|Rozdział 18|

845 36 9
                                    


Althea Pov. (Przepraszam jeśli schrzanię)

Wydarzenia dzisiejszego dnia były... zaskakujące. Czuje się jakbym była inną osobą, jakbym nie znała samej siebie. Być może wymówiłam sobie moją miłość do Riddle'a by łatwiej osiągnąć cel, lub uporać się z tęsknotą do Dracona. Jednak być może jest na odwrót; może to z Tomem to przeznaczenie a wmówiłam sobie zakochanie w Draco by być mniej samotną. Myśli przeplatały się z obrazem szarych oczu Malfoya, kruczych włosów Toma, Przestrogach Hermiony, lub Pansy. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Z łazienki wyszła Delina.

— Hej. — zaczęła pociągając nosem.
— Nadal opłakujesz przeprowadzkę Chels? — odpowiedziałam chwytając rozmówczynie za oba ramiona.
— Nie samą przeprowadzkę, ale to, że ona już nigdy mi nie wybaczy!
— Del... przecież obie dobrze wiemy, że jesteście przyjaciółkami i Chels napewno wszystko ci wybaczy.
— No właśnie! Przyjaciółkami! A ja...
— A ty ją kochasz, hm?
— Boje się, że sama sobie nie wybaczę tego co jej zrobiłam. Naprawdę nie chciałam być tak egoistyczna ale po prostu się martwię. Jeśli ktoś by ją skrzywdził to... nie wybaczyłabym tego sobie napewno.
— przykro mi, ale nie mam pojęcia co możesz z tym zrobić. Może po prostu daj trochę czasu Chelsei.
— To chyba jedyna i zarazem najlepsza opcja. — kończąc zdanie westchnęła. — A co u ciebie? Jakieś wieści od tego chłopaka, o którym mi mówiłaś? Hm... Draco? — Niezręcznie. Totalnie niezręcznie.
— Uh... nie. Raczej nie. Tak właściwie to... słuchaj, o tym co teraz usłyszysz nie wolno nikomu ci powiedzieć, okej? Wszystko to jest bardzo niepewne więc, błagam, zachowaj dyskrecje.
— Obiecuje.
— Ja i... — Huk otwieranych drzwi. — Riddle! Nie słyszałeś o pukaniu?
— Słyszałem, ale pomyślałem, że kolczyki, które zdjęłaś podczas quiddicha mogłyby ci się przydać jak najszybciej. — odruchowo sięgnęłam do uszu i faktycznie, biżuterii nie było.
— Proszę, powiedz, że je masz.
— Być może, ale wszystko ma swoją cenę. — lekko się przeraziłam. Ten chłopak mógł teraz zażądać czegokolwiek.
— A moje kolczyki? Jaką mają cenę?

Tom upewnił się, że Delina obserwuje całe poruszenie poprzez krótkie spojrzenie w jej stronę, a następnie spokojnym krokiem podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i złożył na moich ustach niedługi pocałunek. Byłam pewna, że słyszał naszą rozmowę.

— Podsłuchiwałeś. — szepnęłam.
— Nie jesteś dobra w wyznaniach. Tylko ci pomagam. — Przewróciłam oczami i gwałtownie odsunęłam się od niego.
— Ile słyszałeś?
— „Zachowaj dyskrecje" bla, bla, bla.
— Moje kolczyki. — rzekłam rozkazującym tonem. Brunet uniósł jedną brew.
— Magiczne słowo?
— Avada ke-
— Nie to.
— w porządku... Poproszę.
— I?
— I co?
— I dziękuje, że pamiętałeś o moich kolczykach za mnie. Powtórz.
— Nienawidzę cię. I dziękuje, że pamiętałeś o moich kolczykach za mnie. Mogę je teraz dostać?
— Oczywiście. — Mówiąc to chłopak wcisnął mi do rąk małe pudełeczko. Upewniłam się, że to moje kolczyki i — na szczęście — tak było.
— No, Riddle. Możesz już iść. Nie wolno ci przebywać tak późno w pokoju dziewczyn.
— Tak właściwie-
— Tak, tak, jesteś prefektem... wiem. Dobranoc! — Mówiąc to wypchnęłam go z pokoju i zatrzasnęłam drzwi przed nosem.

Delina miała oczy jak pięć złotych.
— Wiesz w co się pakujesz?
— Nie za bardzo.
— To najokrutniejszy chłopak w całym hogwarcie, jak nie na całym świecie. Chodzą plotki, że nie jest zdolny do miłości bo jego matka truła ojca amortencją.
— To plotki. — To plotki, w które bardzo nie chciałam wierzyć. — Po drugie zdaje mi się, że nie jest aż tak okrutny jak mówią.
— Rób co chcesz, Alth; ale proszę - bądź ostrożna. Chodzą plotki, że-
— Przestań z tymi plotkami. Nie ufam plotkom.
— Althea po prostu się martwię. Riddle jest świetnym manipulatorem, nie chce żeby odebrał mi również ciebie.
— Spokojnie. Wiem co robię. — Zupełnie nie wiedziałam co robię, nie miałam pojęcia.
— Czyli ty i Draco... zerwaliście. Czemu nic nie mówiłaś? — Bo nie zerwaliśmy i mam dwóch chłopaków w dwóch różnych czasach oraz nie mam pojęcia którego z nich kocham. Przecież jej tak nie powiem.
— No... było tyle spraw, nie chciałam zaprzątać wam tym głowy.
— Althea, pomimo, że teraz ja i Chels dużo się kłócimy to zawsze znajdę dla ciebie chwilę.
— Tak... świetnie; ale Delina: nie możesz nikomu powiedzieć, że ja i Riddle się spotykamy, rozumiesz?
— Cóż, Tom nie wydawał się być bardzo tajemniczy odnośnie waszej relacji, ale dobrze; jeśli ty tego chcesz.
— Dziękuje.

Następny dzień był dużo spokojniejszy, a przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy zrozumiałam jaką męczarnią będzie związek z Tomem.

— Czy ty naprawdę jesteś tak tępa, czy tylko udajesz?!
— Udaję! Próbowałam się upodobnić do ciebie!
— Jeszcze jedno słowo, a przysięgam, że dość dosadnie zasugeruje któremuś z nauczycieli, pare faktów o twoich wspaniałych kolczykach!
— A ja przez przypadek, zniszczę ten twój śliczny pierścionek! Nie rozumiesz tego, Riddle?! Nie masz żadnych szans!
— Jesteś wariatką! Jeszcze chwila, a... różdżka... gdzie do cholery jest moja różdżka?!
— ooo, masz na myśli tę różdżkę? — mówiąc to wyjęłam z torby własność bruneta.
— Ty wredna... Myślisz, że brak mocy mi przeszkadza?! Pamiętaj o fakcie że jestem dużo silniejszy niż ty.
— Grozisz mi?
— Ostrzegam.
— Cóż, w takim razie będę zmuszona dosadnie zasugerować któremuś z nauczycieli że jesteś niestabilny emocjonalnie.
— Zamknij się już, nie chce cię słuchać!
— Zmuś mnie.
— Spieprzaj. — chłopak odwrócił się aby odejść.
— Nienawidzę cię!
— Tak? — Teraz jest moment w którym dowiecie się o co była cała kłótnia. Otóż idąc na lekcje postanowiłam złapać Toma za rękę, na co on zaczął krzyczeć, żebym go nie dotykała, zostawiła w spokoju, bo „ludzie się patrzą" tak więc staliśmy wydzierając się na siebie otoczeni przez przed chwilą zebraną grupką uczniów. — Jeszcze niedawno twierdziłaś co innego. Nieważne, idziemy skarbie.
— Odbiło ci? — rzekłam wciąż stojąc w środku grupki uczniów.
— Chodź. — powtórzył nerwowo rozglądając się po twarzach uczniów. Zdecydowałam, że nie ma sensu rozstrzygać tego publicznie, dlatego po skończonych lekcjach zawitałam w jego dormitorium.
— Tom.
— Althea.
— Mógłbyś jakoś wytłumaczyć to... to coś, co się dzisiaj wydarzyło?
— Po prostu gdy na ciebie spojrzałem, to pomyślałem że za bardzo cię kocham, by się z tobą kłócić skarbie.
— Naprawdę?
— Nie. Musze dbać o moją reputacje, naiwna dziewczynko.
— Oh, No tak; mogłam się domyślić.
— Nie No co ty, nie mogę wymagać od ciebie aż tyle.
— Uwierz mi, że możesz, panie Riddle; i podołałabym.
— Nie wątpię. — Odrzekł ironicznie chłopak otwierając książkę. — A teraz, znajdź sobie jakieś zajęcie i nie przeszkadzaj mi.

Hejka

Nie mam najlepszych wieści.

Od jakiegoś czasu strasznie ciężko pisze mi się tą książkę i nie wiem czy będzie kontynuowana.

Naprawdę bardzo bym chciała, ale zapewne wiecie jak to wyjdzie — gorsze rozdziały.

Dlatego narazie musze odbyć naradę na ten temat z moimi ostatnimi szarymi komórkami i wtedy się odezwę, ale UWAGA!

Nie będę taka okrutna, i jeśli postanowię nie kontynuować, napiszę epilog i to jak zakończyłyby się losy bohaterów. Oczywiście jeśli wam to odpowiada <3

Destiny |Tom Riddle| Where stories live. Discover now