🌌6🌌

182 25 17
                                    

🍎🍎🍎

Nie znosiła tego, od momentu kiedy  zaadoptowała Henry'ego. Za każdym razem, gdy znikał, jej serce było rozrywane na pół. Wcześniej miała ojca, który był zawsze przy niej. Czaił się jak cień i w odpowiednich momentach pojawiał się, odpędzając samotność. Tak samo było z jej synem. Zawsze wiedział kiedy przy niej być. Podchodził i wtulał się w nią. Robiła wszystko, żeby był szczęśliwy. Zawsze go wspierała, słuchała i była przy nim. Stawiała jego dobro nad wszystkim innym. Robiła co w jej mocy, ale ciężko było jej okazywać matczyną miłość, gdy nigdy jej nie doświadczyła. Dzięki Henry'emu zmieniła się i przez to stała się częścią wielkiej rodziny. Później poznała Robina i swoją siostrę. Mogło się wydawać, że już nigdy nie zazna samotności, a teraz nie było nikogo.

Rezydencja nigdy przedtem nie wydawała się taka przerażająca. Głucha cisza była nieznośna. Wszystko dawało jej odczuć, że jest sama. Wcześniej narzekała na brak porządku, który zakłócał Robin i Roland, a teraz dałaby wszystko, żeby Młody wpadł do salonu, tłukąc jakikolwiek wazon.

Regina wtuliła się mocniej w koc. Oparła głowę o poduszkę, ale nie mogła usnąć. Gdy próbowała zasnąć śniły się jej koszmary. Nawet we śnie nie mogła mieć chwili otuchy. Z pewnością wyglądała okropnie. Wszystko zaczęło ją coraz bardziej przytłaczać. Już nie była tą samą Reginą Mills co kiedyś. Kiedyś nazywano ją złą, a teraz była słaba. Nie miała niczego co pozwoliłoby jej na nadzieję, ale ciągle ją czuła. Jeśli bohaterowie faktycznie nie żyją, to dla kogo ma walczyć?

W salonie rozniósł się dzwonek. Regina wyłączyła budzik w telefonie. Dochodził ranek, a o tej porze miała spotkać się z Henry'm. Nie wiedziała jak zareaguje. To bolało ją najbardziej. Uświadomiła sobie, że jego słowa będą kłamstwem albo przynajmniej tak to sobie tłumaczyła. W końcu taki miał być efekt klątwy.

Wstała z kanapy i poszła do kuchni. Nie jadła niczego od wczorajszego śniadania, a dopiero teraz poczuła nieznośny głód. Zjadła śniadanie, poczym ruszyła do sypialni. Musiała się przede wszystkim przebrać. Założyła czarną, obcisłą sukienkę, a na stopy nałożyła tego samego koloru szpilki. Zrobiła lekki makijaż i ułożyła delikatnie włosy. Nie wyglądała źle, ale widać było, że potrzebowała snu i mocnej kawy.

Dzisiaj postanowiła iść pieszo. Musiała przemyśleć wiele rzeczy, choć teraz najważniejszy był dla niej Henry. Tak bardzo się bała jego reakcji. Przynajmniej mogła się na to przygotować, a nie tak jak w przypadku Robina, gdy nie była gotowa, żeby to widzieć i słyszeć. Cały czas tliła się w niej nadzieja, że Henry wszystko pamięta. Pragnęła zaplanować z nim jakąś tajną operację, dzięki której pokonają wspólnie wroga. Mogli tego dokonać jedynie w jej snach.

Regina podeszła do drzwi wejściowych, ale nie zapukała. Zaczęły gryźć ją wątpliwości. Nie wiedziała, czy Henry tu mieszka ani czy jest sam. Musiała jednak to zrobić. W końcu robiła kiedyś okropne rzeczy, więc zwykła rozmowa nie mogła powodować u niej strachu. Podniosła rękę i zapukała cicho. Przez pewien czas nikt nie odpowiadał, więc ponowiła gest, ale tym razem użyła więcej siły. Dopiero po chwili usłyszała jak zamek się otwiera. Drzwi się otworzyły, a za nimi stał Henry. Wyglądał tak samo jak ostatnio go zapamiętała, ale jego spojrzenie było zdecydowanie inne. Wcześniej nawet, gdy był smutny, potrafiła dostrzec w jego oczach coś magicznego. Teraz były one przygaszone i nie wyrażały niczego.

— Mamy nie ma, możesz sobie iść — odparł chłodno.

Regina wzięła głęboki wdech i przytrzymała drzwi, gdy Henry chciał je zamknąć z powrotem.

Once upon a time in StorybrookeМесто, где живут истории. Откройте их для себя