— Nie, wypierdalaj — mruknął Niall, nawet na niego nie patrząc.
— Niall — westchnął Louis, odsuwając się od Zayna. — Możemy porozmawiać.
Alex skinął głową, przechodząc między nimi i siadając przy drzwiach, żeby mieć widok na każdego z nich.
— Wiem, że zachowałem się jak kutas i naprawdę was za to przepraszam — powiedział ze skruchą. — Nie chciałem, żeby tak wyszło, ale... między mną i Justinem sytuacja była napięta i wkurwiało mnie to, że taki Niall mógł zarywać sobie do samego pieprzonego księcia.
— Tak się, kurwa, nie robi — warknął Horan, patrząc w ciemne oczy. — Zacząłeś mi wygarniać, jakbym ci co najmniej matkę zabił, a ja tylko... lubię księcia.
— Aż go lubisz, Niall on będzie niedługo rządził Wielką Brytanią — westchnął, kręcąc głową — Okay, wkurzyło mnie to, że ktoś tak wysoko położony zwraca na ciebie pieprzoną uwagę, a mnie zlewał ochroniarz. A wy — spojrzał na Louisa i Zayna — wkurwiliście mnie, bo jesteście obrzydliwie uroczy i cholernie do siebie pasujecie.
Louis spojrzał na bruneta i westchnął głęboko.
— Ja akurat nic ci nie zrobiłam, a też dostałam — wymamrotała blondynka.
— Po prostu byłem już przez nich na maksa wkurwiony i nie mogłem się kontrolować. Przepraszam, okay? Nie musicie sprzątać zamku, zrobię to za was, mogę wam też gotować, bo to tylko i wyłącznie moja wina — zaczął bawić się palcami — Przepraszam. Nie musicie mi wybaczać, po prostu przykro mi, że wam się oberwało. Nie powinienem się tak zachować.
— Wiesz... moja mama czytała mi kiedyś bajki na dobranoc i uwielbiałem taką jedną — powiedział Louis. — Było w niej napisane: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. I ja w to wchodzę. Pomogę ci, Alex... nawet jeśli mnie nie pieprzysz.
— No jeszcze czego — fuknął Zayn — Jesteś mój — przybliżył się do chłopaka i ugryzł go w szyję — Widzicie to? — wskazał na czerwony ślad — Później jego szyja będzie ładniejsza, ale jak zostaniemy sami. Na razie musi wam wystarczyć coś takiego, żebyście zrozumieli, że tego faceta się nie tyka — uśmiechnął się. — Dostaliście w ryj ode mnie, więc ja też pomogę.
Louis chciał w to wierzyć, ale... nie mógł. Tak było zawsze. Obiecanki, co to nie będzie, a później? Cisza.
— Nie chciałem tego powiedzieć, naprawdę. Wierzę, że wasza... relacja przetrwa dłużej niż te trzy miesiące — westchnął Alex.
— Niech ci będzie... ale załatwisz jakieś piwo — oznajmiła Bebe. — Pomogę.
— Niall? — spojrzał na blondyna — Wiem, że u ciebie przejebałem sobie najbardziej.
— Dobra, już dobra — westchnął, machając na to ręką. — Przeboleje to, że nie będziemy mogli jeść już z księciem i to, że nie będziemy mieli z nim lekcji — mruknął.
— Rajciu, kocham was — uśmiechnął się, przytulając każdego po kolei krótko. Zatrzymał się przy Louisie i spojrzał na Zayna — Mogę go objąć czy mnie pogryziesz?
— Masz trzy sekundy — parsknął, na co Tommo wpadł w jego ramiona.
— Ale naprawdę nie będziemy już jadać z księciem? — spytała Bebe.
— Mam nadzieję, że zmienią jednak zdanie — westchnął blondyn. — To cudowne, że ledwo otwieracie oczy i już zaraz widzicie jego promienny uśmiech.
Rainberry przytulił Louisa mocno do siebie, cmokając go na koniec w ucho.
— Kolego, nieźle wpadłeś — stwierdziła.
YOU ARE READING
Like Royalty • narry;zouis ✓
FanfictionPiątka nierozgarniętych nastolatków na trzy miesiące trafia do królewskiego zamku w ramach państwowego projektu zorganizowanego przez samego księcia Wielkiej Brytanii - Harry'ego Stylesa. Wczesne pobudki, lekcje dyscypliny, dobrych manier oraz kult...