~11~

169 17 0
                                    

Jimin

przeciągnąłem się i otworzyłem oczy rozglądając się po pomieszczeniu. byłem w swoim łóżku, w swojej sypialni. niby nic w tym dziwnego, ale jestem pewny, że zasnąłem w salonie. przetarłem oczy piąstkami i spojrzałem na zegarek. szósta rano więc mam jeszcze dużo czasu. zauważyłem karteczkę leżącą obok zegarka. sięgnąłem po nią i rozłożyłem ją.

"dziękuje za miłe po południe. przestało padać więc wróciłem do domu. do zobaczenia w szkole!

TaeTae"

uśmiechnąłem się i odłożyłem karteczkę po czym wstałem z łóżka zakładając swoje kapcie. po porannej toalecie zszedłem do kuchni gdzie zastałem moją mamę. nawet nie zauważyła kiedy wszedłem. jak zwykle była tak zajęta, że niczego nie widziała. niby byłem do tego przyzwyczajony, a jednak wciąż było mi przykro. w końcu kobieta, która powinna poświęcać mi najwięcej uwagi nie dawała mi jej wcale. kiedyś było inaczej. kiedyś byłem budzony przez czuły pocałunek w czoło, a pierwsze co widziałem to ciepły uśmiech mojej rodzicielki. kiedyś moje serce było pełne miłości, a teraz? straciłem brata, wtedy też straciłem rodziców. mimo, że są to czuje jakby ich nie było. do tego straciłem przyjaciela. przestałem wierzyć w jakąkolwiek miłość. próbowałem znaleźć ją w sobie, jednak jej już nie ma.

- oh Jimin, wcześnie wstałeś. - usłyszałem głos mamy, która w końcu mnie zauważyła. - muszę już iść do pracy, bo się spóźnie. tata bardzo późno wrócił więc bądź cicho, żeby go nie obudzić. - zaśmiałem się cicho i wyminąłem kobietę podchodząc do lodówki. starałem się udawać, że wcale nie jest mi przykro, że od kilku lat nawet nie spytała mnie jak się czuje i czy wszystko u mnie dobrze. kiedy zostałem już sam trzasnąłem drzwiami od lodówki, które niczym mi nie zawiniły. jednak potrzebowałem się po prostu na czymś wyżyć. chociaż wiedziałem, że to niczego nie zmieni i nie sprawi, że poczuje się lepiej.

postanowiłem skupić się teraz na szkole. to przecież jest najważniejsze. pierwsza godzina ciągnęła mi się w nieskończoność. nienawidzę historii i raczej nigdy się to nie zmieni. przerwę jak zwykle spędzałem sam, dlatego zdziwiło mnie gdy Hoseok dosiadł się do mnie.

- hej Jimin. wiesz może co z Taehyungiem? wiem, że wczoraj był u ciebie, a dzisiaj nie ma go w szkole no i nie ma z nim żadnego kontaktu. - chłopak był wyraźnie zmartwiony. rzeczywiście mnie również zdziwiło, że Tae nie przyszedł dzisiaj do szkoły.

- niestety nie mam pojęcia czemu nie przyszedł i gdzie jest. - wzruszyłem ramionami i wróciłem do przeglądania notatek. jednak rudowłosy nadal siedział obok mnie i przyglądał mi się co było dość krępujace.

- wiesz... Tae jest dość specyficzną osobą. - zaczął, a ja spojrzałem na niego nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. - bywa naiwny i może za bardzo ufa temu co czuje, a nie słucha rozumu.

- rozumiem, ale czemu mi to mówisz? - spytałem odkładając zeszyt do plecaka. raczej niczego już się nie nauczę.

- chciałem cię prosić... po prostu nie zrań go. widzę, że nie jesteś zbyt chętny do kontaktu z nim, ale jemu naprawdę zależy. nie wiem czemu, ale tak jest i dlatego proszę, żebyś uważał na to co mówisz przy nim. jest naprawdę wrażliwy. - zdziwiło mnie to co mówił chłopak. nie spodziewałem się usłyszeć czegoś takiego. chciałem coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek więc wstałem i poszedłem do klasy. zająłem swoje miejsce i wlepiłem wzrok w zeszyt.

po jakiś pięciu minutach drzwi sali się otworzyły i wszedł przez nie Taehyung. chował swoją twarz pod kapturem zapewne chcąc ukryć blizny po wczorajszym spotkaniu z Chanyeolem. odprowadziłem go wzrokiem do ławki i spojrzałem na Hoseoka, który teraz był jeszcze bardziej zmartwiony. nie mam pojęcia czy widział o tym co się wczoraj stało. zastanawiałem się czy teraz coś między mną i Taehyungiem się zmieni. pomógł mi, czy to znaczy, że muszę mu się odwdzięczyć? powinienem dać mu szansę?

what is love? Where stories live. Discover now