Rozdział 14 "Przyśpieszyć czas"

1.3K 60 20
                                    

POV. EDMUND

To wszystko co między nami było nie powinno się wydarzyć...

Czyli to tak jest być odrzuconym... Okropne uczucie.

Może faktycznie zbytnio na nią naciskam, ale nie uwierzę w to,że nic nie czuje. Nie chciałem tej kłótni. Czasem mimo wszystko jeszcze nie władam, więc go nie cofnę. Trzeba żyć.

Patrzyłem w jej lekko zeszklone oczy szukając porozumienia. Zanim jednak zrobiłem choćby krok czy wypowiedziałem słowo to ona odeszła pozostawiając mnie samego ze smutkiem i myślami. Nie wiem dlaczego, ale odkąd jestem w Narni po raz drugi cały czas nasuwa mi się takie pytanie:

Dlaczego?

Dlaczego Aslan wezwał nas skoro to ona przez 1300 lat opiekowała się Narnią?

Dlaczego to ona miała nas znaleźć?

Dlaczego okłamuje mnie choć dobrze wiem,że nie jestem jej obojętny?

Dlaczego to wszystko dzieje się teraz gdy w każdym momencie możemy zginąć?

Dlaczego tak bardzo jej pragnę?

Dlaczego Piotrek nie może mnie choć raz pochwalić?

Kiedy poznam odpowiedzi?

To wszystko zaczęło powoli mnie przytłaczać. Powoli rozumiałem wszystko choć nadal nic. Pustka...

Kiedyś zrozumiesz , synu Adama.

Usłyszałem dobrze mi znany ciepły i kojący głos. Obróciłem się jakby szukając jego właściciela. Tylko to mi teraz pozostało.

-Gdzie jesteś?

Nie możesz mnie jeszcze zobaczyć, ale wkrótce się spotkamy.

-Widzisz mnie?

Widzę twoją duszę, twoje serce Królu Sprawiedliwy. I widzę też,że pragniesz przyśpieszyć czas byś poznał odpowiedzi. Próbujesz go popędzać lecz musisz zrozumieć,że ona kiedyś i tak ci odpowie. Być może nie dziś, być może nie jutro...

-Skąd ty to wszystko wiesz?-lekko się zirytowałem. Czy to prawda? Popędzam ją? Właściciel głosu jednak zignorował moje pytanie i zadał swoje.

Czy ty ją kochasz?

No i co mam powiedzieć? Nie wiem? To za wcześnie? Nie chce wiedzieć? TAK!

Cisza...

Na wszystko przyjdzie czas. Widziałem to czego ty nawet jeszcze nie jesteś świadomy. Widziałem też jej duszę lecz jest ona trudna to odczytania jak księga pełna zagadek.

Pomyślałem,że teraz przydałaby się Zuza, która jest przecież mistrzynią zagadek i molem książkowym. Choć pewnie w tej sytuacji niewiele by pomogła.

-Pomożesz nam na wojnie? - zapytałem rozumiejąc,że na wszystko przyjdzie czas. Cisza... Nie słyszałem ani głosu ani nawet własnych myśli. Szukałem go wokół siebie, nawoływałem lecz odpowiadała mi jedynie ta grobowa cisza.

-Gdzie jesteś?!-krzyczałem pragnąc teraz właśnie w tym momencie z nim porozmawiać.

-Potrzebujemy cię! - po tych słowach poczułem pulsujący ból w czaszce i upadłem na ziemię.]

-EDMUND!- ostatnie co pamiętam to krzyk Łucji i ciemność...

***

Poczułem,że moja głowa spoczywa na czymś miękkim, ale jednocześnie twardym.

-Aslanie!-krzyknąłem podrywając się do pozycji siedzącej. Jednak nie było już ani głosu ani jego właściciela. Znowu poczułem palący ból przez co syknąłem cicho.

-Edek?- Zuzanna podeszła do mnie i sekundę później zniknąłem w ramionach siostry. Wywróciliśmy się razem na to coś na czym wcześniej leżała moja głowa. Do nas przytuliła się jeszcze Łucja, a kiedy Piotrek chciał dołączyć usłyszeliśmy rozbawiony głos mojej ukochanej:

-Dobra wyściskajcie go sobie, ale niekoniecznie na moich kolanach. Zgniatacie je.- dopiero teraz zobaczyłem,że całą trójką leżymy na jej nogach. Speszeni wstaliśmy, a Zuza podtrzymała mnie bowiem ciężko było mi zachować równowagę.

-Co się stało?-zapytałem nie za bardzo ogarniając to wszystko.

-Wasza wysokość uderzył się w głowę.- sprytnie unikała mojego wzroku, co nie powiem bolało.

-A ty oczywiście przybyłaś mi z pomocą?- uśmiechnąłem się łobuzerko, a ta wywaliła oczami w geście desperacji.

-Nie, ja przybyłam po fakcie gdy wszyscy się królem zajmowali.

-Ale jakimś sposobem znalazłem się na twoich kolanach...

-Naturalnie nie mogłam pozwolić byś leżał wtedy na ziemi.- pokłoniła mi się. Odpuści kiedyś? Nadal nie za bardzo rozumiałem co się wydarzyło, przecież nie pamiętam bym uderzył o coś. Jedynie pulsujący ból,a potem tylko ciemność. Wcześniej ten głos... Aslan.

Wszyscy zaczęli się już rozchodzić, a moje oczy utkwiły w Sophie która ruszyła w stronę korytarza. Nadal bardzo chciałem poznać odpowiedź, ale czasu nie mogę przyspieszyć, a ona go potrzebuje. Mimo,że to do mnie nie przemawiało to postanowiłem trochę pograć na jej zasadach.

I pewnego dnia powie ci wszystko, nawet co co chowała w sobie.

Pewnego dnia ujrzy cie nieco inaczej.

Przyzna,że patrzy na ciebie tak jak ty na nią.

Nie pozwoli ci robić głupstw , pozwoli byś ją chronił.

Będzie walczyła o ciebie, tak jak ty o nią.

Uroni łzy gdy odejdziesz i nic już nie będzie takie same.

Nie będzie już trzeba przyśpieszać czasu lub go szukać.

Może nie będzie dla was łaskawy, ale to okaże się później.

Pożegnanie stanie się trudne, a czas bezcenny.

Taki,że ona jest przy tobie, a ty przy niej.

Że ona jest twoja, a ty jej.

I właśnie wtedy usłyszysz to...

Powie ci, że cie kocha.

Wasza Wysokość /Edmund Pevensie/Where stories live. Discover now