🌌8🌌

166 23 8
                                    


🍎🍎🍎

Regina przewróciła się na lewy bok, naciągając na siebie kołdrę. Poczuła ciepło, a jej twarz przysłoniła burza włosów. Wtuliła się w poduszkę, zamierzając wrócić do krainy snów. Nie wybudziła się do końca i dalej czuła, że siedzi wraz ze swoją rodziną przy jednym stole. Henry opowiadał coś dobitnie, ale niestety nie mogła nic zrozumieć z jego bełkotu. Obok niej był Robin, który splótł ich dłonie, obdarowując ją swoim uśmiechem. Najdziwniejszą częścią tego snu było to, że Śnieżka przywiązywała Davida do krzesła, a Emma starała się przefrunąć nad stołem.
Czuła, że zaraz z powrotem zaśnie, jednak jasne światło powstrzymało ją przed tym. Przetarła oczy, a dźwięk odsuwanych zasłon przywrócił ją do rzeczywistości. Uniosła głowę znad kołdry i zagotowało się w niej.

— No nareszcie — powiedziała Edith, poprawiając firankę. — Nie mów, że chcesz przespać ten poranek.

— Wytłumaczysz mi, co ty tu do cholery robisz? — Zaczęła ziewać, a jej oschły ton przestał nim być. Spojrzała na zegarek i jęknęła. — Jest szósta rano!

— Dobrze o tym wiem, a ty chyba zapomniałaś, że miałyśmy dziś rzucać zaklęcie? — zapytała i usiadła na skraju łóżka.

— Nie zapomniałaś też, gdzie są drzwi, więc żegnam — powiedziała ostro, a Edith stanęła na progu.

— Czekam na dole — rzuciła i zniknęła z pola widzenia Reginy.

Z trudem powstrzymywała się z rzuceniem w nią kuli ognistej. Nie dość, że była totalnie zmęczona i udało się jej bez problemu zasnąć, to ona musiała się zjawić oraz wszystko popsuć. Wstała z łóżka i zamknęła za nią drzwi. Nie zamierzała się nadto spieszyć, więc za sprawą magii ogarnęła pokój, a na stoliku nocnym pojawiła się taca ze śniadaniem. Miała nadzieję, że takie słabe zaklęcia nie są przez Edith jakoś zbyt mocno wyczuwalne. Wzięła miskę z sałatką owocową, po czym otworzyła szufladę. Z zaskoczeniem odkryła, że znajdowały się tam dalej rzeczy Robina, choć reszta zniknęła. W środku była jego ulubiona czekolada z bakaliami, odznaka zastępcy szeryfa, którą zdobył niedawno oraz jego telefon. Musiała przyznać, że jak na osobę, która spędziła w lesie niemal całe życie, Robin sprawnie posługiwał się tym ustrojstwem. Wyciągnęła więc urządzenie i włączyła go. Wyglądał normalnie, a na tapecie zobaczyła nieznane jej zdjęcie. Była na nim wraz z Rolandem, który próbował uczyć ją strzelać z łuku. Uśmiechnęła na to wspomnienie i znów poczuła niewyobrażalną pustkę w sercu. Wyłączyła telefon i odłożyła na swoje miejsce. Była to jedyna pamiątka jaka jej pozostała.

Dokończyła jeść i wypiła kawę. Musiała w końcu się ogarnąć oraz zejść na dół, gdzie czekała na nią Edith. Zrobiła sobie delikatny makijaż, a swoje włosy ułożyła jak zawsze. Znów sięgały do ramion, ale szkoda było jej ich znów ścinać. Dziś wyglądała o wiele lepiej, ale z pewnością dłuższy sen by jej nie zaszkodził. Schowała szczoteczkę do pojemnika, a pastę wrzuciła z powrotem do szafki. Momentalnie poczuła jak robi się jej niedobrze i bez wahania rzuciła się w stronę muszli klozetowej, aby zwrócić swoje śniadanie. Usiadła wygodniej i ze złością uderzyła dłonią o sedes. Przymknęła oczy, biorąc kilka dłuższych wdechów, co pomogło jej się szybciej uspokoić. Naprawdę nie sądziła, że będzie musiała robić to raz jeszcze. Pamiętała dobrze czasy po śmierci Daniela. Była tak zła na cały świat, a szczególnie na swoją matkę i Śnieżkę, że doprowadziły do jej zamążpójścia i śmierci ukochanego. Nie znosiła tego, ale to właśnie w ten sposób odreagowywała cały stres i złość.

Once upon a time in StorybrookeTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang