✉ 20 ️✉️

3.6K 219 35
                                    

***

  Otworzyłem oczy nie czując niczego. Żadnego bólu, żadnego szczęścia, żadnego smutku. Spojrzałem pustym wzrokiem, jakby usunięto jakąś część mnie i zobaczyłem przy łóżku szpitalnym, na którym leżałem Sourca.

- Hej - mruknąłem cicho w jego stronę i ożywiłem się przypominając sobie o meczu - Wygraliśmy?

- W ostatnich minutach twój brat Leyw strzelił, zremisowali i... Przegrali w dodatkowym czasie - oznajmił ponuro Sou - Ale wszyscy wiemy, że ty wygrałeś - odpowiedział z lekkim uśmiechem.

- Co mi się stało? - zapytałem zdziwiony i chwyciłem się za czoło, na którym miałem bandaż.

- Kula pod wpływem uderzenia wysunęła się, i lekarze byli w stanie ci ją wyciągnąć - powiedział chłopak.

Odetchnąłem z ulgą słyszący, że nie będę musiał żyć do końca życia z kulką w środku głowy i wypuściłem powietrze. Spojrzałem na drzwi, których klamka zsunęła się do dołu, a następnie drzwi się otworzyły a do sali wszedł mój ojciec wraz z braćmi.

Zestresowany spojrzałem na nich a następnie na Sourca. Bałem się jak ojciec zareaguje gdy zobaczy mojego chłopaka, może pobije go z wściekłości albo zacznie na niego wrzeszczeć albo coś jeszcze gorszego.
Jednak ojciec jedynie się przywitał z Sourcem i podszedł do mnie dostawiając sobie krzesło przy łóżku. Zdziwiłem się, że Sou również odpowiedział, czy oni już kiedyś się spotkali?

- Cieszę się że nic ci nie jest - powiedział Igor Leviashyn i zahaczył trochę moich czarnych włosów za ucho.

- Przepraszam Shira! Nie powinienem tak mocno kopać! - zaczął przepraszać Casper, który siebie o to obwiniał.

- Nie szkodzi - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.

- Nieźle grasz jak nie na moje geny - stwierdził ojciec żartobliwie.

Zaśmiałem się pod nosem usiadłem na szpitalnym łóżku. Dopiero teraz zauważyłem, że do moich rąk podpięta jest kroplówka, a na jednym palcu mam coś dziwnego założonego.

- Najwidoczniej matka też była dobrym piłkarzem - odpowiedziałem -  Wy się znacie? - zapytałem ojca i Sourca.

- Ta, jak byłeś w śpiączce to przyszedł do szpitala - odpowiedział srebrnowłosy co mnie zdziwiło.

Przecież leżałem wtedy w Japonii, czy on tam przyleciał tylko po to by mnie odwiedzić?

- Nic się nie stało wtedy ? - zapytałem niepewnie.

- Nie, nie pobiłem ani nic innego nie zrobiłem Leganzie - oznajmił Igor uśmiechając się miło.

- Masz szczęście - odpowiedziałem z uśmiechem.

- Mniejsza z tym, chce się z tobą pogodzić - powiedział ojciec - Wychowywałem cię całe życie, więc jesteś dla mnie jak syn, mimo że tak nie jest biologicznie.

- A ja nie znam innego ojca - odpowiedziałem - Ale do domu nie wrócę, jeśli o to ci chodzi.

- Możesz wprowadzić się z Leganzą - zaproponował ojciec.

Zdziwiłem się mocno. Czy on naprawdę na to pozwala? Przecież jeszcze miesiąc temu wrzeszał na mnie dlatego, że jestem nie tej orientacji co trzeba a teraz proponuje bym zamieszał wraz z srebrnowłosym w moim domu. Spojrzałem na Sourca, czy on też chce tego, jednak zobaczyłem jego zmieszane spojrzenie ewidentnie mówiące, że nie chce on mieszać razem z naszą rodziną.

- Nie wprowadzę się... Już znalazłem swoje miejsce - odpowiedziałem z niepewnym uśmiechem.

