Rozdział 4

869 85 12
                                    

Słońce wzeszło może z dwie godziny temu. Nie mogłam spać, więc tylko chodziłem po pokoju w tą i z powrotem.
   Schodząc ze schodów słyszę krzyk mojej matki. Natychmiast zbiegłem i zobaczyłem   ją wydzierającą się na Jimina, który próbował coś jej tłumaczyć

- Co robisz w moim domu? - Bierze pierwszy lepszy przedmiot, który ma pod ręka, czyli w tym przypadku świecznik. Macha nim przed twarzą Blondyna.
- Matko co robisz. - Podchodzę do niej i zabieram od niej świecznik. Odkładam go na kominek. - Ja go tutaj przyprowadziłem.
- Jaka matko! Jestem twoja mam, nie matką ty bahorze!
- Dobrze, już dobrze mamo. - Mówię odwracają głowę od Jimina.
- Wiec mój syn cię tu przyprowadził? - Przewierca blondyna od stup do głów. - Po co?
- Jestem pianistą i tak właściwe to jestem tu jeszcze z moim najlepszym przyjacielem. - Mówi.

- Jungkook przepraszam bardzo czy my jesteśmy jakimś przytułkiem i czemu nagle sprowadzasz tyle ludzi. - Unosi jedną brew.
- No bo...- Przerywa mi Jimin.
- Pewnie to przez mojego przyjaciela. Podczas balu nie był wstanie oderwać od niego wzroku. - Uśmiecha się cwanie i puszcza do mnie oczko.
- Było to widać?
- Przyjaciela mówisz? - Moja matka podchodzi do Jimina. - Możesz mi opowiedzieć trochę o tym swoim przyjacielu i dla czego mój syn jest nim aż tak zaiteresowny. - Jimin kiwa głowa, a moja matka prowadzi go do salonu. - Choć Skarbie, powiem służące żeby zaparzyła herbatę i przyniosła coś słodkiego. Lubisz słodycze?
- Tak proszę pani. - Mówi energicznie.
   Idę za nimi bo w sumie sam chciałbym posłuchać, a głupio jest samemu wypytać o takie rzeczy.

    Siadają na dużych puszystych różowych fotelach, a ja pare metrów od nich, wyciągam pierwszą lepszą książkę z pułki i udaje że ją czytam.
- Jak to się stało ze wczoraj was nie usłyszałam? - Moja rodzicielka pyta zakładając nogę na nogę.
- Było późno i byliśmy cicho bo Tae usnął w karocy przez co jungkook musiał go znaleść do pokoju.
- Nie mogliście go obudzić?
- Nie,  Tae ma za mocny sen po za tym przytulił się do jungkooka jak kleszcz, a to jest prawie nie wykonalne żeby go odczepić. - Tłumaczy.
- Przytulał się do mojego syna? - Moja matka zciąga okulary z nosa przy tym lekko się uśmiechając.
- Więc ten wasz przyjaciel ma na imię Tae?
- Taehyung, Kim Taehyung. - Precyzuje.
- Więc wasz przyjaciel Taehyung wczoraj przytulał się do mojego syna. - Jimin kiwa głową. - I co potem się stało?
- Jungkook zaniósł go do pokoju, a potem poszłem spać.

- Proszę pani może zanim napięcie się herbaty zjecie śniadanie? - Pyta jedna ze służek.
- Och z tego wszytkiego zapomniałam o śniadaniu. Tak zjemy. dziękuje Hojin.
- Jimin twój przyjaciel lubi dzieci? - Moja matka od razy zmienia temat na ten, który jest dla mnie ważniejszy.
- Tak, uwielbia. Sam ma młodsze rodzeństwo. Po prostu kocha dzieci.
- To wspaniale! Słyszałeś kookiś może będę miała wnuki.
- Mamo wystarczy. To jest już jeden krok do przodu za dużo. Po za tym jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Odpowiadam.
- Tak, tak. - Mówi z niedowierzaniem. - Ja też kiedyś z twoim ojcem tak mówiłam.
- Mamo!
- Co mamo? Serce nie sługa kachanie.- Wstaje z miejsca. - Każdy się kiedyś musi zakochać. Prawda?
- Tak proszę pani.- Potwierdza Jimin
- Jimin choćmy do jadalni, a ty pójdziesz po Taehynga skoro jesteście takimi dobrymi przyjaciółmi.
- Ale...
- Żadne ale oni są twoimi gośćmi to musisz się nimi dobrze zająć. - Puszcza oko do
Jimina.

    Wiec skończyło się to tak ze mało się o nim dowiedziałem i muszę iść go teraz budzić. Nie powiem że narzekam, bo nie, ale widzę co moja matka próbuje zrobić. Ostatnio wydaje mi się ze jej jedynym celem życiowym jest mnie spiknąć z pierwszą lepsza osobą bo chce mieć te cholerne wnuki. Ja nie wyobrażam sobie posiadania dzieci. Nie umiem się nimi zajmować i ogólnie tylko się ślinią.

Pukam do drzwi. Nikt nie odpowiada. Może jest w łazience? Nie możliwe ze jeszcze śpi. Wejdę do pokoju i poczekam na niego.
- Wchodzę. - Ostrzegam, otwierając drzwi. Skrzypka nie ma w łóżku. Więc jednak musi być w łazience.
- Taehyung, Cześć to ja Jungkook zaraz będzie śniadanie wiec jak skończysz to zejść na dół. - Mówię do niego przez drzwi.
- Jungkook czekaj! Gdzie masz ręczniki bo w łazience żadnego nie ma.
- Serio? Nawet w szafce pod umywalką?
- Nie ma. - Odpowiada trochę znudzonym głosem.
- Czekaj zaraz ci coś przyniosę. - Podchodzę do pierwszej lepszej szafy i ją przeszukuje.

Pokojówki naprawdę zapomniały dać ręczników? Muszę się spytać Jimina czy też miał taki problem. Nie mogę pozwalać na takie rzeczy.
- Mam. - W końcu odnajduje jakiś ręcznik po dziesięciu minutach.
- Dobrze, otworze drzwi i wystawi rękę, a ty dasz mi ten ręcznik. - Mówi.
- Okej. - Podchodzę do drzwi od łazienki.
Taehyung wystawia mokra rękę. Ma trochę zmarszczone palce od długiego siedzenia w wodzie. Daje mu ręcznik lekko muskając jego palce. Przez moje ciało przechodzi ciepły dreszcz.
- To ja już pójdę, zobaczymy się na śniadaniu. - Mówię trochę zmieszany.

Wychodzę z pomieszczenia. Jungkook opanuj się. To tylko jego ręka. Zwykła ręka.
Zabiegam prawie po schodach i kieruje się w stronę jadalni. Na szczęście śniadanie nie zostało jeszcze podane więc Taehyung będzie mógł zjeść coś ciepłego.
- Podasz mi wasz adres? - Siadam na przeciwko Jimina.
- To trochę skomplikowane więc może po prostu napisze na kartce.
- Dobrze, ale dopiero po śniadaniu po nią pójdę.
Blondyn kiwa głową.

- Dzień dobry. - Mówi skrzypek i siada obok Jimina.
- Ty jesteś Taehyung? - Pyta moja matka.
Brunet skina głowa potwierdzającą.
- To prawda ze lubisz dzieci?
- Tak a co? Są tu jakieś? - Jego oczy błyskawicznie zaczynaja się błyszczeć.
- Aż tak lubisz dzieci? - Patrzę na niego.
- Widziałeś kiedyś te śliczne pyzate policzki. - Patrzy na mnie jakbym był z innej planety i jak mógłbym nie rozumieć tak oczywistej rzeczy. - Albo te małe rączki.
- Niesamowite. - Mówię pod nosem.

Za każdym razem jak patrzę na Taehyungo to wyglada jakby był wręcz znudzony życiem, ale kiedy ktoś zaczyna mówić o dzieciach to sam wyglada jak jedno.
Do stołu w końcu podają śniadanie. Dużo różnych rodzajów wędlin, serów i innych różności, a ja mimo wszystko od kiedy pamiętam zawsze wybieram kromki chleba z dużo ilością wędliny i na koniec popije to wszystko mlekiem. Ludzie, którzy mnie znają dalej są ciekawi skąd wzięłam takie połączenie. Moi nowi towarzysze też się na to dziwnie patrzą, ale nie obchodzi mnie to jakoś bardzo.

- Długo grasz na skrzypcach? - Pytam.
- On od zawsze, poznaliśmy się w szkole muzycznej. - Opowiada za niego Jimin, a Taehyung je spokojnie nie zwracając sobie nawet nim głowy. - Tae był najlepszy w klasia i może nawet i w szkole. Często jedził na różne krajowe konkursy i po za krajem.
- Więc znacie się już od podstawówki?
- Yhm. - Mówi blondyn z pełną buzią.
- Na jak długo zamierzacie zostać? - Zwraca się do nich moja matka.
- Tak długo jak Jungkook będzie tego  chciał. - Odpowiada nagle Taehyung
Unoszę brew. Jestem w szoku jego opowiedział. Myślałem ze nas nie słucha, a jednak i co to miało znaczyć. Czuje ze w tej odpowiedzi, kryje się jakieś ukryte znaczenie, a może powiedział to sobie tak o.
- Pięknie. - Uśmiecha się moja rodzicielka.









Zostawcie gwiazdę bo to nie boli, a będę bardzo wdzięczna N

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zostawcie gwiazdę bo to nie boli, a będę bardzo wdzięczna
N.K

Skrzypek | VkookWhere stories live. Discover now