Przeprowadzka cz. 2

18 0 0
                                    


"Nie tak się umawialiśmy. Według mnie to nie wyprowadzka, to ucieczka"- krzyczał Arthur.

Jak się okazało właściciel od tygodni podejrzewał moją wyprowadzkę. Wchodził regularnie do mojego pokoju, sprawdzając czy nie ubyły jakieś rzeczy. 

Arthur wkroczył do mojego pokoju z wielką siłą, otworzył drzwi szafy jakby chciał je wyrwać. W środku znajdowały się worki ze spakowanymi ubraniami. 

"Co to ma znaczyć. Chcę moich pieniędzy za przyszły miesiąc." - wykrzykiwał.

"Niech się pan uspokoi, zadzwonię do rodziców i jakoś to rozwiążemy."- odpowiedziałam nerwowym głosem. 

Właściciel opuścił pokój, a ja szybko zamknęłam drzwi na klucz. Zadzwoniłam do mamy. Ona jednak powiedziała, że mam się nie denerwować, na spokojnie pakować i wszystko będzie dobrze, Arthur nie może mi nic zrobić. 

Nie skończyłam rozmowy z mamą, a do drzwi rozległo się już pukanie. 

Arthur stał wkurzony bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. 
"Wyprowadzam się dziś."- powiedziałam tylko 

"Dobrze, możesz się wyprowadzić, ale daj mi moje pieniądze"- odpowiedział. 

Na moją odmowę zareagował jeszcze większym gniewem, chciał zabrać mi dokumenty, dowód , legitymację. Nie miałam pojęcia co robić. 

Po chwili było jednak jeszcze gorzej. Arthur wyrwał z moich rąk telefon i odszedł z nim. Bałam się teraz bardzo, bo jak bez telefonu się stąd wydostanę. Po małej szarpaninie odebrałam go z powrotem.

"Chcę moich pieniędzy dziewczynko. Okłamałaś mnie "- krzyczał.

Podniósł ze stolika mój laptop i zaczął kierować się z nim w stronę swojego mieszkania. Skoczyłam na jego plecy, złapałam za laptopa i zaczęłam szarpać się z Arthurem. Krzyczałam do niego, a on do mnie. Miałam wrażenie, że zaraz mnie uderzy. 

Właściciel puścił jednak laptopa. 

"Zgłoszę cię na policję. Dzwonię do adwokata"- wołał, po czym zniknął w swoim mieszkaniu.


WłaścicielWhere stories live. Discover now