🌌31🌌

111 18 17
                                    

🍎🍎🍎

Jonathan miał wymalowaną konsternację na twarzy, gdy Regina opowiadała mu o spotkaniu z bogami. Nie był przekonany co do tego pomysłu. Ich plan, który zdążyli opracować, opierał się głównie na magii. Brunetka miała możliwość ataku z odległość, gdzie byłaby chroniona. Pojedynek wręcz miał dobre strony, ale przysłaniały je te złe.

— To wszystko jest pokręcone — rzuciła zniechęcona. — Wiemy jak go pokonać, ale to ryzykowne.

— Nie mówili nic o żadnej alternatywie? — zapytał, chcąc znaleźć inne wyjście.

Boskich przedmiotów nie było za wiele w zwyczajnym świecie, ale z pewnością znaleźli by jakieś. Dalej mieszkają w Zaczarowanym Lesie osoby, które ukrywają się w najlepiej zabezpieczonych miejscach, mając ze sobą śmiercionośne artefakty. Gdyby się zmobilizowali, to przed rozpoczęciem ataku znaleźli by coś.

— Nie — odparła stanowczo. — I nie zamierzam postępować inaczej.

— Sama powiedziałaś, że to ryzykowne.

Regina westchnęła. Wstała i nerwowo krążyła od drzewa do jeziora.

— Tak, ale czy inne wyjścia takie nie są? — powiedziała retorycznie.

Jonathan był pewien, że nic już nie jest bezpieczne, ale mimo wszystko można było to ryzyko zminimalizować.

— Plan Zeusa jest najlepszy, bo wiem na czym stoję, a inny byłby niepewny.

— W porządku — odparł mężczyzna. — Ale dalej wydajesz się być dziwna.

Regina westchnęła. Nie chciała rozmawiać o tym jak się czuła. Było to oczywiste. Cała ta presja związana z byciem przywódcą sprawiała, że miała ochotę uciec. Po tylu latach miała już dość. Chciała zaplanować przyszłość i trzymać się jej kurczowo, a nie ciągle ratować lub być ratowaną. Każda przygoda poprzedzała następna, a ona chciała już przejść na emeryturę. Z każdą kolejną tego typu sytuacją ktoś umierał, a ona traciła bliskie osoby.

— Co mam ci powiedzieć? — rzuciła. — Że mam już tego po dziurki w nosie? Z każdym dniem czuję się coraz gorzej. Nie ukrywam, że stałam się słaba. Ta cała miłość czy przyjaźń niosą za sobą wspaniałe uczucia, ale ich brak wyniszcza.

Położył dłoń na jej ramieniu i przytulił ją, gdy zauważył na jej policzku pojedynczą łzę. Doskonale wiedział, że nawet eks Zła Królowa potrzebuje chwili załamania. A ona tego właśnie pragnęła. Zrozumienia, a nie ciągłego powtarzania, że musi być cierpliwa, bo to już wiedziała.

— Tak się cieszę, że tu jesteś — powiedziała, czując że się rozkleja. — Nawet nie wiesz jak wiele razy chciałam do ciebie napisać.

Mężczyzna przycisnął ją do siebie mocniej. Przez te wszystkie lata też tęsknił.

— Ja również.

— Przepraszam za te listy gończe — rzuciła, a Jonathan roześmiał się.

— W końcu okradałem cię z pieniędzy i koni. Należało mi się.

— To prawda — rzuciła.

Jonathan cieszył się, że Regina ponownie pojawiła się w jego życiu. Znała jego każdy dziecięcy sekret i dzieliła z nim wspomnienia. Kochał ją jak siostrę.

— Robin ma wielkie szczęście — powiedział, a Regina parskła śmiechem.

— To ja mam szczęście — odparła i zawiesiła wzrok gdzieś w kierunku drzew. — Tak bardzo chciałabym go zobaczyć. Jego i Henry'ego.

Once upon a time in StorybrookeWhere stories live. Discover now