1. Już mnie z nim nic nie łączy

2.5K 63 17
                                    

        **********5 lat później**********

Pov's Sky

Odkładam kolejną teczkę do przejrzenia, do której i tak pewnie nie zajrzę. Wchodzę w maila, widzę masę wiadomości. Ludzie są tacy tępi. Zamiast wysyłać na główną skrzynkę, to nie, lepiej zajebać moją abym miała więcej roboty. Patrzę po tytułach i wysyłam to do odpowiednich ludzi. Kończę na dzisiaj, odchylam się na fotelu, moje kości strzelają od tej pracy za biurkiem, ale nic nie poradzę. Chowam wszystko do torebki, którą zarzucam na ramię. Zamykam swój gabinet na klucz, stukam szpilkami po prawie pustym korytarzu. 

- Do widzenia szefowo- odpowiadam jej jedynie uśmiechem, szybko zjeżdżam windą na dół. Wychodzę z tej pieprzonej kancelarii. Wrzucam torebkę na tylne siedzenie samochodu, siadam na miejscu kierowcy, odpalam auto i tylko czekam aż znajdę się w domu. Tą maszynę kupiłam gdy tylko przejęłam tą firmę i sama na nią nazbierałam, alfa romeo giulia idealnie daje sobie radę po tym mieście. Po dwudziestu minutach dojeżdżam do domu, parkuje samochód, zabieram torebkę. Wchodzę do budynku, witam się z sąsiadem który wysiadał z windy. Przyciskam guzik na dwudzieste czwarte piętro, kluczem otwieram drzwi. Zdejmuje te niewygodne buty i oddycham z ulgą. 

- Jestem!- powoli, zaspanym krokiem człapie się do mnie Dolphi. Za nią idzie Alex którego dostałam na urodziny od Logana. Kot brytyjski, krótkowłosy obtarł się o moją nogę, zostawiając na niej swoją sierść. 

- Co tak długo, skarbie?- za tą całą zgrają idzie mężczyzna, Logan. Mój chłopak z którym jestem już prawie rok. 

- Ludzie nie rozumieją, że jeśli prześlą swoją sprawę na mojego maila, to i tak ich nie przyjmę- parskam i cmokam go krótko w usta- idę się przebrać. 

- Ja zamówię kolację- kieruje się do naszej garderoby, ściągam z siebie sukienkę, a ubieram dresy i koszulkę. Włosy związuje na czubku głowy, zmywam szybko swój makijaż i wracam do blondyna. 

- Co dzisiaj robiłeś?- siadam na kanapie, Logan od razu podaje mi szklankę z sokiem. 

- Poszliśmy z Dolphi na spacer po mieście. Zrobiliśmy zakupy, tak jak prosiłaś i trochę przysiadłem do tego nowego projektu o którym ci opowiadałem- przytakuje, chociaż nie mam pojęcia o jakim projekcie on mówi- jeśli firma go zatwierdzi, kupię ci pierścionek zaręczynowy.

- Może z tym jeszcze poczekamy? Ja mam dopiero dwadzieścia cztery lata.

- A kiedy chcesz brać ślub? Po trzydziestce? A dzieci?

- Logan, ja nie chce mieć dzieci- oznajmiam. 

- Jak nie chcesz? A komu chcesz przekazać firmę? 

- Luke ma dziecko przecież- rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, na całe szczęście. Logan poszedł otworzyć, a ja zdążyłam za ten czas nalać sobie białego wina. Mężczyzna wrócił po chwili z makaronem z krewetkami. Właśnie tego w nim nie lubię, on nie rozumie pojęć pizza, kebab, frytki czy inne takie. Od początku związku z nim tylko raz zjadłam pizze, razem z Rose na moich urodzinach, gdy wyszłyśmy same.          

- Odezwała się do mnie Julie- zaczyna blondyn- chciała się ze mną spotkać. 

- To jak chcesz to się z nią spotkaj- mruczę i biorę do ust makaron. 

- Nie masz nic przeciwko abym spotkał się z swoją byłą?- nie, nic. Ani trochę, mógłbyś nawet do niej wrócić. Po pół roku związku z nim, zrozumiałam że ja go wcale nie kocham tak jak powinnam. Nadal kocham Nathaniela, raczej to już się nie zmieni. Logan jest uroczy i przystojny. Ale nie jest w moim typie, nawet nie wiem dlaczego zgodziłam się na związek z nim, a teraz tkwię w tej farsie z przyzwyczajenia- Ja bym był bardzo zazdrosny o ciebie skarbie, jakbyś spotkała się z swoim byłym, chociaż na szczęście twój ostatni chłopak był jeszcze w San Diego- nie powiedziałam mu o Nathanie, mój brat nie porusza tego tematu, tak samo jak reszta rodziny. Powiedziałam mu że łańcuszek którego nie zdejmuje od ponad pięciu lat dostałam od nieżyjącej już cioci.     

- A ja nie mam nic przeciwko, ufam ci- lekko się uśmiecham, kończę jedzenie, wyrzucam opakowanie i kończę swoje wino. Chwytam swój telefon z stołu i rozkładam się wygodnie na kanapie. Po chwili dołączają do mnie zwierzęta. 

- A ja gdzie mam usiąść?- wzruszam ramionami i uwagę skupiam na urządzeniu. Logan podszedł bliżej mnie i próbował mnie podnieść, lecz Dolphi miała inne plany i zaczęła warczeć na faceta. 

- Kiedy ten pies w końcu się przyzwyczai i pozwoli mi cię dotykać- wychowanie Nathaniela. Robię mu miejsce z swojej lewej strony aby nie miał kontaktu z zwierzęciem. W połowie filmu kątem oka widziałam co ode mnie chce mężczyzna więc pod pretekstem wyprowadzenia psa aby się załatwił uniknęłam zbliżenia z blondynem. Zapięłam psu smycz, razem zjechaliśmy na dół, a następnie skierowaliśmy się w stronę parku. Nienawidziłam uprawiać z nim seksu, był wolny a zarazem szybki. Wolno się poruszał, aby skończyć w dwie sekundy. Z każdym pieprzonym razem musiałam udawać orgazm aby mu nie było przykro, że nie potrafi doprowadzić kobiety do takiego stanu. 

- Scarlett?

- Dylan, cześć- uśmiecham się do bruneta. 

- Dawno cię nie widziałem, prawie nawet nie poznałem- zaśmiał się. 

- Daj spokój, nie zmieniłam się tak bardzo- machnęłam ręką- co u ciebie? 

- Nic nowego, nadal siedzę w mafii u Blacka, siostra urodziła dziecko nie dawno, właśnie wracam z chrzcin. Jestem chrzestnym.

- Gratulację- przyciągam do siebie Dolphi która zauważyła wiewiórkę i chciała za nią biec. 

- Córeczka szefa- kiwa głową w stronę psa- nie widział jej ile? Pięć lat?

- Coś koło tego. Spotkamy się może na kawie? 

- Ja nie wiem czy szef by był zadowolony. 

- Już mnie z nim nic nie łączy. Dam ci swoją wizytówkę, jutro jestem w pracy ale może na lunch?- spod pokrowca wyciągam swoją wizytówkę i mu ją podaje.

- Ja jestem jutro cały dzień w domu, w nocy jedynie zmianę mam. Zaraz ci wyślę wiadomość żebyś miała mój numer. 

- Jasne, ja już idę. Napiszę jutro. 

- Do jutra, Sky- uśmiecham się do niego i odchodzę w stronę budynku. Po dziesięciu minutach jestem w mieszkaniu. 

- Jestem!

- Cieszę się- podchodzi do mnie z błyskiem w oku. 

- Jestem tak padnięta. Praca, a teraz jeszcze musiałam biegać za Dolphi bo uciekła za wiewiórką. Biorę prysznic i idę spać- zadowolona z mojego sprytnego kłamstwa, idę zadowolona na górę. Umyta i gotowa do spania. Kładę się do łóżka razem z Alexem i psem, układam się wygodnie i zasypiam. 

************

Poprawa1-23.08.2020

Poprawa2-08.08.2022

AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz