Rozdział 1.6

856 26 0
                                    

-Lucas !-biegłam za nim, ale on się nie odwrócił-Lucas ! Lucas !-krzyczałam dalej i już byłam blisko.

Złapałam go za ramie, ale on mnie odepchnął nawet na mnie nie patrząc i szedł dalej ja się zatrzymałam na chwile-Lucas zaczekaj na chwile-powiedziałam już idąc za nim-Po co ?-spytał i nie spojrzał na mnie (dalej)-Musimy pogadać-i wyrównałam kroku z nim-Jak chcesz gadać o dziwaczce to nie mam ochoty.

-Ale nie wiesz jak tam jest, może ona ma racje. Trzeba znaleść inne wyjście-odparłam zatrzymując go-Nie ! Nie chce tego słuchać ! I zostaw mnie samego-popchnął mnie lekko i sobie poszedł, a ja zostałam sama i przewróciłam oczami.

(Dobra idę do domu a jutro jej poszukam, bo już się robiło ciemno, a jemu jeszcze przejdzie).

Byłam już w domu i siedziałam z rodzicami przy stole jedząc kolacje-A gdzie Steve ?-spytałam patrząc na rodziców-Pojechał do Nancy-odpowiedziała mi mama.

Już kończyłam jeść i tu wszedł Steve trzaskając drzwiami, przestraszyłam się-Steve !-krzyknęła mama, a potem tata, ale on ich zignorował-To może ja już pójdę do swojego pokoju-odparłam wstając z krzesła i poszłam na górę, ale zanim poszłam się umyć i spać to poszłam do Steve'a.

Byłam pod jego drzwiami i zapukałam

-Zamknięte !-Krzyknął, a ja i tak weszłam i zobaczyłam go w smutnym stanie-Ej co się stało ?-spytałam za troskana-Nic ! Wyjdź !-i mnie wyrzucił z pokoju (a chciałam pomóc, mówi się trudno) tak więc poszłam się umyć, a potem poszłam spać..

Wstałam rano jeszcze chwile posiedziałam po śniadaniu z rodzicami (oczywiście bez Steve'a).

-Mamo tato mogę iść dzisiaj do chłopaków ?-spytałam siedząc między nimi na sofie-Jasne tylko nie wracaj za późno-odpowiedzieli razem i się do mnie uśmiechnęli.

Także jeszcze z nimi posiedziałam, a potem wyszłam.


-El ! Eleven !-krzyczałam chodząc po lesie już pare minut-El !-rozglądałam się-El gdzie jesteś !?-błąkałam się szukając jej (już było południe).

Usiadłam na chwile opierając się o drzewo by ocapnąć trochę i myślałam (gdzie może być El) (gdzie jest to cholerne miejsce) (i czy Will daje tam jeszcze radę)-Will obiecuje Ci to że Cię znajdziemy-powiedziałam ze łzami w oczach-Obiecuje że już nigdy Cię nie pozwolę skrzywdzić-powiedziałam do siebie licząc na to że usłyszy.

-El ?!

-Eleven ?!-usłyszałam chłopaków.

-El !-i znowu, wytarłam łzy i szłam z rowerem w stronę głosów słyszałam je już blisko..

A potem usłyszałam krzyki, więc biegłam w tamtą stronę..

I zobaczyłam rowery od nich, wystraszyłam się (no musiało się coś wydarzyć inaczej by nie zostawili roweru) zobaczyłam że krzak się poruszył jak by ktoś tam biegł odstawiłam rower i pobiegłam w tamtą stronę, i znów słyszałam krzyki..

Pobiegłam w stronę klifu i zobaczyłam tam Troy'a, James'a, Mike i Dustina

Troy trzymał Dustina i miał scyzoryk przy jego buzi

Troy powiedział Mike'owi że ma skoczyć inaczej wytnie zęby Dustinowi, Mike podchodził do klifu

-Nie !-krzyknęłam, a oni wszyscy popatrzyli na mnie-Troy jeśli Cię pocałuje lub zgodzę się z Tobą na spotkanie to zostawisz ich ?-powiedziałam ze łzami w oczach (nie chciałam by Mike'owi i Dustinowi się coś stało).

-Kusząca propozycja, ale miałaś swoją szanse i dałaś mi kosza-opowiedział-James-powiedział pokazując na mnie głową, a on mnie wziął i trzymał mocno za ramie, bym nic nie zrobiła-Troy proszę-powiedziałam błagającym wzrokiem-Cicho bądź-skierował to do mnie-A ty skacz-a to skierował do Mike'a.

-Troy to trochę przesada-powiedział jego kumpel-On ma racje-poparłam go, a ja dalej płakałam-Zamknąć się-powiedział Troy, a Mike był już bardzo blisko klifu-Dentysta otwiera za trzy..

D:Mike nie rób tego ! To tylko mleczaki.

T:..dwa..

L:Troy proszę.

T:..jeden-i skoczył a my przerażeni (oni czyli Troy i jego kolega byli bardziej w szoku że to zrobił) i pobiegliśmy to sprawdzić..

A Mike był w powietrzu (El) odeszłam od nich i zobaczyłam Eleven i uśmiechnęłam się do niej, a Mike wylądował tusz przede mną, a reszta popatrzyła na to w szoku, a potem spojrzeli w stronę El.

A ja podeszłam do Troy'a i uderzyłam go z całej siły w policzek ten na mnie spojrzał z wkurzoną miną, a potem spojrzał na swojego kumpla (bo Nastka go popchnęła) potem stanął na przeciw mnie i patrzał na Eleven, a ona mu złamała rękę-Ał-zwinął się z bólu-Złamała mi rękę-dopowiedział trzymiąc się za tą rękę.

(Dobrze mu tak).

-Won-oni popatrzyli na nią-WON !-powtórzyła, a oni uciekli.

A Dustin cieszył się i mówił że to nasza przyjaciółka i że mają z nami nie zadzierać.

Ja podbiegłam do Mike i pomogłam mu wstać.

I nagle El się przewróciła na bok, my z Mike'm podbiegliśmy do niej i trzymaliśmy ją..

Leżała głową na moich udach a Mike ją trzymał za rękę a Dustin był na przeciw Mike'a.

-El ? Nic Ci nie jest ?-spytał Mike-Mike, przepraszam-powiedziała z płaczem w oczach-Cii już spokojnie-zaczęłam głaskać ją po głowie-Za co mnie przepraszasz ?-dopytał Mike trzymiąc ją dalej za rękę-Brama..-przełknęła ślinę, a ja starałam się ją uspokoić-To ja ją otworzyłam-podnieśliśmy ją trochę by była w pozycji siedzącej-Jestem złą osobą-kontynuowała ze łzami w oczach.

-Nie jesteś złą osobą-powiedziałam na równi z Mike'm-Uratowałaś mnie-powiedział Mike.

I potem wszyscy razem się przytuliliśmy (do tego uścisku brakowało Lucasa no i oczywiście Willa).

Potem poszliśmy po rowery a następnie do domu Mike'a.

Idąc z nim zobaczyłam wóz z napisem do naprawy [czy jak to się pisze].

Zaniepokoiłam się tym trochę (ale nic im nie powiedziałam).

Weszliśmy do Mike'a od strony piwnicy..

Stranger Things||Will Byers||Where stories live. Discover now