🌌25🌌

102 20 7
                                    

🍎🍎🍎

Jej świadomość powróciła niczym bumerang. Trwało to tylko kilka sekund, ale dla Reginy minęły godziny. Jonathan trzymał ją ciągle za dłoń, nucąc cicho zaklęcie, które kazał mu się nauczyć Rumpel. Brunetka otworzyła oczy, trzęsąc się mocno, a z jej oczu wylał się potok łez. Na początku nie wiedziała gdzie jest. Wpatrywała się w nich z szokiem. Choć była w przyszłości zaledwie jeden dzień, to poznała ją całą. Każdy moment, który miała przeżyć, był już przeszłością. Oddychała ciężko, starając się oswoić z tym, że w tym momencie składała się z dwóch osób. Jednocześnie nie znała i znała to co się wydarzy.

— Jonathanie — wyszeptała, przypominając sobie całe jego dzieciństwo oraz młodość. — Udało się.

Brunet uśmiechnął i wstał, przytulając matkę. Zaklęcie, które rzucił, zostało surowo zabronione przez Rumpla. Uważał, że to zbyt wielka wiedzą oraz niebezpieczeństwo. To swego rodzaju pośrednie cofnięcie się w czasie, ale Jonathan stwierdził, że skoro i tak będzie musiał użyć pyłu zapomnienia, to nie robi żadnej różnicy fakt, że użyje zaklęcia.

— Znalazłem twój list — powiedział spokojnie. — Ciocia Zelena i wujek Rumpel pomogli nam otworzyć portal. Nie było to ciężkie, ale składniki okazały się być... dziwne.

Regina dotknęła dłonią policzek syna.

— Wiedziałam, że się wam uda, a ty pokonasz Edith — odparła z wielkim uśmiechem, odwracając wzrok w stronę Hope. — Jestem z was piekielnie dumna.

Blondynka zarumieniła się, słysząc pochwałę, więc spuściła odrobinę głowę.

— To moja wina — szepnął John. — Powinienem był was wszystkich wysłuchać. Chciałem pokazać wam, że jestem gotów ją zniszczyć, a stało się coś okropnego. Zostaliśmy sami przeze mnie.

— Przestań oskarżać się o wszystko — skarciła go łagodnym tonem. — Daliście sobie świetnie radę, a nigdy nie byliście sami. Tata na pewno przy was był.

Jonathan posmutniał momentalnie i poprawił się na miejscu. Ścisnął mocniej dłoń matki.

— Gdy się teleportował z Archim, zatruta strzała maskaradnika zraniła go — powiedział, tłumiąc łzy, które tak dawno trzymał w ryzach. — Medycy próbowali was ratować przez wiele godzin, ale zmarliście razem nad ranem.

Regina poczuła jak jej serce pęka. Nie sądziła, że Robin również odejdzie. Zaszlochała, a syn ponownie objął ją. Wtuliła się w niego, a ten zaczął gładzić jej włosy.

— Teraz powinno być lepiej — szepnął, pocieszając ją. — Prawda?

Kiwnęła lekko głową, ocierając łzy.

— Tak, musieliśmy naprawić przyszłość — rzuciła entuzjastycznie Hope. — W przeciwnym razie odczulibyśmy to.

— Masz rację. Raczej się udało. — Uśmiechnęła się ciepło w ich stronę.

***

Wpatrywała się na wschód słońca, trzymając w dłoni parujący kubek kawy. Jej wzrok zatrzymał się na niebie, ale myśli krążyły gdzie indziej. Strach ogarnął ją, gdy zaczęła zdawać sobie sprawę związaną z przyszłością. Ona zapomni o wszystkim i zacznie tworzyć przyszłość, ale oni będą musieli wrócić.

Once upon a time in StorybrookeWhere stories live. Discover now