~12~

156 10 0
                                    

Jimin

minęło już kilka dni od tego dość przykrego dla mnie incydentu. ja i Taehyung nie zaprzyjaźniliśmy się. nie uważam, że muszę mu się w ten sposób odwdzięczać. jednak zacząłem patrzeć na niego trochę inaczej. nie widzę już w nim wroga, który tylko czeka, by sprawić mi przykrość. dlatego nie spławiam go już za każdym razem gdy do mnie podchodzi i staram się z nim w miarę normalnie rozmawiać. przynajmniej on chce ze mną gadać, a nie ma zbyt wielu takich osób w naszej szkole.

jak zwykle siedziałem na parapecie i wgapiałem się w ten sam widok za oknem. szkoda, że Yoongiego nie ma tu ze mną. tylko jego obecność nie sprawia, że czuje się nie komfortowo. chyba myślami przywołałem chłopaka, bo chwilę później drzwi się otworzyły i wszedł przez nie niebieskowłosy.

- no hej Jiminie. - uśmiechnął się lekko i podszedł siadając przede mną. zamrugałem kilka razy zastanawiając się czy na pewno dobrze widzę. - czemu tak patrzysz? - spytał rozbawiony moją miną.

- nie spodziewałem się ciebie tutaj. - wzruszyłem ramionami ponownie przenosząc wzrok na widok za oknem. czułem się nieco dziwnie, ponieważ dawno ja i Yoongi nie siedzieliśmy razem i nie rozmawialiśmy. chyba, że liczy się wymiana kilku zdań na przerwie kiedy akurat Jennie była w łazience.  chłopak nie widział poza nią świata. z drugiej strony czułem szczęście, bo mogłem znów poczuć się jak kiedyś.

- Jennie zwolniła się z ostatniej lekcji, żeby pójść z dziewczynami na zakupy. podobno dzisiaj jest jakaś wyprzedaż. - nagle wszystko stało się jasnę. jego dziewczyny nie było, więc musiał jakoś zająć sobie czas. mimo to cieszyłem się z jego obecności. - jak idzie wam pisanie piosenki?

- całkiem dobrze. ja zajmuje się tekstem, a Taehyung muzyką. mam już połowę piosenki. - spojrzałem na chłopaka, który co chwilę zerkał na ekran telefonu, jednak nie skomentowałem tego. - a jak idzie tobie i Hoseokowi? - spytałem na co chłopak parsknął śmiechem.

- idzie świetnie. moja piosenka jest prawie gotowa. mam zamiar upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. piosenka, nad którą tyle pracuje będzie również moim zaliczeniem.

- twoja piosenka? a co z Hobim? chcesz, żeby wystąpił w twojej piosence? poza tym wiesz, że pani Anh nie uważa rapu za muzykę. co jeśli wam tego nie uzna? - spytałem. dobrze wiem, że Yoongi uwielbia robić nauczycielce na złość, ale chyba tym razem powinien sobie odpuścić. to bardzo ważne zaliczenie.

- ten dzieciak ledwo zdaje z muzyki. wątpie, by cokolwiek umiał. nie przejmuje się nauczycielką. projekt będę miał zrobiony, nie może mnie oblać. - chłopak był bardzo pewny siebie. miałem nadzieje, że rzeczywiście kobieta zaliczy im to.

- nie znasz go i nie wiesz czy nie ma jakiegoś talentu. ja też nie bardzo wierzyłem, że Tae coś potrafi, ale jak się okazuje, pięknie śpiewa. ma specyficzny głos i nie każdemu musi się podobać, ale jak dla mnie on naprawdę ma talent. ty też powinieneś dać szansę Hoseokowi. - przyjaciel zaśmiał się cicho na moje słowa, ale ja nie widziałem w nich nic zabawnego.

- wolę to zrobić po swojemu. zajmę się wszystkim i gdzieś go tam wcisnę. poza tym przyznam, że zaskoczyło mnie to co powiedziałeś o Taehyungu. chyba nie jest taki zły co? - Yoongi uśmiechnął się i zeskoczył z parapetu.  - twój głos również jest specyficzny prawda? jest bardzo delikatny i nie każdemu on odpowiada. ale jest naprawdę piękny.

- no dobrze zrobisz jak uważasz. - wzruszyłem ramionami i też zszedłem z parapetu biorąc swój plecak. - nie gadajmy o moim głosie. - pokręciłem głową, a chłopak wyszedł z pomieszczenia każąc iść mi za sobą. dlatego też posłusznie szedłem za nim. - gdzie idziemy?

- odpuścimy sobie ostatnią lekcję i pójdziemy na miasto. co ty na to? - spytał niebieskowłosy i nie czekając na moją odpowiedź wyszedł ze szkoły. bez słowa poszedłem za nim dorównując mu kroku. dzisiejszy dzień na pewno mogłem zaliczyć do udanych. spędziłem miłe popołudnie na wygłupach z Yoongim brakowało mi tego i to bardzo. przez chwilę byłem naprawdę szczęśliwy, bo czułem się tak jakbym znowu miał przyjaciela. chociaż to tylko jeden dzień, ale lubiłem mieć Yoongiego blisko siebie. czułem się bezpieczny i wszystko było tak jak kiedyś. tylko nasza dwójka i nikt inny się nie wtrącał. Yoongi był dla Jimina i Jimin był dla Yoongiego. tak miało być już zawsze. jednak jak się okazuje nic nie trwa wiecznie. nasza przyjaźń trwała bardzo długo i była piękna. teraz byliśmy znajomymi, którzy zamieniali kilka słów na przerwie.

- Jimin-ah... to naprawdę dobry dzień. cieszę się, że jesteś tu ze mną. brakowało mi czasu spędzonego z tobą. - uśmiechnąłem się szeroko i kiwnąłem głową zgadzając się z chłopakiem. - kiedyś to była dla nas codzienność... teraz dużo się zmieniło.

- nie Yoongi. - pokręciłem głową nieco smutniejąc. - to ty się zmieniłeś. kiedyś byliśmy tylko ja i ty, a naszą jedyną miłością była muzyka. teraz dla ciebie najważniejsza jest Jennie i to czego ona chce. latasz za nią i spełniasz wszystkie jej zachcianki... zupełnie jak nie ty.

- wiem. masz rację i to moja wina. zaniedbałem naszą przyjaźń i nie mogę już nazywać się twoim przyjacielem. jednak jedno nigdy się nie zmieni. jeśli będziesz potrzebował pomocy to ja zawsze ci pomogę. nie zapomnij o tym.

- racja. nie jesteśmy już przyjaciółmi, ale możesz to naprawić hm? - uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do chłopaka przytulając go. - jeżeli się postarasz to wszystko może być tak jak kiedyś. sam zdecyduj czy chcesz ratować tą przyjaźń, czy wolisz sobie ją odpuścić.

chłopak objął mnie mocno głaszcząc moje plecy. widziałem, że dokładnie myślał w tej chwili nad moimi słowami. miałem nadzieję, że jednak będzie chciał zawalczyć o naszą przyjaźń. nie chciałbym kończyć tego w taki sposób, ale jeśli on tak zdecyduje to zaakceptuje to.

- wracajmy już. odprowadze cię do domu okej? - zaproponował chłopak na co się zgodziłem. nie chciałem się z nim jeszcze rozstawać. niespiesznie ruszyliśmy w stronę mojego domu. mimo, że robiło się coraz chłodniej na dworze wciąż było bardzo przyjemnie. oddychałem głęboko, a wieczorne powietrze wdzierało się do moich płuc uspokajając mnie. uniosłem głowę do góry szukając gwiazd na niebie, jednak zobaczyłem tylko kłęby ciemnych chmur. westchnąłem cicho z utęsknieniem wpatrując się w niebo, które było skryte za chmurami. nigdy nie lubiłem jesieni, a tym bardziej zimy. zawsze szybko marznę i potem choruje. mimo iż jesień dopiero się zaczęła, już odliczałem dni do wiosny. to takie piękne kiedy wszystko budzi się do życia. uśmiechnąłem się lekko na samą myśl tych pięknych słonecznych dni. jednak uśmiech szybko zszedł z mojej twarzy kiedy usłyszałem bardzo dobrze znany mi głos.

- Jimin-ah! w końcu jesteś! cały dzień na ciebie czekałam! - zawołał piskliwy głosik, po czym drobne ciało blondynki uwiesiło się na mnie. zrobiłem krok w tył by nie stracić równowagi i odsunąłem od siebie dziewczynę.

- Jiwon? co ty tu robisz? - spytałem przyglądając się dziewczynie. nie widziałem jej od ponad roku, ale ani trochę się nie zmieniła.

- rodzice mają tu coś do załatwienia więc trochę tu zostaniemy. to super prawda?! - blodnynka pisnęła mi do ucha na co lekko się skrzywiłem.

- tak. super. - mruknąłem niezbyt zadowolony i posłałem dziewczynie wymuszony uśmiech. spojrzałem na Yoongiego, który tylko poklepał mnie po ramieniu i pożegnał się życząc mi powodzenia. on jak nikt inny wiedział jak ta mała dała mi w kość. moja kuzynka jest rozpieszczoną księżniczką i jak się na coś uprze to musi tak być. już czuje, że to będzie dla mnie trudny czas.

what is love? Where stories live. Discover now