60. Naprawdę będzie mi miło, Niall, jeśli zatańczysz ze mną.

517 66 10
                                    

  W końcu nadszedł długo oczekiwany przez (prawie) wszystkich dzień. Dzień balu karnawałowego, na którym miało pojawić się znacznie więcej ludzi niż poprzednio. Alex ekscytował się najbardziej ze wszystkich, nie mogąc doczekać się tańca z Justinem, tak cholernie chciał już go zobaczyć w masce. 

  Niall naprawdę nie chciał ochoty wychodzić ze swojego pokoju, widząc przygotowania miał ochotę się popłakać, naprawdę. Obawiał się, że ktoś zaprosi księcia do tańca, a on będzie musiał to oglądać z drugiego końca pomieszczenia i udawać, że wszystko z nim w porządku. Przez ostatnich kilka dni naprawdę starał się go unikać, udawało mu się to nawet, ale zauroczenie nie mijało. 

  Tak samo Zayn, chciał zapomnieć o miłości do Louis, jednak to pieprzone uczucie nie przechodziło. Jego serce biło dwukrotnie szybciej za każdym razem, kiedy przez przypadek spojrzał w jego niebieskie oczy i kurwa mać, miał cholernie tego dosyć. Starał się trzymać i nie rzucić mu w ramiona, mówiąc, że jest pieprzonym idiotą, którego mocno nienawidzi i kocha. Nawet jeśli dałby mu drugą szansę to za dwa miesiące cierpiałby jeszcze bardziej, bo Tomlinson ponownie by z nim zerwał. Chory układ. 

  Bebe również była pozytywnie nastawiona. Wyglądała olśniewająco i wiedziała to, dlatego czuła się tak pewnie. Oprócz swojej kreacji, jaką jej uszyli, miała na sobie wysokie, czerwone buty, we włosach spinkę, która spinała jej dwa pasemka włosów, a na ustach krwistoczerwoną szminkę matową. Uśmiechnęła się do własnego odbicia lustrzanego.

  Louis próbował nie panikować. Pamiętał, jak jeszcze ponad tydzień sam to zaproponował i tak się cieszył, ale teraz? Teraz, kurwa, szalał. Ubrał się i ułożył włosy, ale martwił się, że nie będzie wyglądał wystarczająco dobrze, podczas gdy wszyscy inni będą lśnić.

  Wszyscy założyli maski i zeszli do sali balowej, wyglądając jak tajni przestępcy, którzy chcieli wbić na imprezę i kogoś okraść na miliony. Kątem oka zerkali na siebie, oceniając wygląd i... o Boże, wyglądali naprawdę przepięknie!

  Harry, widząc wszystkich swoich podopiecznych uśmiechnął się szeroko, podchodząc bliżej. Klasnął w dłonie, będąc naprawdę radosnym.

  — Wyglądacie wspaniale!

  — Wszystko świetnie, ale gdzie jest Justin? — mruknął Alex, rozglądając się za chłopakiem.

  — Stoi... o tam! — wskazał w jakimś kierunku i to wystarczyło, aby Alex tam pognał. To będzie jego najlepsza noc! — A wy jak się czujecie?

  — Świetnie — odpowiedziała Bebe.

  — Kiedy możemy zacząć pić? — spytał Zayn. Może alkohol poprawi jego nastrój? Rozluźni się i wyrwie kogoś obcego do tańca. Tak, to jest plan.

  — Nigdy nie zrozumiem waszego pociągu do alkoholu, ale jest na stoliku przy oknie po lewej — westchnął książę.

  — Świetnie, dzięki — mruknął, kierując się tam. Niall, nie chcąc zostać sam na sam z księciem poszedł za Malikiem. Nie miał ochoty na picie, chciał wrócić do pokoju.

  — Więc... miłej zabawy, Harry — powiedziała Bebe, ciągnąc Louisa na parkiet. Widziała jego humor, chciała mu go poprawić.

  Styles westchnął, marszcząc brwi. Naprawdę nie tak sobie to wszystko wyobrażał. Chcąc się pocieszyć postanowił przywitać wszystkich gości, a później może podejdzie do blondyna. Niall naprawdę zachowywał się bardzo dziwnie i książę chciał, aby wróciła ich stara relacja.

  — Wyglądasz... wow — powiedział Lou, kładąc dłonie na biodrach dziewczyny. Była nieco wolniejsza muzyka, ale byli przyjaciółmi, więc mogli ją przeżyć. — Mógłbym dla ciebie i tylko dla ciebie zmienić orientację — parsknął. Nie chciał zarażać złym humorem.

Like Royalty • narry;zouis ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz