~6~

186 16 0
                                    

taehyung

przez ostatnie dni wszyscy wydawali się jacyś przybici. Hoseok przez Yoongiego, ja przez Hoseoka, a Jimin... w sumie nadal nie wiem czemu i wątpie, by chłopak mi powiedział. chyba jedynym szczęśliwym był w tej chwili Yoongi, który spędzał każdą wolną chwilę ze swoją dziewczyną całkowicie ignorując swojego przyjaciela. było mi go trochę żal, bo widać było, że jest z tego powodu smutny. poza tym Jimin prawie cały czas jest smutny. chciałem to jakoś zmienić, ale nie wiem jak. no bo co ja mogę zrobić? on nawet nie chce ze mną rozmawiać. nawet nie chce myśleć o naszym projekcie, bo wiem, że nie będzie to łatwe. jak mam się dogadać z chłopakiem? cóż jeśli chcę zdać to muszę coś wymyślić. stwierdziłem, że najlepiej będzie zacząć dzisiaj. dlatego gdy tylko zobaczyłem blondyna, od razu go zawołałem i szybkim krokiem ruszyłem w jego kierunku. jednak gdy mnie zobaczył szybko uciekł i wbiegł do jednej z klas. czemu chowa się przede mną? postanowiłem, że pójdę za nim. po cichu otworzyłem drzwi sali i zajrzałem do środka. Jimin stał przy biurku i rozmawiał z nauczycielką. nie powinno jej tu dzisiaj być. to trochę dziwne.

- proszę ja nie chcę być w parze z Taehyungiem. - usłyszałem cichy głos Jimina i nagle zrobiło mi się trochę przykro. byłem aż taki zły? - dobrze pani wie, że to źle się skończy. proszę nie możemy tego załatwić tak jak zawsze? - spytał a ja byłem coraz bardziej ciekawy o co chodzi. czyżby Goseok miał rację? czyżby blond aniołek wcale nie był taki niewinny?

- to praca w parach, nie mogę cię z tego zwolnić, bo wtedy Taehyung nie będzie miał pary. wiem, że jesteś zdolnym chłopcem i dasz sobie radę. - nauczycielka była uparta, a Jimin wyglądał na coraz bardziej zrozpaczonego. kobieta delikatnie pogładziła jego włosy chcąc go uspokoić. nie podobało mi się to. jeszcze nie widziałem nauczyciela, który byłby tak blisko z uczniem. zwłaszcza gdy kobieta przytuliła blondyna, który ciągle prosił ją, by nie musiał ze mną pracować. gdy zrozumiał, że jego błaganie nic nie da, poddał się, odsunął się od kobiety i ruszył do wyjścia, a gdy mnie zobaczył wytrzeszczył oczy jakby zobaczył ducha.

- t-ty... słyszałeś wszystko? - spytał bawiąc się rękawem sweterka. nic nie odpowiedziałem posyłając blondynowi tylko smutne spojrzenie.
zamknąłem drzwi po czym ruszyłem korytarzem, by udać się na następną lekcje.

nie mogłem się w ogóle skupić, bo cały czas myślałem o tym co się dzisiaj stało. co było ze mną nie tak? czemu Jimin tak bardzo mnie nie lubił? przecież nie zrobiłem mu nic złego. co więcej chciałem się z nim zaprzyjaźnić. ale co mogłem zrobić, by zmienił swoje podejście do mnie? poza tym bardzo się bałem, że mój przyjaciel może mieć rację. ale nie mogłem sobie wyobrazić, by Jimin mógł zrobić coś takiego. nie wiedziałem co o tym myśleć. ale chyba nie mogę tak łatwo odpuścić jeśli chce zaliczyć te zajęcia. od razu po lekcjach poszedłem do wyjścia z budynku, potrzebowałem świeżego powietrza. powoli szedłem w stronę domu. zdecydowałem się iść okrężną drogą przez park. cieszyłem się chwilą spokoju zaciągając się chłodnym powietrzem. dobrze mi zrobił taki spacer. gdy byłem już przy wyjściu zauważyłem stojącego na skrzyżowaniu blondyna. ten gdy tylko mnie zobaczył okropnie się speszył i zaczął błądzić wzrokiem. wyglądał jakby zastanawiał się dokąd uciec. po chwili światło zmieniło się na zielone, a on szybko ruszył do przodu. poszedłem za nim spokojnie dorównując mu kroku.

- gdzie ci się tak śpieszy? - spytałem, ale nie zareagował. zamiast tego jeszcze bardziej przyspieszył. trochę mnie to rozbawiło, ponieważ musiał bardzo szybko przebierać nogami. - poczekaj chwilę. - złapałem go za ramię zmuszając by się zatrzymał.

- o c-co ci chodzi? - spytał nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem. westchnąłem cicho nie rozumiejąc czemu mnie tak traktuje. co było ze mną nie tak? ludzie zawsze mieli mnie za dziwaka i trzymali się ode mnie z daleka. starałem się zmienić, być mniej dziecinny i bardziej poważny jednak jak widać nic to nie dawało.

- czemu mnie unikasz co? - spytałem wywiercając w nim dziurę wzrokiem. pewnie czuł, że mu się przyglądam. ciągle się wiercił jakby szukał odpowiedniego momentu do ucieczki. - nie wiem co takiego ci zrobiłem, że mnie unikasz. starałem się z tobą dogadać, chciałem być miły. dlaczego nie chcesz ze mną śpiewać? rzeczywiście wolisz zdobywać oceny w inny sposób? - ostatnie zdanie skierowane było bardziej do mnie samego niż do blondyna, który jednak słysząc je spojrzał na mnie zaskoczony. chyba nie powinienem o tym wspominać.

- o czym ty mówisz? - spytał zdezorientowany i teraz to ja czułem na sobie jego palący wzrok. głupio było mi na niego spojrzeć i wcale nie chciałem tego mówić. sama myśl, że ten mały, wyglądający tak niewinnie aniołek mógłby robić coś takiego w jakiś sposób mnie raniła. bo jak bardzo musiałby być zdesperowany, by robić coś takiego? a co jeśli ona go do tego zmusza? może on potrzebuje pomocy... jeśli tak czułbym się źle, że nic z tym nie zrobiłem. - powiedz o co ci chodziło. - powiedział lekko zirytowany.

- no... wiesz wszyscy w szkole o tym mówią i... - język zaczął mi się plątać. nie miałem pojęcia jak mu to powiedzieć. chłopiec nadal uważnie patrzył na mnie swoimi wielkimi, brązowymi oczkami. wyglądał cholernie uroczo, ale nie powinienem teraz o tym myśleć. - więc słyszałem, że... masz same szóstki z zajęć mimo, że nigdy nie śpiewasz... a ludzie często widzą cię z panią Ahn no i - znów się zaciąłem nie wiedząc co powiedzieć, a chłopak coraz bardziej zdezorientowany ponaglił mnie bym dokończył. - ludzie uważają, że sypiasz z nauczycielką, by mieć dobre oceny... - powiedziałem cicho nie patrząc na niższego.

- c-co? - usłyszałem jak jego głosik się załamał i nawet na niego nie patrząc mogłem wyobrazić sobie jego minę. po chwili usłyszałem jak pociąga noskiem. uniosłem głowę i spojrzałem na jego twarzyczkę, po której spływały teraz słone krople. wyciągąnąłem dłoń, by je zetrzeć jednak odsunął się ode mnie. wyglądał na spanikowanego. coraz bardziej martwiłem się o niego. może rzeczywiście ona go szantażuje? - j-ja muszę... m-muszę już iść. - wyłkał cicho i odwrócił się chcąc odejść. zatrzymałem go jednak, bo nie mogłem tak tego zostawić.

- Jimin... czy ona cię do tego zmusza? jeśli tak to powiedz, coś z tym zrobimy. przecież ona nie może się tak zachowywać. - mówiłem cicho i spokojnie tak, by nikt inny tego nie usłyszał. - Jimin proszę powiedz coś, cokolwiek. - westchnąłem cicho delikatnie gładząc jego blond włosy.

- ja... jak m-mogłeś pomyśleć, że to prawda? - wyszeptał cicho i odsunął się ode mnie jak najszybciej biegnąc w nieznanym mi kierunku. nagle poczułem się jak totalny pajac. jak mogłem mu o tym powiedzieć. jak mogłem tak o nim pomyśleć? ale... przecież ja się tylko o niego martwie. nie chcę by stała mu się krzywda. mimo to słuchanie takich plotek raczej nie jest dobrym pomysłem. Jimin mi nie ufa... jak teraz mam go przekonać do tego by to zrobił? będę musiał postarać się jeszcze bardziej.

what is love? Where stories live. Discover now