~8~

188 16 1
                                    

Jimin

obudziłem się rano czując jak oczy mnie pieką od wczorajszego płakania. spojrzałem na miejsce obok mnie, które było puste. hyung już sobie poszedł? a może wcale go nie było tylko mi się przyśnił. westchnąłem cicho i wstałem z łóżka chowając mojego misia z powrotem do szafy. powoli poczłapałem do kuchni gdzie ku mojemu zdziwieniu siedział Yoongi. stanąłem w miejscu i przyglądałem mu się nie bardzo wiedząc co powiedzieć. ostatnio ciągle mnie ignorował, a mimo to wiedział jak bardzo boje się burzy i przyjechał. byłem mu za to bardzo wdzięczny chociaż nadal było mi przykro. nie zdążyłem nawet nic powiedzieć gdy starszy się odezwał.

- dzień dobry Jiminie. - uniósł na mnie swój wzrok, który wydawał się trochę smutny. pewnie dlatego, że musiał zostawić swoją dziewczynę, by przyjechać do mnie. - jesteś głodny? - spytał na co tylko pokręciłem głową i zająłem miejsce przy stole.

- dziękuje, że przyjechałeś hyung. - powiedziałem cicho bawiąc się swoimi palcami. nie wiedziałem o czym mam z nim rozmawiać. nie chciałem mu wspominać jego zachowania, bo to nie było w moim stylu.

- Jimin... wiem, że ostatnio w ogóle nie mam dla ciebie czasu. - powiedział czym trochę mnie zaskoczył. nie myślałem, że sam zacznie ten temat. - jestem złym przyjacielem. naprawdę mi przykro, że tak to wygląda. jesteś dla mnie bardzo ważny i nie chcę, żebyś pomyślał inaczej.

- rozumiem hyung. chcesz spędzać czas ze swoją dziewczyną i to całkiem normalne przecież. nie jestem zły. - powiedziałem cicho nie chcąc, by przeze mnie niebieskowłosy źle się czuł. nawet jeśli nie miał dla mnie czasu nie mogłem być na niego zły. to w końcu mój przyjaciel.

- przestań. zbyt dobrze cię już znam. wiem, że nie powiesz mi, że cię to boli. będziesz udawał, że wszystko dobrze, ale tak nie jest więc proszę nie udawaj. - spuściłem głowę na jego słowa. miał rację, znał mnie bardzo dobrze i nie potrafiłem go okłamać. nagłe poczułem oplatające mnie ramiona. wtuliłem się mocno w Yoongiego ciesząc się jego obecnością. jednak niezbyt długo, ponieważ po śniadaniu chłopak musiał jechać. domyśliłem się, że pojechał do swojej dziewczyny, która wysłała mu mnóstwo wiadomości.

postanowiłem, że nie będę marnował czasu na siedzenie w domu. korzystając z tego, że było dzisiaj dość ciepło wyszedłem na krótki spacer. na obrzeżach miasta jest bardzo cicho i spokojnie. do tego można podziwiać piękne widoki. tak samo jak widok za szkolnym oknem, ten również nigdy mi się nie nudził. rozległe łąki, które wiosną obrośnięte są kolorowymi kwiatami, błękitne niebo i moje ulubione jezioro... przy którym ktoś siedział. nie spodziewałem się tutaj nikogo. poszedłem kawałek dalej i usiadłem na chłodnej ziemi wpatrując się w taflę wody. nie lubiłem swojego odbicia. może nie miałem wielkich kompleksów, ale nie widziałem w sobie nic atrakcyjnego.

- Jimin? - usłyszałem znajomy głos i uniosłem wzrok, by zauważyć, że chłopak, który siedział kawałek dalej teraz siedział obok mnie. chciałem wstać z miejsca i jak najszybciej stąd pójść, ale ten mnie zatrzymał. - poczekaj... chcę porozmawiać - westchnąłem cicho i usiadłem znów na ziemi. wpatrywałem się w swoje dłonie bawiąc się palcami. - rozumiem, że pewnie nie masz ochoty ze mną rozmawiać. jednak nie możesz mnie ciągle unikać, załatwmy to jak dojrzali ludzie, a nie dzieci. - spojrzałem na Taehyunga, który nie spuszczał ze mnie wzroku. czułem się bardzo niekomfortowo w jego towarzystwie zwłaszcza gdy czułem jego palące spojrzenie.

- czego ty ode mnie chcesz?

Taehyung

dzisiejszy dzień był wyjątkowo ciepły i nie mogłem odpuścić sobie spaceru. znalazłem idealne miejsce z daleka od tego całego szumu i tych tłumów. tylko ja, cisza i spokój. odkąd zacząłem tu przychodzić, nikt tutaj nie przychodził, dlatego zdziwiłem się widząc blondyna. była to świetna okazja do rozmowy. chociaż kompletnie nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.

- czego ty ode mnie chcesz? - spytał cichutkim głosikiem. był tak delikatny jak cały Jimin. jak jego blada skóra, blond włosy i pełne usta. wszystko w nim było piękne i delikatne jak płatki kwiatów. on był takim kwiatem, który zachwycał swoim pięknem i przyciągał mnie do siebie, a ja chciałem móc dbać o niego, podlewać go by mógł w pełni rozkwitnąć. zastanawiałem się czy każdy reaguje tak na Jimina. czy każdy tak jak ja od razu poczuł potrzebę opiekowania się tym drobnym chłopcem. - Taehyung? - uśmiechnąłem się lekko słysząc swoje imię z jego ust. wszystko co mówił brzmiało lepiej. - Taehyung słyszysz co do ciebie mówię?! - ocknąłem się słysząc jego podniesiony ton. chyba trochę się zamyśliłem.

- wybacz... tak słyszę. - westchnąłem cicho zastanawiając się co mam mu powiedzieć. - słuchaj nasza znajomość nie zaczęła się najlepiej. na początku trochę cię wystraszyłem... nigdy nie chciałem tego zrobić. od początku chciałem tylko, żebyś mnie polubił. nawet nie do końca wiem dlaczego. no i rozumiem, że ostatnio głupio wyszło, ale ja naprawdę nie myślałem o tobie źle. to było głupie i nie wiem jak mogłem w to uwierzyć. przykro mi, że zraniłem twoje uczucia. to ostatnie czego bym chciał rozumiesz? nie wiem czemu nie chcesz ze mną pracować nad projektem. może nie jestem jakoś wybitnie uzdolniony wokalnie, ale postarałbym się jak tylko mogę. nie wiem co mogę ci jeszcze powiedzieć. wszystko poszło nie tak.

- j-ja... nie szukam przyjaciół rozumiesz? nie ufam już ludziom i nie zamierzam się z tobą poznawać. - powiedział patrząc w wodę. zrobiło mi się trochę przykro, ale starałem się tego nie pokazywać. - skoro tak bardzo chcesz to możemy razem napisać tą piosenkę... ale potem już nie będziemy się widywać. no i tak dla jasności ja nie sypiam z nauczycielką. każdą piosenkę, którą mieliśmy do zaliczenia nagrywałem w domu, a potem jej przesyłałem. nie nie lubię śpiewać kiedy ktoś słucha. - wytłumaczył, a mi zrobiło się głupio, bo przecież to wydaje się dużo bardziej oczywistym wyjaśnieniem.

- tak okropnie mi głupio jimin... nie zastanowiłem się nad tym. - spuściłem głowę nie wiedząc co mu powiedzieć. naprawdę czułem się jak idiota. - obiecuje, że cię nie zawiodę i nasz projekt będzie świetny.

- nie musi być świetny. ważne, żebyśmy to zdali. będziemy ćwiczyć tylko w szkole. ty nie przychodzisz do mnie, ja nie przychodzę do ciebie. - wstał z ziemi i otrzepał swoje spodnie. - widzimy się jutro po lekcjach w sali muzycznej. nie spóźnij się. - odwrócił się i odszedł nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.

westchnąłem cicho patrząc jak odchodzi. zauważyłem, że Jimin przestał się mnie tak bać. chyba zrozumiał, że nie chcę mu zrobić krzywdy. jednak nadal mi nie ufa. nie chce nawet dać mi szansy. ale to oczywiste, że tak łatwo nie odpuszczę. pokaże Jiminowi, że można mi zaufać i może zmieni zdanie. zrobię wszystko, by przekonać go do siebie. nie wiem jak on to robi, ale bardzo mnie do niego ciągnie. muszę coś zrobić by się do niego zbliżyć.

what is love? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz