Rozdział 11

94 16 107
                                    

Kieran uchylił powieki, nie wiedząc, gdzie właściwie się znajdował. Dopiero, gdy spostrzegł leżącą obok siebie kobietę o rudych włosach, zorientował się, iż wczoraj pozwolił sobie wypić więcej niż zazwyczaj. Pod wpływem alkoholu uległ jej niezwykle przekonującemu urokowi i wspólnie trafili do jej komnat. Zmarszczył brwi, wypominając sobie, że obiecał, że zakończy romans z Eiliss.

Kobieta coraz częściej dawała mu do zrozumienia, iż liczyła na poważny związek, dzięki któremu miałaby pewność, że to ona była dla niego najważniejsza. Dla mężczyzny zaś stanowiłoby to bardzo niekorzystne położenie. Westchnął ciężko, zwlekając się z przestronnego łoża, po czym wciągnął na siebie spodnie. Rudowłosa musiała to usłyszeć, gdyż zbudziła się i wstała, okrywając się szczelnie pościelą.

Posłała mu uwodzicielskie spojrzenie, lecz Kieran prędko odwrócił wzrok. Spotykali się już od dłuższego czasu, a on czuł, że potrzebował kogoś nowego. Nie myślał o stałym związku, skacząc z kwiatka na kwiatek, gdyż było to dla niego znacznie wygodniejsze niż wiązanie się z jedną osobą.

- Czemuż tak ci spieszno do rozstania ze mną? - spytała niskim głosem, podchodząc do niego. Nachyliła się do pocałunku, lecz Kieran prędko ją wyminął.

Wciągnął ze świstem powietrze. Gdyby nie jej charakter oraz marzenie o rodzinie, byłby w stanie ciągnąć to dalej, gdyż Eiliss była kobietą, która przyciągała wzrok każdego mężczyzny w pałacu. Rude włosy spływały po jej plecach, kontrastując z bladą skórą, która pokryta była piegami. Niebieskie oczy patrzyły na niego, zdawałoby się, że zupełnie niewinnie. Jednak wbrew pozorom Eiliss wcale nie należała do niewinnych kobiet i to mu się w niej podobało.

Czuł na sobie jej palące, pełne wyrzutów spojrzenie. Zerknął na nią. Założyła ręce na piersi, zaś w jej oczach iskrzył się gniew. Przeczesał rozwichrzone włosy w geście zmęczenia i zrezygnowania. Chyba powinien był zrezygnować z ich schadzek już dawno.

- Eiliss... Jesteś wspaniałą kobietą. - Na jej twarzy pojawiła się satysfakcja oraz nadzieja, które zostały zgaszone przez jego następne słowa. - Jednak nie mogę się z tobą związać. Nie pragnę stabilizacji czy rodziny.

- Nie mówisz tego, co myślisz naprawdę. – Roześmiała się lekko, chcąc pozbyć się napiętej atmosfery. Kieran pokręcił głową z politowaniem.

- Oboje wiemy, że mówię prawdę. Jako dwórka od początku musiałaś zdawać sobie sprawę z historii, jakie o mnie krążą. I nie mów, że jest inaczej - dodał prędko, gdy zobaczył jej oburzony wyraz twarzy.

Widział, że z trudem przychodziło jej powiedzenie czegokolwiek, ale nie wierzył, że wdała się z nim w romans, nie wiedząc, iż był kobieciarzem. Szczególnie, że damy dworu znały każdą plotkę, od nowej służby w pałacu po tym, kto kogo zdradzał i z kim.

Gdy rudowłosa usiadła na otomanie i zwiesiła głowę, westchnął cicho. Poczuł ukłucie wyrzutów sumienia, ale tylko przez chwilę. Wolał nie myśleć o rzeczach, na które nie miał wpływu, gdyż to przyczyniało się wyłącznie do zszarganych nerwów.

- Nie chcę rozstawać się w gniewie...

- Zatem należało pomyśleć o tym wcześniej, draniu - przerwała mu kobieta. - Wynoś się i nigdy nie zdradź nikomu, że cokolwiek nas łączyło. - Rzuciła pościel z powrotem na łoże, a sama sięgnęła po elegancką suknię. Kieran odwrócił się od niej i opuścił pomieszczenie, w duchu ciesząc się z tego, że miał za sobą to, co było nieuniknione.

Nie wiedział, czym powinien się zająć, lecz nim zdążył się nad tym zastanowić, uznał, że najlepiej zrobi, wpierw kierując się do kuchni. Nie pamiętał, kiedy ostatnio miał coś w ustach, a kucharki za każdym razem raczyły go najlepszymi smakołykami.

Nuriel. Czas MrokuWhere stories live. Discover now