Rozdział 3.7

706 26 11
                                    

...Podszedł do mnie Will, zauważyłam i szybko wytarłam łzy.

-Luna wszystko w porządku ?-spytał siadając obok mnie-Tak tak-odparłam szybko nie patrząc na niego-To dlaczego sobie poszłaś i nie przyszłaś jak mówiłaś że przyjdziesz-powiedział łapiąc mnie za rękę, a ja złączyłam nasze palce.

-Chodzi o to że martwię się o mojego brata, o Dustina i o Troy'a, że coś mogło im się stać-mówiąc to spojrzałam na niego-Płakałaś-bardziej stwierdził niż spytał-Bo się martwię, a wy nie ? Rozumiem że o mojego brata się nie będziecie przejmować, ale o Dustina i Troy'a ?-powiedziałam znowu płacząc, a on wytarł moje łzy.

W oddali było słychać fajerwerki (w końcu jest 4 lipiec)-Też się martwimy, ale napewno ich znajdziemy obiecuje-i tu mnie przytulił, a ja się wtuliłam.

Powiedział mi jeszcze co El widziała i potem weszliśmy do jej domu.


-Billy-usłyszeliśmy Nancy jak wchodziliśmy. Will zamknął drzwi, a ja na nią spojrzałam z zdziwieniem „O co chodzi z Billym ?" patrzyła się w okno-Powiedział Ci to wszystko w Twoim pokoju ?-obróciła się i skierowała to do El, a Will do mnie doszedł i stał koło mnie i skierowaliśmy wzrok na Eleven, a ta na to przytakła, a ja poczułam jakieś dreszcze, przeraziło mnie to trochę.

Nancy i Mike spojrzeli później na Willa, to ja też na niego spojrzałam, a on złapał się za kark (co nie oznaczało nic dobrego)-Wie że tu jesteśmy-powiedział po chwili Will dalej trzymiąc się za kark, a później wybiegliśmy z domu Eleven i Hoppera.

Potem stanęliśmy nie daleko jej domku i zobaczyliśmy jakiegoś dziwnego stwora (przypominało to z rysunku Willa) ale to nie było narysowane, ani też z mgły, wywracał wszystkie drzewa, wystraszyłam się, zresztą nie tylko ja, i szybko wbiegliśmy do jej domku i zabezpieczaliśmy ten domek.

Gdy wszystko było zabezpieczone to czekaliśmy, mieliśmy też broń, by się bronić, i stanęliśmy wszyscy blisko siebie.


No i panowała chwila ciszy i się rozglądaliśmy (stałam koło Willa i koło Eleven) i słyszeliśmy jak się ruszają i migają lampy oraz jak się ruszały talerze, to była chwila napięcia, wszyscy byli przerażeni.

-Jest blisko-powiedział Will, a ja na niego spojrzałam i potem się dalej rozglądałam, spojrzałam w sufit i on się lekko sypał (tak faktycznie się to, czyli Łupieżca zbliża) było słychać, że nadchodzi.


Ruszyły się kupki i kilka spadło..

To było serio straszne.

-Dokąd poszedł ?-zapytała Max jak była chwila ciszy, ale nikt jej nie odpowiedział, tylko każdy uważnie się rozglądał.

Aż nagle jakieś macki wparowały, a my się wystraszyliśmy i się każdy odsuną do ściany (ja się odsunęłam z Max, Eleven i Willem) trzymałam się El za rękę, tak się baliśmy, a ta macka [czy jak to tam się nazywa] zbliżyła się do El i gdyby nie Jonathan, to by ją dorwał.

Walczyliśmy z tym, głównie Eleven, aż z góry nie pojawiała się ta paszcza Łupieżcy i złapało tym takim choćby językiem za nogę Eleven, zareagowaliśmy i ją uratowaliśmy, tylko miała tego czegoś kawałek na nodze, ale Mike to wyciągnął, a Eleven krzyknęła, mimo tego ona wstała i użyła swoich mocy i rozerwała Łupieżce w pół (trochę) w sensie że jego paszcze.

A ona upadła i ja ją złapałam, ja i Mike wzięliśmy ją pod rękę i ruszyliśmy dalej (autem) nim by zareagował ten Łupieżca...




Pojechaliśmy szybko do sklepu „Bradley's Big Buy".

Nancy rozwaliła szybę kamieniem i weszliśmy tam ja i Mike nieśliśmy El i później ją posadziliśmy, chcieliśmy zaopatrzyć ranę El.

Stranger Things||Will Byers||Where stories live. Discover now