Rozdział 4.9

119 6 2
                                    



Plan był taki:

Max i Lucas wejdą do domu Henrego (Max ma zwabić Vecne, a Lucas też jej pilnować) Erica będzie z nimi, tylko że będzie przed tym domem na placu zabaw i ma im dać sygnał gdy dostanie go od Nancy, Robin i Steve'a (oni ten sygnał dadzą z drugiej strony, oni mają potem zabić Vecne jak będzie w stanie Agoni) Dustin i Eddie mają odciągnąć nietoperzy (Eddie będzie grał na gitarze) A ja i Troy jesteśmy w takim opuszczonym sklepiku niedaleko domu Vecny/Henrego i mam wejść do umysłu Max i jej pomagać w razie czego przez „wannę" (pamiętacie ?).

Chodzi o to że nalejemy wody do oczyszczonej (pustej) lodówki (w której się zmieszczę) i damy odpowiednią ilość soli, bym się unosiła na tej wodzie i zaklejmy taśmą okulary do pływania, tak bym nic nie widziała, żeby było ciemno, przez to dostanę się do ciemni i później dostanę się do umysłu Max, będąc przy niej i trzymając ją, ale my też mamy czekać na sygnał od Ericy.


Przytuliłam się z wszystkimi i złożyłam im powodzenia i by uważali, oni nam życzyli to samo..


Teraz byłam z Troy'em w tym sklepiku, okulary były już gotowe, woda też nalana w odpowiednim stopniu, a teraz sypaliśmy sól.

Na takim stoliku koło nas były te okulary i krótkofalówka (to żeby Erica dała nam znać).


Stałam na przeciw niego

-Luna-kończyliśmy sypać ostanie dwie duże paczki soli-Tak ?-odrzuciliśmy te worki na ziemię-Bo..-wzięliśmy takie łyżki duże do mieszania tej wody z solą (by było to dobrze wymieszane) i zaczęliśmy mieszać, ja jeszcze spojrzałam na niego, zastanawiał się..


-Co jest Troy ?-trochę się zaniepokoiłam jego zachowaniem (cały czas mieszaliśmy)-Chodzi o to że nie..-cały czas starał się ubrać to w zdanie i błądził wszędzie wzrokiem-Chodzi o nas i o tą sytuacje wtedy ?-dopytałam, jakbym trochę się domyślała o co może mu chodzić.

-Tak o to-cały czas bał się mi spojrzeć w oczy, a ja raz patrzyłam na niego, a raz na tą wodę cały czas ją mieszając-Troy jeśli nie chcesz teraz do tego wracać to nie musimy.

T:Chce bo..

L:Bo ?

T:Nie wiadomo jak to się skończy-tu spojrzał na mnie.

L:Taa też się tego boje-wypuściłam powietrze oraz spojrzałam w ziemie.

T:Po prostu chce..-był trochę przerażony i skołowany oraz zestresowany-Hej Troy-spojrzał na mnie niepewnie-Zawsze będziesz dla mnie ważny i moim przyjacielem-uśmiechnęłam się lekko, a on zastanawiał się co mi dokładnie powiedzieć-I nie obwiniam Cię o to jak zachowałeś się u mnie wtedy w domu-złapałam i wypuściłam oddech-Miałeś do tego prawo-tu teraz znowu spuściłam wzrok.

T:Właśnie za to chciałem przeprosić..

L:Tory..

T:Luna to było wiadome że nie odkochasz się tak szybko od Willa, o ile w ogóle..

L:Troy proszę to przecież nie jest tak że rzuciłam się na Ciebie bo tak, wiesz dobrze że nie rzucam się...-teraz to ja się stresowałam, oraz błądziłam wzrokiem, przestając przez chwile mieszać..

-Luna wiem spokojnie-zaśmiał się lekko i złapał mnie za dłoń czym spowodował to że się na niego spojrzałam-Też jesteś dla mnie ważna i jesteś wspaniałą osobą-uśmiechnął się, a ja się lekko zaśmiałam oraz spojrzałam w dół..


Usłyszeliśmy że ktoś się zbliża, to spojrzeliśmy w tą stronę..

-No nie-powiedziałam szeptem spuszczając głowę w dół-To są chyba jakieś żarty-odstawił na chwile tą łyżkę i szedł w stronę..

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 07 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Stranger Things||Will Byers||Where stories live. Discover now