4

294 37 16
                                    

Nastepny dzień był normalny. Bez żadnych nastolatków, mdlejących przed samochodami, bez ceremonialnych podziękowań oraz bez wyjątkowo wysokich temperatur, które mogłyby spowodować ewentualne nieprzyjemności. Seonghwa został tego dnia w domu, całość powierzonych mu zadań miał zamiar wykonać właśnie w tym miejscu, skoro i tak nie miał w firmie żadnych spotkań, które wydawały się istotne.

Włączył telewizor, i biorąc w ręce miskę płatków, przysiadł na kanapie, z zamiarem zjedzenia śniadania. Na jednym z kanałów mówili o notorycznych napaściach na tle rabunkowym, które miały miejsce w okolicy, na kolejnym zaś, pewna kobieta, siedząc w nietypowy sposób rozmawiała z szarymi ludźmi o ich codziennych problemach.

— Może też przejdę się do takiego programu - mruknął do siebie Seonghwa, biorąc do buzi kolejną łyżkę płatków - poskarżę się na władczego szefa, który nadużywa swojej pozycji, chorą rodzinę, albo na to, że nastolatki mdleją przed moją maską

A wspominając o tym ostatnim, Seonghwa do tej pory kwestionował swoją wyniosłość, a przynajmniej jeśli chodzi o jeden przypadek, związany z tymi przeklętymi czerwonymi włosami. Dbał o swój wizerunek pośród ludzi, między innymi z tego powodu, że mieszkał zupełnie sam, bez jakiegokolwiek (Bogu dzięki) rodzinnego wsparcia czy przyjaciół, może poza Mingim, którego i tak widywał od święta. Przejmował się zdaniem innych, i zastanawiał, czy z perspektywy takiego zwykłego, szarego obywatela, naprawdę wydaje się być wyniosły i zadufany w sobie?

Zasiadł do papierów przy akompaniamencie mruczenia swojego pupila, którego od czasu do czasu uraczył głaskaniem czy drapaniem po brzuszku. Z pracą uwinął się dosyć szybko, jedna sprawa była podobna do drugiej i raczej mało skomplikowana. Czasami żałował, że nie może dostać czegoś, nad czym mógłby posiedzieć solidne godziny. Wszystko było nudne, albo czarne, albo białe. Żadnych zaskakujących zwrotów akcji czy doszukiwania się drugiego dna, w takich przypadkach po prostu nie było o tym mowy.

Seonghwa wrócił do zamartwiania się nad swoim statusem publicznym. Jeżeli ten chłopak powiedział komukolwiek, to ludzie zaczną gadać, a tego zdecydowanie mu nie potrzeba. Jego rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Mężczyzna sięgnął po urządzenie i zdziwiony przesunął po ekranie odbierając połączenie.

MINGI

— Przegapiłem jakieś święto albo rocznicę, czy może masz urodziny i chciałbyś zgarnąć trochę uwagi? - zaśmiał się Seonghwa na dzień dobry

— Ahh daj spokój - zabrzmiał gruby głos po drugiej stronie słuchawki - czyli od dzisiaj mam szukać specjalnej okazji, żeby uraczyć cię telefonem?

— Zazwyczaj to robiłeś - mruknął cicho - w czym mogę Ci pomóc?

— Nie chciałbyś spotkać się i trochę odłużyć alkoholem? Dziś wieczorem? - zaproponował Mingi

Seonghwa szybko wykalkulował szanse na to, że szef pozwoli mu zostać w domu kolejnego dnia. Teoretycznie miał dość sporo niewykorzystanych dni wolnych, a Mingiego nie widział od wieków. Chęć spotkania przyjaciela zwyciężyła nad sumiennością i chęcią przebywania w kancelarii przez osiem godzin.

— Myślę, że to dobry pomysł - Seonghwa przystał na propozycje młodszego, na co tamten zareagował cichym śmiechem - widzimy się o siódmej wieczorem, tam gdzie zwykle - ustalił, po czym pożegnał przyjaciela i zakończył połączenie

Przyda mu się chwila wytchnienia i zapomnienia choć przez chwilę o wszystkich przykrych rzeczach. Miał jednak nadzieję, że to małe zaniedbanie nie odbije się na nim piętnem. Znowu się przejmował.

Postanowił wyjść kilka godzin przed umówionym czasem chcąc załatwić na mieście kilka zaległych spraw. Zdecydował, że pójdzie pieszo. W końcu nie miał zamiaru wracać samochodem, Mingi z pewnością załatwi kierowcę dla ich obu. Nie mieszkał daleko, więc po stwierdzeniu, że spacer wyjdzie mu jedynie na zdrowie, wyszedł z domu.

Idąc ulicą, ujrzał niesamowicie znajomą twarz, którą zobaczył wczoraj przed maską swojego samochodu. Niewiele myśląc, przeszedł na drugą stronę ulicy, zachodząc drogę chłopcu, który nieco zdezorientowany, zatrzymał się przez Seonghwą. Spojrzał na niego pytająco, po czym próbował go wyminąć, jednak ten znów zaszedł mu drogę.

— Hej, ty - powiedział w stronę chłopaka konspiracyjnym szeptem - chciałbyś pójść na kawę?

Czerwonowłosy osłupiał, a Seonghwa wewnętrznie walczył z myślami, które w jego głowie wyzywały go od idiotów i półgłówków. Dlaczego w ogóle zdecydował się na coś takiego? Ah tak, twarz, musi zachować dobrą twarz.

— Nie lubię kawy - stwierdził po chwili milczenia chłopak, patrząc na Seonghwę z zadartą do góry głową. Był naprawdę niski

— A ciasto? - kusił go starszy, który nadal toczył ze sobą wewnętrzna walkę. Jak na razie z pewnością nie zwyciężała strona rozsądku.

— Nie mam pieniędzy - mruknął, spuszczając głowę w dół, przyglądając się swoim trampkom, pomalowanym w wymyślny sposób

— Nie mam pojęcia co pozwoliło ci myśleć, że zapraszając cię, będę kazał ci płacić - zdziwił się Seonghwa, i zachęcająco wyciągnął rękę w kierunku chłopaka - no chodź - pospieszył go, po czym poszedł przodem w obranym przez siebie kierunku, a chłopak podążył za nim

Plan działania w jego głowie był wyjątkowo prosty. Będzie miły dla chłopaka o truskawkowej głowie, postawi mu ciasto i kakao, a później on zmieni o nim swoje zdanie, a razem z nim ludzie, którym potencjalnie mógłby powiedzieć cokolwiek. "Wspaniały plan, panie Seonghwa, co dzień zaskakuje pan nawet samego siebie" pomyślał, przepuszczając chłopaka w drzwiach przytulnej kawiarenki, po czym sam wszedł i zajął miejsce.

Przez chwilę siedzieli na przeciwko siebie, w niezręcznej ciszy, którą przerwało jedynie złożenie zamówienia. Rzecz jasna w całej swojej okazałości poszło na rachunek Seonghwy.

— Więc - zaczął mężczyzna, zwracając na siebie uwagę chłopaka - jak tak właściwie masz na imię?

strawberry head → seongjoong [zawieszone]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang