9

214 35 9
                                    

Seonghwa niemal przez całe swoje życie prowadził mniejsze bądź większe śledztwa. Zaczął od wczesnego dzieciństwa, kiedy rodzeństwo zabierało mu zapasy słodyczy, zachowanych na ciężkie czasy, które kiedyś miały nadejść.  Pomijając fakt, że poświęcił się dochodzeniu do prawdy także w życiu zawodowym, tego dnia rozpoczął kolejne śledztwo, które zdesperowany i bliski szaleństwa starał się ukończyć.

Posiadanie kota bez imienia jest czasami bardzo uciążliwe. Seonghwa jak oszalały chodził po całym domu. "Pspspsps" roznosiło się po pomieszczeniach i odbijało się echem od ścian, jednak nie spotkało się to z żadną reakcją. Mężczyzna przysiadł na kanapie, podpierając głowę na rękach. To głupie, że tak się przejmuje futrzakiem, ale z drugiej strony, to o kogo miałby się martwić bardziej, jeśli nie właśnie o nią? Jedyna kobieta w jego życiu nagle zniknęła z jego pola widzenia, a on poczuł się zagubiony.

Chodząc po okolicy, reagował podskokiem i wzrostem poziomu ekscytacji na każdego napotkanego kociaka. Płomyk nadziei gasł jednak tak szybko, jak zdążył się zapalić, a Seonghwa nie wiedział, czy jest bardziej zły na siebie, za to, że nie przymknął okna, czy na tą bezmyślną kotkę, która zdecydowała się na małą wycieczkę krajoznawczą na własną rękę. Wrócił do domu, myśląc, co mogło się z nią w tym momencie dziać.

— Słucham - mruknął cicho, odbierając jeden z późniejszych telefonów, jakie miał okazję kiedykolwiek dostać.

— Mam twojego kota, zostaw pieniądze pod blokiem o północy to zobaczysz ją żywą już kolejnego dnia.

— Kim Hongjoong co ty do cholery wyprawiasz  - jęknął z bezsilności, była pierwsza w nocy, a on był wykończony - przestań pajacować i zwróć mi kotkę.

— Podam ci ją, porozmawiajcie - rzucił jak gdyby nigdy nic, przykładając telefon do pyszczka. Jedyne co Seonghwa mógł usłyszeć, to ciche mruczenie i pojedyncze miałknięcia.

— Czy ty jesteś pijany? - zapytał podejrzliwie, na co chłopak zachichotał. Oczywiście, że był.

— To jest O K U P - wytłumaczył - ale skoro chcesz, żebym ci ją zwrócił, to otwórz drzwi za 5 minut!! - rozłączył się, zanim Seonghwa zdążył powiedzieć słowo.

Mężczyzna wedle umowy pięć minut później wpuścił chłopaka do domu. Znalazca na szczęście miał ze sobą przedmiot okupu i śmierdział trochę tanim winem. Kicia nie zwróciła większej uwagi na przemieszczenie, powędrowała schodami do góry, a chwilę później wróciła, żeby połasić się do Hongjoonga, wygodnie ułożonego na kanapie w salonie.

— Dziękuję, możesz już iść, jeśli chcesz - Seonghwa pół przytomny wskazał na drzwi wyjściowe, jednak Hongjoong wydawał się być nimi kompletnie niezainteresowany.

— Ale czy na pewno chcę wyjść... - podrapał się po głowie i wrócił do zabawy z kotką - chyba nie.

Seonghwa był niewyspany, kolejny dzień z rzędu zarywał noc, a teraz ma jeszcze pijanego nastolatka na głowie. Odparł się o ścianę, czekając na cud, bo przecież nie wyrzuci go z domu.

— Jak ma na imię? - zagadnął Hongjoong niewyraźnie

— Nijak - mruknął obojętnie, wzruszając ramionami - niczego nie zdążyłem wymyślić.

— Przecież ten kot ma przynajmniej 3 lata

— To wcale nie tak dużo, jakby się mogło wydawać - odparł, po czym napotkał zniesmaczony wzrok nastolatka - z resztą nie twój interes

— Powinniśmy ją nazwać… - zaczął się zastanawiać, kładąc się na plecach i wpatrując intensywnie w sufit - Może… - niewyraźny wzrok wędrował z jednego punktu do drugiego, najwyraźniej szukając inspiracji - Wendy! - oznajmił, pstrykając palcami.

— Nie jestem aż tak wielkim fanem Red Velvet, żeby nazywać po nich koty - Seonghwa niezbyt usatysfakcjonowany pomysłem młodszego podszedł bliżej, siadając obok niego.

— Ahhh to nawet nie o to chodzi!! - zirytował się, podnosząc się do pionu - oglądałeś Piotrusia Pana?

— Ah...

— Wendy dlatego - zaczął tłumaczyć - bo wyglądasz bez niej beznadziejnie, jak zagubiony chłopiec.

— Nie wiem, czy powinienem odebrać to jako komplement - westchnął cicho, przecierając zmęczone oczy.

— Ci chłopcy byli całkiem uroczy, pasujesz do nich jak najbardziej - przyznał, przypominając sobie kilkugodzinne maratony "Piotrusia Pana".

— Powiedziałbyś to samo, gdybyś był trzeźwy? - zaśmiał się Seonghwa, widząc, jak Hongjoong powoli zasypia w jego salonie.

— Pewnie nie - mruknął cicho, układając się wygodnie i przymykając zmęczone powieki - dobranoc, Park Seonghwa

— Dobranoc, truskawkowy czubku - odrzekł, przykrywając go leżącym obok kocem po samą szyję.

Był zbyt zmęczony, żeby jakkolwiek zareagować na naruszenie jego domowej prywatności, ale w tym stanie nie miał pojęcia, czy w ogóle mu to przeszkadzało. Hongjoong zmarszczył nosek, aby chwilę później wymamrotać coś pod nosem. "Park Seonghwa głupek" powtarzał przez jakiś czas, po czym zasnął z wycieńczenia i upojenia alkoholowego, swoją drogą, nadal śmierdział tanim winem. Mężczyzna odgarnął truskawkową grzywkę, która wchodziła w jego oczy.

— Nie dość, że mdleje na ulicach, porywa koty i stalkuje ludzi, to jeszcze ma czerwone włosy i jest alkoholikiem - mruknął sam do siebie, kręcąc głową.

Swoją drogą był też całkiem uroczy i zabawny. Po tych kilku spotkaniach, Seonghwa mógł powiedzieć, że chłopak ma bardzo wrażliwą duszę, którą za wszelką cenę starał się ukryć, obierając taki kierunek życia, jakim obecnie kroczy. Nie mógł wyobrazić sobie go jako nudnego urzędnika, uważał, że Hongjoong przez resztę życia mógłby jedynie zbierać kwiaty na łące i przytulać małe kotki, a kompletnie nikt nie miałby nic przeciwko temu.

Seonghwa wstał i skierował swoje kroki do sypialni. Przez całą noc dało się usłyszeć skutki zabawnej przypadłości młodszego, który przez sen, co jakiś czas powtarzał jedynie "Seonghwa głupek". A rzeczony głupek spał w pokoju obok, zastanawiając się, czym zasłużył sobie na taki tytuł.

Chciał zapytać o to o poranku, jednak zanim zdążył otworzyć oczy, Hongjoong ewakuował się z domu Seonghwy, rozważając wszystkie swoje decyzje życiowe.

Wybacz, jeśli powiedziałem coś głupiego.

HJ

Seonghwa zaśmiał się na tę wiadomość, tym bardziej, że po pijaku Hongjoong zdaje się mówić mądrzejsze rzeczy niż na trzeźwo. Kotka podeszła do właściciela, pragnąc puścić w niepamięć ostatnia ucieczkę, zaczęła łasić się do mężczyzny.

— Jak dobrze, że tą cholerna obroża zawiera numer telefonu - mruknął do siebie, głaskając zwierzątko po grzbiecie - Nie uciekaj więcej, Wendy.


strawberry head → seongjoong [zawieszone]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن