Wywiało wspomnienia

8 0 0
                                    

Pamiętam mój pierwszy weekend w tym domu. Byłam tak bardzo podekscytowana, bo miał przyjechać M. Lecz mimo radości czułam też strach. Nie wiedziałam jak na gościa zareaguje właściciel. Pisałam więc po rady do kilku znajomych, lecz niestety każdy miał inne zdanie. 

Nie bacząc na konsekwencje postanowiłam zaprosić M. do mojego nowego pokoju. Oczywiście chciałam się pochwalić tym jak niezależna się stałam i w jak ładnym miejscu mieszkam. Wtedy jeszcze nie widziałam, że ten pokój wygląda jak ciemna piwnica. Byłam zapatrzona w wolność jaki mi dawał. Pozorną wolność.

W czwartek przed weekendem zaczęło się załamanie pogody. Nie wiedząc czemu wiatr wiał niemiłosiernie, deszcz lał godzinami, była nawet burza. W całym mieście wydano ostrzeżenia. 
Tego samego dnia wieczorem do mojego pokoju właściciel zapukał po raz pierwszy. 
Powiedział mi, że nie ma prądu, co za tym idzie nie ma również ciepłej wody. Przyniósł świeczki i stwierdził, że jutro może być jeszcze gorzej.

Nie powiem bałam się, że przyjazd M. będzie niemożliwy ze względu na warunki. Bałam się również tego, że Arthur będzie się kręcił po naszym piętrze i natknie się na M. 

M. jednak przyjechał, w drodze do domu był tak bardzo podekscytowany jak ja. Jednak jak już byliśmy na miejscu jego mina pokazywała, że nie jest tak jak tego się spodziewał. 
Opowiadałam mu o płycie na prąd, lecz jedyne co stało to maszynka z dwoma palnikami w "kuchni" bez okien. W łazience tak jak się spodziewałam nie było nadal ciepłej wody. W pokoju było ciemno i chłodno. M. jednak wiedząc jak bardzo zależy mi na jego opinii nie powiedział nic złego o pokoju. 

Mimo przyjemnej atmosfery ja cały czas martwiłam się Arthurem tym, że wejdzie na nasze piętro akurat jak M. będzie w łazience, tym że zorientuje się że mam gościa. 

Strach ten dominował podczas wszystkich weekendów w domu Arthura. 

WłaścicielWhere stories live. Discover now