- Rozumiem - oznajmił ojciec trochę zawiedziony, że jego syn nie wróci do niego.

- Ale czasami w niedzielę możemy przyjść na obiad - odpowiedziałem by nie dołować bardziej ojca.

- Twoja decyzja, tylko później jej nie żałuj - stwierdził Nikita krzyżując ręce.

- Zawsze przyjmiemy się w potrzebie - oznajmił Casper.

- Ale nie będzie takiej potrzeby, ponieważ ja się nim zajmuję - odpowiedział Source z uśmiechem i nachylił się by złożyć mi pocałunek przy wszystkich członkach mojej rodziny.

Zawstydzony spojrzałem na ojca, by zobaczyć jak zareagował. Nie miał żyłki na czole, to znaczyło że jest dobrze i nie wpadnie w żadną furię.

Zostałem wypisany ze szpitala po kilku dniach ciągłego leżenia w sali. W tym czasie odwiedził mnie również Neyz, z którym bardzo dawno nie widzałem się na żywo. Jak się okazało, chłopak znalazł sobie kogoś w necie, ale nic nie mówił na jego temat, mimo że go błagałem by zdradził cokolwiek, chociaż płeć. Moi bracia również mnie odwiedzali i rozmawiali o tym, jak bardzo się poprawiłem w piłce nożnej.

Wraz z Sourcem udałem się do auta na parkingu by wrócić do apartamentu. Było już ciemno i późno, ale światła w domach nie gasły ani na chwilę. Gdy wróciliśmy do mieszkania usiadłem na kanapie a chłopak przysiadł się do mnie i objął mnie ramieniem.

- Wiesz co dzisiaj jest? - zapytał chłopak a ja zdziwiony milczałem nie wiedząc o co mu chodzi - Sylwester.

- Aa, faktycznie - odpowiedziałem zdając sobie z tego sprawę.

- Masz jakieś postanowienie? - zapytał.

- Chyba... Chcę zostać z tobą do następnego nowego roku i do następnego - oznajmiłem zdradzając swoje postanowienie.

- Najwidoczniej mamy takie same - stwierdził z uśmiechem Source i pocałował mnie delikatnie podtrzymując jedną ręką mój podbródek.

Zostałem położony na kanapie przez srebrnowłosego chłopaka, który powoli zaczął zdejmować ze mnie moje ubrania. Bluza wraz ze spodniami wylądowała na podłodze obok koszuli i spodni Sourca. Chłopak rozkoszował się moją skórą i całował każdy jej kawałek.

Jęknąłem z przyjemności i zgiąłem się w łuk gdy chłopak wszedł we mnie. Zacisnąłem mocniej ręce na materiale kanapy i patrzyłem na chłopaka nade mną, jak porusza się swoim tułowiem w przód i w tył. Sou nachylił się nade mną i musnął moje usta zjeżdżając pocałunkami w dół i zatrzymując się na środku brzucha.

Nie miałem takiego kaloryfera jak on w tym miejscu, byłem zbyt chudy by jakieś mięśnie mi się utworzyły. Chłopak po raz pierwszy zszedł jeszcze niżej i pocałował czule moje intymne miejsce. Jęknąłem jeszcze bardziej z tego powodu. Srebrnowłosy nigdy tego nie robił, a teraz gdy to się stało za bardzo się ekscytuję.

Za oknem zaczęły w niebo wzlatywać fajerwerki i rozpadać się na drobne części tworząc iskrzące okręgi a my w ciemnym pokoju spojrzeliśmy razem za okno. Sou wrócił do przerwanej czynności i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zawisłem na jego szyi by być bliżej srebrnowłosego.

- Najlepszego z okazji nowego roku - powiedział w romantycznym stylu.

- N-nawzajem - wydukałem między przyjemnością i zanurzyłem paznokcie na plecach chłopaka na co on cicho syknął z bólu, ponieważ nikt nigdy nie wbił w jego plecy paznokci.

- Słodziaku...

- Co?

- Kocham cię, i chcę z tobą zostać do końca życia.

- T-tak?... - Ja też

***










You don't own me / Yaoi [Zakończone]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang