6

235 37 6
                                    

Leki przeciwbólowe i butelka wody tego dnia stały się najlepszymi przyjaciółmi Seonghwy. To nie tak, że miał ekstremalnie słabą głowę, albo kac męczył go niewyobrażalnie. On po prostu był zażenowany swoją własną postawą, która zeszłego wieczoru jakoś wyjątkowo bardzo odbiegała od jego codziennych norm. Wstydził się tego, że dziewiętnastolatek niósł poważnego, aczkolwiek pijanego mężczyznę do domu. Że miał sprawiać wrażenie kogoś ustatkowanego, a tym czasem było kompletnie inaczej.

Bo pomijając fakt, że Seonghwa na codzień kompletnie nie był normalny, to tym razem przeszedł nawet samego siebie.

Trudno było mu sobie wyobrazić dotarcie do domu, nie mówiąc już o przypominaniu sobie czegokolwiek. Procenty zaczęły na niego działać w wyjątkowo brutalny sposób, bo mimo to, że na chwilę pozwalały zapomnieć, następnego dnia przypominały o sobie wyjątkowo agresywnie. Nie doszedł do domu na własnych nogach, najprawdopodobniej leżał na chodniku przynajmniej kilkukrotnie, a pewien czerwonowłosy nastolatek pomógł mu dostać się na łóżko. Cudownie.

Ostatkami sił zwlókł się z kanapy i przyczołgał do biurka, planując odrabianie zaległości, których, jak na złość, zamiast ubywać, przybywało. Nagle jego telefon postanowił zakłócić jego tok myślenia, zarazem potęgując jego olbrzymi ból głowy.

MINGI

Odbierając telefon od przyjaciela, jedynie przyłożył słuchawkę do ucha i wymamrotał ciche powitanie, kładąc głowę na biurku i przysłaniając oczy ramieniem.

Z bełkotu po drugiej stronie można było wywnioskować, że Song nie był w o wiele lepszym stanie. Słabym, urywającym się podczas wymowy niektórych słów głosem, złożył serdeczne przeprosiny za wykopanie przyjaciela z samochodu. Wytłumaczył swoje postępowanie tym, że nie miał przy sobie zbyt wiele pieniędzy, więc trudno byłoby mu zapłacić za potencjalnie wybrudzoną tapicerkę, gdyby Park nagle zapragnął zwrócić na nią zawartość swojego żołądka.

Seonghwa słuchał tego wszystkiego pół przytomny. Rozłączył się, próbując poskładać w całość zdania, które przekazał mu Mingi. Dopiero kiedy przyswoił to, co się wydarzyło, zaczął wyklinać przyjaciela. "Potencjalnie wybrudzona tapicerka!! Też mi tłumaczenie" mamrotał zdenerwowany, podnosząc się z miejsca. Możliwe, że nie zdoła zrobić już nic pożytecznego, chyba powinien się położyć.

— Najczęstsze symptomy kaca to ból głowy, nudności, pesymizm, brak apetytu, wymioty, osłabienie organizmu, czerwone oczy czy zawroty głowy. Głównym powodem kaca jest aldehyd octowy CH3CHO - jest to toksyczna substancja, która powstaje w wątrobie podczas przemiany alkoholu. Aż 80% ludzi, którzy spożywali alkohol miało kaca choćby raz, a 20% studentów ma kaca co tydzień - wyrecytował Jongho, wchodząc do domu znajomego i siadając przy leżącym Seonghwie - życzy Pan sobie zupy na kaca, czy mam pomasować brzuszek, żeby przestał boleć?

— Nie zgrywaj się - warknął i ręką wskazał mu kuchnię. W końcu Jongho był wykształconym gastronomem, a samo to, że do tej pory utrzymują kontakt, upoważniało go do wchodzenia do domu Seonghwy bez pukania i przygryzania mu na każdym kroku i przy każdej okazji.

Patrząc na tę sytuację z zewnątrz, mężczyźnie można byłoby przypisać wyjątkowo słabą głowę oraz przewrażliwienie, związane z nadużyciem alkoholu ostatniej nocy. Może i miało to wpływ na jego beznadziejne samopoczucie, jednak najbardziej dokuczał mu kac moralny, który gnębił go tak, że aż bolało. Czuł się beznadziejnie i z pewnością wyglądał tak samo.

— Przewrażliwiony szaleniec - mruknął Jongho, siadając obok pół przytomnego przyjaciela - sąsiedzi na pewno już napisali o tobie pochlebny artykuł do lokalnej gazety. Wyobrażasz sobie te nagłówki? "Pijany, nieprzytomny prawnik, niesiony do domu przez krasnoludka" - zaśmiał się cicho z własnego żartu, po czym podał Seonghwie miseczkę z zupą, która miała uśmierzyć jego ból, przynajmniej ten fizyczny.

Mężczyzna zabrał z jego rąk naczynie, wzrokiem wyrządzając mu krzywdę na milion różnych sposobów. Mimo, że bym mu niesamowicie wdzięczny za dotrzymanie towarzystwa, to czasami miał ochotę go udusić. Na przykład tu i teraz.

— Wiesz, to nie tak, że świat kręci się wokół ciebie - mruknął Jongho, przechadzając się po salonie, po drodze podziwiając zdjęcia i pamiątki rodzinne, które Seonghwa porozmieszczał w pokoju - to, że upijesz się raz na jakiś czas, nie spowoduje żadnej katastrofy klimatycznej, a twoi sąsiedzi oprócz twojego życia, zaskoczę cię, mają też swoje własne.

Seonghwa przełykał każdą z łyżek zupy, przemyślając dogłębnie każde wypowiedziane przez młodszego słowo. Może i miał rację, ale co to tak naprawdę zmienia? Jego paranoja na punkcie idealnego wyglądu w oczach innych nie zniknie po kilku wypowiedzianych przez niego słowach, bez znaczenia, jak mądre i wyszukane by one nie były.

Miął w rękach karteczkę, którą pozostawił mu Hongjoong. Co za dziwny traf, że dziewiętnastolatek naprawdę pojawił się tam znikąd, w środku nocy. Że podniósł go i o własnych siłach zaniósł do domu, mimo tego, że z poprzedniego spotkania wyszedł pierwszy, jakby kontynuacja znajomości wcale go nie interesowała.

"Kim Hongjoong" pomyślał Seonghwa, ściskając w rękach wiadomość od chłopaka "jaki sens jest w tym, co robisz? W tym, co robimy oboje?"

Bo to przecież normalne, że spotyka go średnio raz dziennie, a jego czerwona czupryna, mimo tego, że wyjątkowo poprawiała mężczyźnie humor, nigdy nie zwiastowała niczego dobrego. A przynajmniej na razie.

strawberry head → seongjoong [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz