Rozdział 1

404 35 254
                                    

Słońce dopiero co pojawiło się na horyzoncie, zalewając szerokie pola zbóż łuną światła. W niewielkiej od nich odległości znajdowała się wartko płynąca rzeka, a za nią las składający się z dębów, świerków, sosen i najróżniejszych leczniczych roślin. Za tym lasem rysował się ogromny pałac zwany Srebrną Twierdzą. Jego strzeliste wieże starały się sięgnąć nieba, po którym obecnie płynęły pierzaste, czysto białe chmury. Kolumny oraz płaskorzeźby dodawały mu finezyjności i czarowały każdego z tu przybyłych. Trzeba wam również wiedzieć, że mury budowli od jej powstania pozostały niezdobyte przez nikogo. Nawet Wielka Wojna będąca czasem krwawych bitew i okrutnych potyczek, nie zdołała zniszczyć tego miejsca.

Dokładnie dziś minęło pięć lat od tych trwożących serca wydarzeń, a całe państwo – Saraen pogrążyło się we wszechobecnej radości, ponieważ wieczorem odbyć się miało przyjęcie zaręczynowe jego wysokości Orgorna i przybyłej z Fidylli Arisse. Właśnie ona przemierzała obecnie labirynt korytarzy pałacu. Sunęła prędko, z godną podziwu gracją, nie zważając na długą do ziemi suknię. Jej bladą skroń otaczały ciemne, długie do pasa loki. Błękitnymi jak niebo oczyma spoglądała na świat wokół. Przyciągała do siebie ludzi jak pszczoły do miodu. Trubadurzy układali na cześć jej urody pieśni, rozsławiając ją nawet w najdalszych zakątkach świata. Zmierzała w stronę apartamentów swej matki, która wedle tradycji miała pobłogosławić swoje dziecko przed ważną zmianą w życiu.

Delikatnie zapukała do mahoniowych drzwi, po czym przekroczyła próg komnat należących do wielkiej księżnej. Znalazła się w ogromnym pomieszczeniu służącym jako pokój dzienny. Stał tu regał na książki, które tak ukochała sobie jej matka, a w centrum pomieszczenia stały  sofa, otomana oraz fotele specjalnie do przyjmowania gości. Ściany ozdabiały obrazy najlepszych artystów. Niektóre z nich przedstawiały ważne epizody w dziejach Saraenu, a inne były pejzażami czy portretami królów oraz królowych. Jej matka – Irella siedziała, dumna i wyprostowana na otomanie, a przed nią na ławie stała filiżanka herbaty. Jak nakazywało wychowanie, Arisse ukłoniła się jej.

– Witaj, matko – przywitała ją, a następnie podeszła do niej, by ją objąć.

– Nareszcie jesteś, córeczko. – Jej twarz zmieniły pojawiające się z wiekiem zmarszczki, lecz głos pozostał tak samo silny i dziewczyna wyczuła w nim ogrom miłości. – Już sądziłam, że zapomniałaś o tradycji i zamierzałam sama do ciebie iść – powiedziała z przyganą. Arisse spojrzała na nią z wysoko uniesioną głową.

– Jestem córą Fidylli i nigdy nie zapomnę o naszej tradycji, nawet będąc na obcej ziemi. – Twarz kobiety wyrażała oburzenie. Wysoko ceniła sobie swoją ojczyznę. Jej poległy w wojnie ojciec pragnął, by została królową i od małego wpajał, że nie istniało nic cenniejszego od górzystych ziem Fidylli oraz poddanych. Zmuszona jednak była opuścić krainę, w której się urodziła i ledwie dwa dni temu przybyła do Saraenu, aby poślubić księcia Orgorna. Miała poznać go dopiero dzisiaj na balu. Nie uważała tego za coś dziwnego, bo wiedziała, że było to praktykowane już dziesięć pokoleń wstecz. W jej sercu z każdą mijającą sekundą coraz bardziej wzrastał strach jak i nadzieja jednocześnie.

Książę Orgorn pochodził ze znamienitego rodu czarodziei. Podobno w linii prostej był potomkiem samej Deanay, lecz to tylko plotki, którym nikt nie dawał wiary, choć prawdy rzecz jasna nie znał nikt. Arisse nie poznała go, ale zdołała spotkać się z jego rodzicami. Ojciec jego – Widar, twardą ręką rządził państwem, jednakże nikt nie znał bardziej sprawiedliwego króla od niego. Matka księcia, Seara, miała w oczach gniewne iskry, które nakazywały każdemu podporządkować się jej woli. Nieliczni powiadali, że poprzedni jej mąż został przez nią otruty athriem, znanych w puszczach saraeńskich, niebezpiecznym kwiatem.

Nuriel. Czas MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz