🌌27🌌

103 20 13
                                    

🍎🍎🍎

Jaskinia miała imponujące rozmiary. Ciągnęła się daleko, mimo że portal znajdował się tuż obok. Podchodząc bliżej niego, widoczne było jasne światło i dźwięk wodospadu. Z innej strony musiało znajdować się kolejne wejście. Stary czarodziej odwrócił się do Reginy i Jonathana. Uśmiechnął się ciepło, unosząc dłonie. Zmrużył oczy, a pod nosem zaczął coś szeptać. Musiało być to zaklęcie wysuszające, bo cała wilgoć, którą przesiąkli, zniknęła.

— Jeszcze nam brakuje, że się rozchorujecie — powiedział, stając do nas tyłem. — Zwyczajny portal.

Zrobił kilka kroków do przodu, aż zniknął.

— Panie przodem — odparł Jonathan, a brunetka przewróciła oczami.

Ruszyła na przód, czując przyjemne mrowienie. Tradycyjnie zapanował ciemność, ale trwała nie dłużej niż mrugnięcie okiem. Rześkie powietrze uderzyło w nią, gdy finalnie się przeniosła. Była zdziwiona, bo dalej znajdowała się w jaskini. Mimo to nie mogła się napatrzeć. Ściany były zdecydowanie wyższe niż w poprzednim miejscu, a sufit pokryto szkłem. Widać było zza niego niebo, które zdobiły jasne chmury. Dookoła rosło wiele zieleni, która okrywała szarawe ściany. Były tu drzewa, alejki, a nawet mała fontanna na samym środku. Wyglądało to jak zabudowany park. Oni stali wyżej, bo wystarczyło wyciągnąć rękę, żeby dotknąć sufitu. Jonathan wyłapał jej ciekawe spojrzenie.

— Nieźle się urządziliśmy — stwierdził.

— To prawda. Spodziewałam się czegoś brudnego — powiedziała, a mężczyzna parsknął śmiechem.

W oddali usłyszała gwar ludzi. Niektórzy normalnie odpoczywali, a niektórzy wykonywali swoją pracę. Pewna kobieta siedziała w kącie i skupiona coś szyła, a inna czyściła prawdopodobnie buty.

— Ilu was tu jest? — zapytała zaciekawiona.

— Zwykłych ludzi jest tu niemal setka, a tych niezwykłych około dwudziestu.

— Co to za miejsce?

— Wszystko ci powiem, ale nie tu.

Sahir ruszył do przodu, omijając kamienne schody, które prowadziły w dół. Ciągle mijali drzwi, wyglądające niemal identycznie jak ściany. Obok nich widniały wąskie tabliczki, ale nie potrafiła z tej odległości odczytać informacji. Zatrzymali się dopiero przed ostatnimi. Zauważyła, że znajdują się w ciemnych korytarzu, które rozświetlały pochodnie. Teraz faktycznie wyglądało to na jaskinię. Sahir przepuścił najpierw Reginę, a później Jonathana. Pomieszczenie było w miarę duże i jasne. Brzozowa, drewniana podłoga wyglądała tu nienaturalnie, tak jak szklany sufit. Niebo miało inny odcień, więc musiało być zaczarowane. Na środku stał długi stół, którego centrum zdobiła pusta platforma. Regina zauważyła gigantyczną mapę na ścianie, przedstawiającą Zaczarowany Las. Była bardzo dokładna, bo zaznaczono na niej każdy budynek. Jonathan odsunął krzesło i usiadł przy stole. Tak samo zrobił Sahir i Regina, która wpatrywała się w niego pytająco.

— Co to za miejsce? — powtórzyła pytanie.

— Ludzie wołają na to Inny Świat, ale to zwyczajna jaskinia przerobiona na schron — odparł zwięźle. — Powstał z mojej inicjatywy, ale to Sahir ze swoim bratem sprawili, że to miejsce istnieje.

Once upon a time in StorybrookeWhere stories live. Discover now