|Rozdział 3|

1.5K 76 12
                                    

— Pansy! — Krzyknęła Althea, która dopiero co się obudziła, a już musiała wstać i biec na eliksiry. Dziewczyny jednak nie było w pokoju, więc zielonookiej odpowiedziała jedynie cisza.

Zdawałoby się, że minęła jedynie chwila, a Alth już pędziła przez korytarz, by wpaść do klasy profesora Snape'a. Oczywiście w pierwszej kolejności mężczyzna zmierzył ją wzrokiem, nie pozostając obojętnym dla nieuczesanych włosów, rozwiązanych sznurówek, czy źle założonego krawata.

— Minus trzy punkty dla Slytherinu za niestosowny wygląd. Proszę usiąść panno Knotweed.

Ledwo Althea zdążyła położyć książki na biurku i spiąć włosy, gdy po raz kolejny przekonała się jakiego ma pecha.

— Jak wszyscy pamiętacie z wczorajszej lekcji — zaczął Severus, patrząc się w jakiś nikomu nieznany punkt.— eliksir Szczęścia waży się z 5 czterolistnych koniczyn, dwóch złotych monet, dwóch kropli granatu mandżurskiego, dwóch łez Feliksa, jednego kilogramu owocu durianu... może panna Knotweed powie nam, co następnie trzeba dodać.— brunetka zaczęła szukać odpowiedzi w Draco, Pansy oraz Blaisie, ale na próżno. Pansy próbowała przekazać jej coś na migi, Blaise pokazywał że nic nie wie, Draco natomiast uderzył dłonią w czoło i postanowił nie robić nic. — Więc, Panno Knotweed?
— Niewiem panie profesorze, nie byłam obecna.
— Kolejne try punkt od Slytherinu. Niezwykle przykro mi, że musze zabierać punkty Slytherinowi. Proszę uzupełniać wiadomości, jeśli nie byłaś na danej lekcji.
— Oczywiście. Przepraszam. — Dziewczyna, upewniając się że nauczyciel nie patrzy na nią, pokazała środkowy palec swoim przyjaciołom.

Po skończonej lekcji, Alphea nie zaczekała na żadną osobę z jej paczki i postanowiła sama iść pod klasę od Obrony Przed Czarną Magią. Nie lubiła tego przedmiotu, a dodatkowo dobijające było to, że lekcje mieli dzielić z Gryfonami.

— Lekcja z Gryfonami. Świetnie. — Zaczął
Draco.
— Właściwie, to czemu tak bardzo nie cierpimy Gryffindoru? — spytała Pansy.
— Bo są przemądrzali, naiwni, żałośni i myślą, że fakt, że są w Gryffindorze czyni ich lepszymi. — wymienił Malfoy.
— Wracając do tematu — odezwał się Blaise. — jako, iż mamy lekcje z Gryfonami, a w Gryffindorze jest Hermiona, Althea będzie miała okazje z nią pogadać. — Dziewczyna tylko prychnęła. — No co?
— Myślicie że po tym numerze z eliksirów to zrobię?
— To ty powinnaś się nauczyć. — odrzekł blondyn.
— To ty powinieneś iść zapytać Hermione.
— Dobrze Althea, przepraszamy-
— Ty Pansy milcz. Mam ci ochotę przywalić, bo nie obudziłaś mnie dzisiaj, jak się umawiałyśmy.
— No Merlinie! Nie obrażaj się!
— Ale ja nic nie zrobiłem. — dołączył Blaise.
— Ale Draco i Pansy mają przewagę liczebną.
— No Alth, Moja najwspanialsza muszeczko, proszę...
— Dobra Blaise! Ale już się zamknij.

Wybrzmiał dzwonek, oznaczający, że pora zacząć lekcje. Od progu klasy, każdego powitał przesłodzony głos Dolores Umbridge.
— Witajcie Kochani. Dziś, zaczniemy od małego powtórzenia. Kto chciałby wymienić mi wszystkie dziedziny czarnej magii? — powiedziała wpatrując się w Althee. Dziewczyna widząc to, czekała już na jej imię wypowiedziane z ust nauczycielki, lecz z pomocą przyszedł ktoś kogo się nie spodziewała.
— Ja wiem, pani profesor. — Tak znana formułka, wypowiedziana przez nikogo innego jak Hermione Granger uratowała zielonookiej skórę.
— Tak?
— Ewokacja, legilimencja, oklumencja, wampirologia, demonologia, nekromancja.— Umbridge zawahała się chwilowo, słysząc zapewne dobrą odpowiedź.
— Poprawnie.
W tamtym momencie brunetka miała dwa powody do szczęścia. Pierwszy: nie będzie musiała wybierać się do gabinetu Dolores. Drugi: Będzie miała okazje porozmawiać z Hermioną.

Lekcja dłużyła się niewyobrażalnie, lecz gdy w końcu dobiegła końca, Granger prawie wybiegła z klasy, przez co Alth musiała ją gonić przez dobre dwie minuty.

— Hermiona! — krzyknęła w końcu na co, ta się odwróciła — Cześć!
— Hej?
— Chciałam... podziękować. Za to na początku lekcji.
— A... tak. Nie ma sprawy. — odrzekła i widocznie chciała zakończyć konwersacje.
— Poczekaj!
— Tak?
— Wczoraj... wyszło tak, że... przypadkowo usłyszałam rozmowę twoją i Rona. — po tym zdaniu nastawienie Granger zupełnie się zmieniło.
— Czemu cię to interesuje? Może chcesz mieć nowy temat na rozmowy z twoimi ślizgońskimi przyjaciółmi? — w tym momencie brunetka pilnowała się, by nie wybuchnąć, krzycząc na Hermione, żeby się zamknęła.
— Po prostu, chciałam wiedzieć. Brzmiało poważnie. Mówiłaś o zmienianiu czasu... i tak dalej.
— Twoje kolczyki. — Hermiona spojrzała na zielone, jadeitowe kolczyki.
— Coś z nimi nie tak?
— zaświeciły się.
— Możliwe. Są... pamiątką. Kiedyś były medalionem ale poprosiłam by rozbić kamień i zrobić z niego kolczyki.
— Jaki to kamień? — Granger wyglądała na zahipnotyzowaną. Wpatrywała się pusto w biżuterię, jakby o czymś myśląc.
— Jadeit.
— Wiesz, że każdy właściciel może posiąść dzięki niemu jakąś zdolność?
— Tak słyszałam. Niestety nie znam swojej i nie wiem jak ją aktywować.
— Spotkaj się ze mną o szesnastej w bibliotece.
— Ale-
— Po prostu przyjdź.
— Dobrze. Do zobaczenia.
— Do zobaczenia.

W taki sposób osłupiona Althea wróciła do pokoju wspólnego i jak można się spodziewać, została zasypana przez fale pytań, gdy tylko przekroczyła próg lochów.

— Althea! Mów jak było! — Zaczęła Parkinson.
— O co im wtedy chodziło? — Dołączył się Zabini.
— Powiedziała ci coś? — Nadal naciskała Pansy.
— Parkinson, Zabini, dajcie jej oddychać, bo jak ją zamęczycie, to napewno nam nic nie powie. — Althea przez ten czas wzięła wdech i zaczęła opowiadać.
— Hermiona zachowywała się dość... dziwnie. Jak nie ona. Nic mi nie powiedziała-
— No nie! — Jęknął Blaise.
— ...Ale, poprosiła żebym spotkała się z nią dziś o szesnastej.
— Może wtedy coś ci powie.
— Pewnie tak. Jakby nie było, idę odpocząć i niech nikt mi nie przeszkadza.
— Czy ty masz jakieś inne zajęcia oprócz spania? — Krzyknął za nią Draco.
— Definitywnie nie!

Do około piętnastej trzydzieści Knotweed była w krainie Morfeusza, a później bestialsko ją z niej zabrano.

— Wstawaj! Na szesnastą nie zdążysz!
— Zostaw mnie — odburknęła chowając się pod kołdrą.
— Jak cię nie budzę to źle, jak budzę też niedobrze.
— Znowu marudzisz. — rzekła brunetka przeciągając „i".
— Dobra, idź już, bo zaraz nie wytrzymam.
— O nie! Co my teraz zrobimy — dodała teatralnie, po czym wyszła. Mijała dużo nauczycieli, w tym Umbridge czy Snape'a. Miała świadomość że podpadła dwójce najbardziej surowych nauczycieli. Przechodząc mnóstwo korytarzy zastanawiała się, o czym Granger chce z nią porozmawiać i czemu nie mogła zrobić tego wcześniej. Czy jest to aż tak ważne?

— Althea!
— O... Hermiona.
— Minęłaś bibliotekę. Spieszy ci się gdzieś? — dopiero teraz dziewczyna spostrzegła, że minęła już drzwi do biblioteki.
— Nie. Oczywiście że nie. Powiesz mi w końcu o czym rozmawialiście? — spytała, gdy usiadły już przy jednym ze stolików.
— Ja... Ja i Ron... Chodzi o to, że zbliża się czas gdy Harry będzie musiał zmierzyć się z Voldemortem. Ja sądzę, że nie jest na to gotowy, z kolei Ron twierdzi, że powinnam mu zaufać i w niego uwierzyć, jednak mam pewien pomysł by odwlec starcie, lub zupełnie mu zapobiec. Tu jest twoja część-
— Moja część? Co ja mam z tym wspólnego?
— Jak obie wiemy, jadeit daje moce. Poczytałam o tym i aktywuje się go przez dotknięcie kamienia i wypowiedzenie czegoś co związane jest z twoją mocą.
— Wciąż nie wiemy jaka jest moja moc i w czym mogłaby się przydać.
— Gdy rozmawiałyśmy o czasie, twoje kolczyki się zaświeciły. Myśle że twoim darem jest podróż w czasie.
— Hermiona mów do rzeczy. Co miałabym zrobić?
— Chciałabym... żebyś cofnęła się w czasie, spróbowała zmienić młodszą wersje Voldemorta-
— Nie ma opcji. Nie będę wchodzić w jakieś szemrane relacje z najgroźniejszym czarnoksiężnikiem!
— Proszę...napewno wtedy nie był aż tak niebezpieczny — Althea spostrzegła łzy w oczach Hermiony.
— Hermiona chciałabym ci pomóc ale nie mogę, mam chłopaka i-
— Jeśli tego nie zrobisz, w bitwie czarodziei może umrzeć on, a także wiele innych.
— Czemu zawsze ja...— powiedziała jakby do siebie — Dobrze. Od kiedy mam zacząć?

Hejka!

Wiem ze pewnie chcecie mnie zabić, ALE! Przysięgam ze w kolejnym rozdziale wchodzi Tom Riddle! ✨💕

Do zobaczenia!

Destiny |Tom Riddle| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz