11

202 37 8
                                    

Atmosfera w pojeździe była gęsta tak, że słowa nie mogły się przez nią przedostać. Yeosang rozkoszował się smakiem panierowanych kurczaków, jednak kątem oka spoglądał na kierowcę. Co powiedzieć, żeby nie spowodować wypadku i przy okazji nie zginąć na miejscu? Zagadnął Seonghwę dopiero, kiedy samochód zatrzymał się w poprzek jednego z miejsc parkingowych, zarysowanych łuszczącą się białą farbą.

— Nie możesz tak po prostu tam wejść i na nich nawrzeszczeć, wykorzystując swoją pozycję do wyżywania się na niewinnych ludziach - zauważył Yeosang, w pośpiechu kończąc posiłek.

— Pewnie i tak bym tego nie zrobił, ale kurwa mać! - zaklął, uderzając dłońmi w kierownicę - nie potrafią nawet dobrze przypilnować trupa? To jest niepoważne.

— Przecież nikt nie zostawiłby tego bez konsekwencji, nie ty masz upoważnienia do wymierzania im kary - powiedział spokojnie, klepiąc Seonghwę po ramieniu.

Kilka chwil później wchodzili już do prosektorium, przekraczając szklane drzwi i witając się z oficerami spisującymi protokół. Ciało wyłożone na stole sekcyjnym i przykryte, a pod nim kałuża krwi. Odchylając nieco materiał, uwadze Seonghwy nie mógł ujść wspomniany w rozmowie telefonicznej pentagram, najprawdopodobniej wydrapany w ramieniu jakimś tępym narzędziem, wyjątkowo niedbale. Całość w tym połączeniu tworzyła obrzydliwą kompozycję, idealnie nadającą się do muzeum sztuki współczesnej.

— Dobrze - Seonghwa odwrócił się do garstki pracowników, którzy wyglądali jak w kolejce do odstrzału - pozwólcie, że zapytam, kto jest odpowiedzialny za to wszystko i dlaczego to pomieszczenie, a tym bardziej szuflada, wyglądają, jakby były stworzone do użytku publicznego?

Cisza. Seonghwa omiótł trójkę swoim spojrzeniem. Młody człowiek z tatuażem na policzku, niby przejęty, ale tak naprawdę sprawa obchodziła go tyle co nic. Patrzył w podłogę pogardliwie, jakby inni nie byli godni jego spojrzenia, czasami przeczesywał swoje brudne, zafarbowane na zielono włosy zabandażowaną ręką. Za sprawą dziwnego tiku jego noga drgała co jakiś czas, przez co ciężko było mu ustać w miejscu.

Zaraz obok stała kobieta, która spokojnie mogłaby być jego matką. Jej włosy związane w niechlujny kucyk domagały się choć odrobiny wody, natomiast ona sama obgryzała nerwowo paznokcie, wewnętrznie modląc się o wcześniejsze wyjście z pracy. Seonghwa odczuwał niewyjaśniony dyskomfort, przyglądając się tej osobie, jakby postępowała na niej odmiana jakiejś nieznanej choroby.

Ostatnią postacią była młoda dziewczyna, w krótkiej spódnicy i z gumą w ustach.

— Myślisz, że wpuściłabym tu kogokolwiek specjalnie? - spojrzała na Seonghwę swoim pewnym wzrokiem, nadal nie przestając mlaskać - to nie muzeum, przejrzyj nagrania z kamer, zapewniam cię, że kompletnie nikt nie ma tutaj prawa wstępu - dodała, wyciągając gumę z buzi i wrzucając ją do kosza, jednym z długodystansowych rzutów.

— ile masz lat? - zaciekawił się.

— Szesnaście?

— To legalne? - wtrącił się Yeosang, przypominając sobie w głowie przepisy, w świetle których odbywa się zatrudnianie pracowników w Korei Południowej.

— Nieistotne! - dziewczynka przerwała namysł - jesteście tu raczej, żeby złapać tego psychopatę, więc radzę wam wziąć się do roboty - dodała, po czym szybko wyszła z pomieszczenia, poprawiając swoją spódnice. Pozostała dwójka poszła w jej ślady, niepewnie oglądając się na reakcję prokuratury, jednak mężczyźni nawet nie zwrócili na to uwagi.

Seonghwa puścił zgryźliwe uwagi mimo uszu, wracając do przedmiotu całego zamieszania. Próbował znaleźć jakikolwiek ślad, poszlakę, wskazówkę. Problem w tym, że kobieta była w tym samym stanie, w jakim zostawili ją ostatnim razem, no, może z wyjątkiem nowo nabytej, niecodziennej ozdoby na prawym ramieniu.

— Przecież to nie może być jej krew - Yeosang schylił się, widząc niemałą kałużę na krzywo ułożonych, białych płytkach - plamy opadowe są już wykształcone, nie mogą się już przemieścić, racja? Nie ma mowy, żeby te nacięcia mogły w ogóle krwawić, to raczej niemożliwe.

Miał rację. Ktoś musiał zainwestować swoje własne zdrowie w to, żeby powstała ta niecodzienna scenka rodzajowa, której częścią się stali. Schylając się, w kałuży krwi Seonghwa dostrzegł przerdzewiały skalpel, wyjątkowo tępy jak na tamte standardy i zdecydowanie nienadający się do jakichkolwiek zabiegów. Chociaż zważając na panujące tam warunki, wszystko było możliwe.

— Amator - mruknął Seonghwa pogardliwie, biorąc w przyodzianą w rękawice dłoń domniemane narzędzie zbrodni - pozwolisz - zwrócił się do Yeosanga, który podał mu plastikowy woreczek, do którego włożył domniemane narzędzie zbrodni, a wstając, zahaczył głową o stół, na którym położone było ciało - świetnie.

Z bolącą głową i brakiem motywacji, Seonghwa w towarzystwie Yeosanga oczekiwał na patologów, którym zostawili rozeznanie się w sprawie. Tak jak podejrzewał, koniec końców ktoś musiał zauważyć podwójne ślady na szyi, a całość oficjalnie stała się dochodzeniem w sprawie morderstwa. Wzmożono warty przy prosektorium w nadziei, że osoba o niezaspokojonym głodzie artystycznym pojawi się ponownie. Seonghwa miał coraz więcej pracy, a Yeosang był sobą, ciesząc się z zamieszania i intrygującej sprawy, która trafiła mu się po kilku miesiącach przerwy.

— Możesz przestać śpiewać, kiedy próbuję się skupić? - warknął Seonghwa, kiedy Yeosang poraz kolejny tego dnia zaczął wyć razem z wokalistą przy akompaniamencie piosenki.

— Dosłownie, jesteśmy na przerwie - przypomniał mu, siadając bliżej - co cię gryzie? Normalna osoba zaśpiewałaby to ze mną…

— Co mnie gryzie? - zirytował się Seonghwa - jesteś nienormalny, skoro po tym wszystkim co się dzieje jeszcze o to pytasz.

— Pierwszy raz - Yeosang poklepał go po ramieniu i zaśmiał się niemrawo - będzie tylko gorzej.

— Co?

— Co?

Po przejrzeniu nagrań z kamer i przesłuchaniu wszystkich pracowników, doszli do niezaprzeczalnego wniosku, że do prosektorium nie wchodził, a także nie wychodził nikt z zewnątrz. Wstęp do chłodni miał tylko pracujący tam personel, co znacznie zawęziło grono podejrzanych. Każdy miał swój typ, jedynie brak motywu nie dawał nikomu spokoju.

— Czyli nie ma pan żadnych podejrzeń co do współpracowników? Nie widział pan niczego podejrzanego? - Seonghwa na skraju załamania nerwowego przesłuchiwał ostatniego ze świadków, opróżniając kolejny kubek kawy. Jeszcze jeden i eksploduje.

— Na co dzień pracuje w pomieszczeniu pełnym trupów i już samo to jest niepokojące, nie wydaje mi się, żebym zobaczył ostatnimi czasy coś gorszego - mężczyzna z tatuażem na twarzy zaśmiał się beznamiętnie, przeczesując palcami tłuste, zielone włosy.

— Co z tą ręką? - ożywił się Seonghwa, przyglądając się zabandażowanej dłoni. Opatrunek przemókł czerwoną cieczą i wydawało się, że potrzebuje prędkiej wymiany.

— Złamana? - odpowiedział niepewnie, przyglądając się prokuratorowi, i zaciskając drugą pięść.

— Zapewne - przyznał cicho, nie spuszczając wzroku z mężczyzny - to wszystko na dziś, w razie potrzeby będziemy się jeszcze odzywać - dodał, zbierając papiery rozrzucone na blacie biurka.

Mężczyzna ulotnił się z niewyobrażalną szybkością, wystarczyło jedynie mrugnąć okiem. Siedzący obok Yeosang przyglądał się uważnie procesom, które zachodziły na twarzy młodego prawnika i tylko mógł sobie wyobrażać, co działo się w jego głowie.

— Obserwujemy go.

— Co takiego? - Yeosang zdziwił się, Seonghwa miał wyjątkowo poważny wyraz twarzy, jednak potrafił w nim przemycić lekki uśmiech.

— Chyba… Już wiem o co tutaj chodzi - wyjaśnił - nikt nie wchodził, nie wychodził, ta rana i krew… Za jakiś czas będzie nasz.

Yeosang kiwnął głową ze zrozumieniem. Całość dla ich obu zaczęła przybierać logiczny kształt, a koniec tej beznadziejnej sprawy zbliżał się coraz szybciej. Bezsensowne deptanie w miejscu nagle zamieniło się w sprint tak szybki, że mieli problem z utrzymaniem oddechu. Wszystkie informacje przepływały prędko, głowa Seonghwy parowała od ich natłoku.

— Za kilka dni - uśmiechnął się - zakończymy to, jestem pewien.

strawberry head → seongjoong [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz