Pov's Scarlett
Nasza córka, tydzień temu skończyła miesiąc. Z tej okazji dostała słodką sukieneczkę od swojego chrzestnego. Nathaniel nalegał na chrzest małej, przez wzgląd na inne mafie. Nie robiło nam to różnicy, my i tak byliśmy nie wierzący. Nie robiliśmy z tego wielkiej ceremonii, piętnaście minut i po sprawie. Nie chcieliśmy wciągać w to osób trzecich, więc chrzestnym Sophii został Dylan. A chrzestną, żona mojego kuzyna Cassio który należał do szeregów mojego męża. Od niej dostałam świetną chustę do której wkładam niemowlę, a ja mam ręce wolne. Na samym początku jej wcale nie ufałam i jeszcze podtrzymywałam ją. Zyskałam do niej zaufanie po tygodniu. Córka, obecnie przysypiała, jej główka była oparta o moje piersi. Ja natomiast stałam przy płycie i gotowałam obiad. Nie miałam serca pozbawiać pracy Marię, poznałyśmy się bliżej. Nie miała męża, gdyż zmarł w wypadku samolotowym dwadzieścia lat temu, nie miała dzieci. Jedyną bliską jej osobą był jej bratanek, na którego ślub właśnie poleciała. Minusem w tym wszystkim było to, że mężczyzna mieszkał w Austrii. Więc dzisiaj, posiłkiem musiałam zająć się sama. Postanowiłam zrobić zapiekankę z brokułem i serem. Oczywiście też z mięsem, bo ostatnio Nathaniel zaczął być aż za bardzo mięsożerny. Akurat gdy wstawiłam naczynie do rozgrzanego piekarnika, zauważyłam, że Sophia obśliniła sobie całe ubranko. Udałam się do jej pokoju i przebrałam jej sukienkę w kwiatki na czarne spodenki i czarne body z nadrukiem pistoletu na nich. Na główkę wsunęłam jej opaskę, również czarną. Po nakarmieniu jej, udałyśmy się na dół. Tym razem trzymałam ją na rękach. Wzrok dziewczynki zatrzymał się na parę sekund na zdjeciu które wisiało na ścianie.
- Tata jest w pracy, wiesz? Ale jak wróci, jestem pewna, że weźmie cię na ręce i nie odda mi do wieczora.
- Szefowo- odwróciłam się w stronę Dylan'a, który stał obok lodówki.
- Tak, Dylan?
- Przyjechała- zrobił chwilową przerwę- ciotka Linda.
- Weź ją, ja do niej wyjdę- podałam mu delikatnie dziewczynkę. Zaczął mówić coś do niej przesłodzonym głosem. Przed bramą stało to straszydło- nie spodziewałam się cioci- uśmiechnęłam się sztucznie- wpuść ją Mike- mężczyzna podniósł dłoń, a już po chwili brama się rozsunęła.
- W końcu musiałam poznać twoją córkę!- to będzie ciężki dzień. Weszliśmy do domu w kuchni nadal był brunet.
- Dzięki Dylan- podeszłam bliżej i zabrałam Sophie- powiadom Nathaniel'a, niech najszybciej przyjedzie- zastępca kiwnął, że zrozumiał. Wyszedł, a już zaraz wyciągał telefon.
- Do was się dostać to tragedia!
- Wiesz, że mój mąż jest mafiosom. Chroni nas- wytłumaczyłam szybko. Kobieta podeszła bliżej mnie.
- A księżniczka jak ma na imię?- pochyliła się nad nią, a na jej twarzy wpadł grymas. Pierwszy raz widziałam taki grymas na jej twarzy.
- Sophia.
- No imię to mogłaś wybrać jej lepsze, Sophia to mi się kojarzy z jakimś płynem do mycia naczyń- nie wierzyłam w to co ona właśnie powiedziała. Przecież Linda brzmi jak jakaś sieć autobusów!- no ale, witamy w rodzinie Sophia Anderson.
- Sophia Black, na nazwisko ma Black- poprawiłam ją.
- To ona jest dzieckiem tego gangusa?!
- A czyim? Przecież to Nathaniel jest moim mężem.
- To mogłaś już dać jej swoje nazwisko, teraz dziecko będzie się męczyło przez resztę życia.
- Moje nazwisko od dziesięciu miesięcy brzmi dokładnie tak samo, ciociu- odłożyłam dziecko do jej leżaka.
- Bluzeczka z pistoletem! Czyś ty do reszty zdurniała?!- strzeli mnie coś zaraz z tą babą. Albo ja ją strzelę, z broni która leży w sejfie- a ten facet co był tu przed chwilą?
- To był zastępca Nathaniel'a i ojciec chrzestny naszej córki.
- Czy jej chrzestnym jest mafiosa? Ja powariuje z wami- kto zwariuje ten zwariuje, ciociu- powiedz dziecko, czy on cię tu więzi? Zastraszył żebyś wzięła z nim ślub, a teraz zastrasza ze względu na waszą córkę? Może on cię gwałci! Na pewno cię gwałci, przecież nie oddałabyś się takiemu człowiekowi. O Mój Jezu! Ja w końcu to rozumiem!
- Brawo ciociu, rozgryzłaś nas. Nie ma już co udawać- ciotka była w takim szoku, że nadal stała przodem do mnie, a nie do mojego męża. Ten wykorzystał to i puścił mi oczko. Ciekawe co wymyślił tym razem, jak chce abym to ciągnęła to nie ma problemu- masz absolutną rację. Zmusiłem ją do ślubu, ja mogę wszystko. A potem zmusiłem do seksu ze mną, chciałem mieć dziecko. Po ponad roku wyszkoliłem ją cudownie, boi się mnie. Więc już nie muszę jej szantażować, ona po prostu boi się odejść. Scarlett- zwrócił się do mnie ostro. W życiu nie powiedział do mnie takim tonem- dzieciak i na górę- zabrałam Sophię i udałam się do naszej sypialni. Tam mogłam się śmiać, robiłam to po cichu aby nie obudzić śpiącego niemowlaka. Podeszłam do okna, Nate prowadził ciotkę gdzieś, nagle ona zemdlała więc ten wrzucił ją do bagażnika samochodu. Wstrzyknął jej coś i rozejrzał się. Gdy zauważył mnie w oknie posłał mi buziaka i przepraszające spojrzenie. Uśmiechnęłam się, co on też uczynił. Następnie wsiadł w samochód i odjechał.
Pov's Nathaniel
- Gdzie ją pierdolnąć?
- Chuj wie, gdziekolwiek- po tym słyszałem tylko łomot uderzającego ciała o podłogę. Pochyliłem się i na jej przedramieniu narysowałem jakiś bezsensowny znaczek. Coś na znak kostki. Dylan, Paul i Max narysowali sobie podobne. Teraz tylko czekamy aż się obudzi. Czekaliśmy chyba z dwadzieścia minut. Zdążyliśmy już ją związać.
- Teraz, gdy już wiesz jaki ukrywamy sekret nie możesz tak po prostu odejść. Tak więc jak byłaś nieprzytomna zrobili ci tatuaż, teraz należysz do mafii. No prawie, chłopaki!- wprowadzili jakiegoś gościa. Za pewne wisiał nam kasę- no ciociuniu, teraz go zabijesz- ruda zaczęła się jąkać. Paul w jej dłoń wsadził pistolet, oczywiście nienaładowany. Machała nim oraz płakała. A snajper z drzewa, zastrzelił gościa przed nią- no brawo!
- Za-za-zabiłam go?- wyjąkała.
- No tak, my staliśmy z tyłu. A kula się wbiła od przodu- Max podszedł aby ją rozwiązać. Ta rzuciła wcześniej trzymaną broń i chwyciła tą zza paska bruneta. Strzeliła sobie w łeb.
- O kurwa - wymamrotałem.
- I co teraz?- zapytał Max.
- Teraz, Paul idzie szykować samochód. Trzeba te zwłoki przejechać aby było realistycznie. Max bierze to, idzie mu pomóc. A Dylan fałszuje akt zgonu. Zdechła przez potrącenie. Oficjalna wersja jest taka, że ten tu ją potrącił. Udało mu się uciec, spierdalał przed nami. A ona wybiegała z siedziby, bo myślała, że kogoś zabiła i stało się.
- Dobra, Max z Paul'em zajmują się trupami. Ja aktem, a szef?
- A ja jadę postarać się przekonać żonę, że ktoś to coś potrącił. A nie, że zabiła się przeze mnie.
*******************
Poprawa1-26.08.2020
Poprawa2-08.06.2023

ESTÁS LEYENDO
Anderson
RomanceSky przeprowadza się do brata aby skończyć najlepszą szkołę. W dużym mieście jest to jednak bardziej możliwe. Nie spodziewała się jednak że kumpel jej brata wyzna jej miłość. Scarlett jednak nie wie kim jest jej brat i jego przyjaciele. Czy dziewczy...