Alex uśmiechnął się, wychodząc ze swojego pokoju, a następnie skierował się do innego korytarza, gdzie zmianę zazwyczaj miał Justin. Bardzo go polubił i chciał spędzać z nim czas.
— Co tu robisz? — usłyszał za sobą znajomy głos.
— Znowu zbłądziłem? No nie — jęknął, odwracając się za siebie. — Masz chwilę dla mnie, Justin?
— Nie powinieneś spać, smyku? — uniósł brew. — Jest po ciszy nocnej, każdy powinien być już w swoim pokoju.
— Musisz mnie odprowadzić, jest ciemno i nie ogarniam — westchnął, podchodząc do starszego.
— Czemu w ogóle wychodziłeś? — spytał.
— No, em, musiałem się przewietrzyć? — wymyślił na poczekaniu — W moim pokoju jest duszno, to miał być krótki spacer.
— Chodź — uśmiechnął się, po czym ujął dłoń Rainberry'ego. — Już ci lepiej, swoją drogą?
— Tak — skinął głową. W jego towarzystwie zawsze czuł się lepiej.
— Wiesz, że królewsko będzie organizowało przyjęcie za niedługo? — zagadnął, prowadząc go powoli.
— Z jakiej okazji? — spytał.
— Co roku jest coś w stylu... hm — zamyślił się. — Poznanie poddanych. Wszystko odbywa się w sali bankietowej, jest tu wtedy naprawdę magicznie, trafiliście akurat na tę okazję tutaj — uśmiechnął się, stając przed drewnianymi drzwiami. — Będzie cię miło zobaczyć w garniturze, pewnie wyglądasz świetnie... chociaż w tych ciuchach też jesteś piękny, wiesz?
— O-Oh — zarumienił się, zagryzając wnętrze policzka, by ukryć uśmiech — Naprawdę tak uważasz?
— Oczywiście — kiwnął głową. — Każdy, kto ma oczy, stwierdzi to na spokojnie.
— Dziękuję. Dawno nikt nie powiedział mi czegoś miłego — wzruszył ramionami.
— Powinieneś to słyszeć milion razy dziennie — mruknął, dotykając policzka Alexa. — Dobranoc, cud chłopcze — złożył delikatny pocałunek na jego czole, po czym się odsunął. — Wracam do obowiązków, wiesz... nie chwaląc się, jestem świetnym ochroniarzem.
— Jesteś najlepszym — skinął głową — Zazdroszczę księciu takiej ochrony — uśmiechnął się do niego — Miłej pracy, Justin — wszedł do pokoju, zamykając drzwi.
Foley zacisnął pięść, unosząc ją ku górze, a następnie z uśmiechem wrócić do swojej pracy.
Alex oparł się plecami o drzwi i uśmiechnął się szeroko, zakrywając usta, aby nie pisnąć. To było takie... niesamowite! Justin był naprawdę cudownym chłopakiem i Alex był w stanie stwierdzić to po raptem kilku dniach znajomości z nim! Dlaczego nie mogli spotkać się częściej?
* * *
— Wszyscy najedzeni? — zapytał Harry, zarażając każdego swoim uśmiechem. To było naprawdę dziwne, ale wszyscy się uśmiechali tylko dlatego, bo książę to robił.
— Tak, dajesz, Harry, co dziś porobimy? — zapytała Bebe.
— Więc... mam dla was dzisiaj zajęcia z bronią — oznajmił. — Będziemy muszkieterami, co wy na to?
— Super, będziemy mogli wbić sobie ostrze w oko — mruknął Zayn, patrząc na Louisa.
— Oczywiście wszystko będzie zgodne z regulaminem i nikomu nie stanie się krzywda — wyjaśnił od razu — Później przejdziemy oczywiście do głównych zajęć, dla których tutaj jesteście. Mianowicie będziemy uczyli się dobrych, manier zachowania i zobaczycie, że będzie fajnie — poinformował ich — Za trzy tygodnie niestety będziecie mieli normalne zajęcia, takie jak matematyka i tak dalej, bowiem nie chcę, abyście zawalili rok. Na szczęście, nie martwcie się, będzie zupełnie inaczej niż w publicznych szkołach. Tutaj edukacja jest na wysokim poziomie.
— Na wysokim? — Louis otworzył szeroko oczy. — Czyli tym bardziej zawalę.
— Ja tam sobie radzę świetnie — mruknęła Bebe. — Będę dawać ci ściągać.
— Uwielbiam cię!
Zayn wywrócił oczami, przyglądając im się, jak przybijali żółwika. On też mógłby dawać ściągać Louisowi. Nie! Nie mógł. Nienawidził Louisa. Racja.
— To tutaj nie przejdzie, dzióbki — roześmiał się Harry.
— Oh, super, więc wszyscy zawalimy — mruknął Alex, wymuszając uśmiech.
— Nauka to wcale nie jest coś... niefajnego — westchnął książę. — Tu nie będzie ciągle siedzenia w ławkach i przepisywania z książek czy tablicy. Wychodzimy na ogród, rysujemy, słuchamy muzyki lub podobne. Oczywiście nie codziennie, ale polubicie to. Ja tak się uczyłem i popatrzcie na mnie teraz.
— Byłeś kujonem... zapewne — skomentował Zayn. — Pewnie to dlatego jesteś mądry.
— Rajciu, jesteście tacy trudni — westchnął cicho — Obiecuję wam, że zdacie wszyscy i nikt nie zawali. Mogę wam pomagać w nauce — zaoferował.
— Potrzebuję korepetycji od zaraz! — Niall uniósł rękę ku górze. — Kiedy książę ma czas? Dzisiaj o północy? Świetnie!
— Horan, do cholery i tak nie masz szans, więc nie produkuj się — westchnął Zayn, wywracając oczami.
— O północy to się śpi, Niall — poinformował Harry.
— Nie tylko, książę — uśmiechnął się Louis. — Niektóre dzieci na przykład robią o wiele ciekawsze rzeczy.
— Na przykład, jakie? — spytał.
— Można iść do pięknej krainy tęczy — odparł ze śmiechem. — Albo spać ze sobą... w sensie spać. Rozumiesz?
— W sensie położyć się w łóżku, przytulić, powiedzieć dobranoc i zamknąć oczy z myślą, że osoba, na której nam zależy śpi tuż obok i jest bezpieczna? — spytał z uśmiechem.
— W sensie seks, książę — wtrąciła Bebe — Chyba to miał na myśli Louis.
— Dokładnie, Bebe — kiwnął głową, a Harry zaczerwienił się ze wstydu. — Ale... można to połączyć ze sobą, jeśli chcesz — spojrzał na Zayna, który mrugnął bardzo powoli.
— Jedno z drugim zazwyczaj się nie łączy — wtrącił Malik — Ludzie wolą jednonocne przygody, a później powracają do... normalnego życia.
— Chociaż czasem — uniósł dłoń ku górze. — Normalni ludzie wolą szaleństwo, bo to sprawia więcej radości.
— O nie, znowu gadają do siebie z jakimiś tajnymi przekazami? — jęknęła brunetka, układając głowę na stole.
— Zapomniałem, że ja nie jestem normalny — parsknął Zayn, kręcąc głową.
— Kryzys małżeński — westchnął Niall — Trzeba znowu ich upić i pójdą się pogodzić.
— Znowu? — zmarszczył brwi Harry.
— Jakie znowu? — spytał Niall. — Nikt nie powiedział znowu, Hazz.
— Zayn, dlaczego łapiesz mnie za słówka? — jęknął, wstając z krzesła i usiadł na stole tuż przed nim. — Jesteś szalony, polubiłem to, o to mi chodziło, okay?
— Spieprzaj, Tomlinson — uśmiechnął się sztucznie do niego.
— Nie... — westchnął, zsuwając się na jego kolanach, a wszyscy im się przyglądali. Jeszcze dać im popcorn. — Zacznijmy od początku, okay? Mam dosyć tej napiętej sytuacji.
Malik zrzucił go z siebie i wstał, spoglądając na Harry'ego.
— Możemy zacząć zajęcia?
— Um, jasne — skinął niepewnie. Nie wiedział, co o tym myśleć.
• • •
dziękujemy za aktywność i 1k wyświetleń 🥰
![](https://img.wattpad.com/cover/206194656-288-k445940.jpg)
CZYTASZ
Like Royalty • narry;zouis ✓
FanfictionPiątka nierozgarniętych nastolatków na trzy miesiące trafia do królewskiego zamku w ramach państwowego projektu zorganizowanego przez samego księcia Wielkiej Brytanii - Harry'ego Stylesa. Wczesne pobudki, lekcje dyscypliny, dobrych manier oraz kult...