejsce obok niego. Draco zaś usiadł na przeciw Amosa.

– Porozmawiać? - zdziwił się starszy pan - nikt mnie tu nie odwiedza by ze mną porozmawiać - przyznał ze szczerością, a na te słowa Hermione zrobiło się naprawdę przykro. Była bardzo empatyczna.

– Panie Diggory, musimy zadać panu pewne pytanie - wtrącił się blondyn.

– Słucham chłopcze? - staruszek zwrócił swój mętny wzrok na młodego mężczyznę.

– Czy pamięta pan gdzie mieszkała za czasów dzieciństwa Delfini? - zapytał spokojnie.

– Nie wiem! Po co ci to wiedzieć chłopaku?! Nie pytaj mnie o to więcej! - nagle staruszek stał się niespokojny. Krzyknął na Draco, na co ten zmarszczył brwi. Czuł już, że Amos coś przed nimi ukrywa.

NIGHT HUNTERWhere stories live. Discover now