| Rozdział 6 |

1.1K 55 5
                                    


Tego samego dnia, wieczorem Althea krążyła po pokoju, myśląc o tym, jak mogłaby załagodzić spór między nią a Tomem, o tym,  jak wielkie głupstwo popełniła, mówiąc choć trochę o swojej misji Albusowi, lecz każdą jej myśl przeszywał białowłosy chłopak, którego zostawiła bez słowa. Nie dawały jej spokoju koszmary, w których widziała jego zrozpaczonego, lub co gorsza, wściekłego. Myśli tłoczyły się, a dziewczynę ogarniały wyrzuty sumienia, że nie umie odciąć się od poprzedniego życia. Targała nią bezsilność i brak trzeźwości umysłu. Starała się złapać oddech, szarpiąc ciemne włosy, jednak zbliżające się kroki, jak i wciąż wzrastająca frustracja, nie ułatwiały tego.

Do pokoju wesołym krokiem wpadła Delina. Miała na sobie miodowy top na ramiączkach, różową, rozkloszowaną spódniczkę odsłaniającą kolana, a burze ciemnych „sprężynkowych" włosów spięła w wysoką kitkę. Dziewczyna nie należała do najszczuplejszych, a jej niski wzrost dodatkowo to uwydatniał, lecz na pewno nie można by było stwierdzić, że była ona brzydka. Wyglądała jak laleczka uformowana z ciemnej porcelany, jakby ktoś w jej oczach umieścił ocean, a włosy stworzył ze startej, gorzkiej czekolady.

— Chelsea i Florence też zaraz przyjdą... co się dzieje? Althea? Merlinie... oddychaj! Co ci się dzieje?
— Nic, myślę, że... potrzebuje trochę świeżego powietrza.
— Przejść się z tobą? Wiesz, znam takie świetne miejsce nad jeziorem.
— Nie musisz iść. Jednak jeśli chcesz, to możesz mi towarzyszyć.
— Wspaniale. Tylko proszę, nie zemdlej po drodze. Wyglądasz okropnie blado, nawet jak na siebie.
— To pewnie przez ten stres, wiesz, pierwsze dni w nowej szkole. Chodźmy.
— Tak, oczywiście.

Przez pierwsze dziesięć minut Zielonooka była pochłonięta przez własne myśli, a Delina nie chcąc jej przeszkadzać, zachowywała niepodobną do jej gadulstwa ciszę.

Księżyc tej nocy był wyjątkowo jasny, a gwiazdy układały się we wspaniałe obrazy, odbijając się w tafli niezmąconej wody jeziora. Wiatr lekko fruwał, nadając świeżość wieczorowi.

— Więc... — zaczęła Iris
— Więc?
— Masz już jakiegoś chłopaka na oku?
— Nie! Znaczy... Może, ale... tak właściwie to mam chłopaka, tylko że... to bardzo skomplikowane.
— Mamy cały wieczór, chętnie posłucham.— Althea odchrząknęła.
— Tak więc... musiałam tu się przenieść. To nie był mój wybór. Nie, żebym nie cieszyła się, że jestem, tu z wami, w hogwarcie. Jednak...
— ... Tęsknisz za nim?
— Tak, to również, ale problemem jest to, że wszystko działo się tak szybko, a mi zabrakło odwagi.
— Jak to „zabrakło odwagi"?
— Nie pożegnałam się z nim. Po prostu go zostawiłam i boje się, że jest na mnie zły albo, że tęskni tak samo, jak ja. Wiesz, on... przy większości osób zachowuje się jak totalny dupek — Knotweed zaśmiała się krótko — ale czasami, jest... przeuroczy, bo tak naprawdę jest bardzo wrażliwy, przejmuje się opinią innych, lecz tego nie pokazuje.
— Opowiedz mi o nim coś jeszcze! Jak wygląda?
— No cóż... ma bardzo jasne, platynowe włosy, wspaniałe oczy, które przy różnym świetle mają różne kolory. Na przykład, gdy jest ciemno, wydają się szare, w pełni światła są jasnoniebieskie, a czasami błyszczą szmaragdem. Jest dość wysoki, nie bardzo, tak przeciętnie, szczupły, ale nie wygląda jak kulturysta, bardzo się irytuje, gdy mówię, że nie wygląda jak sportowiec, ale taka jest prawda.
— musi być naprawdę przystojny.
— Tak... — na chwile Alth zawiesiła wzrok w jakimś oddalonym punkcie, by już po chwili kontynuować. — Może ty coś opowiesz? Ponoć kochasz się w połowie hogwartu.
— żeńskiej połowie...
— Oh- oczywiście, nie mam z tym problemu, ale...
— zaskoczyłam cię?
— Dokładnie. Dziewczyny wiedzą?
— Tak. Znamy się bardzo długo. Z Chelseą od około trzeciego roku życia, a z Florence od około szóstego. Nie mogłabym im nie powiedzieć.
— Racja.
— Wiesz, czasami to boli, gdy naprawdę podoba mi się jakaś dziewczyna, ale wiem, że ona woli chłopców. Oczywiste jest to, że rozumiem to i nie winie takiej osoby, ale to wciąż boli. A jeszcze gorsze jest, gdy na jakimś damskim nocowaniu zwierza się jaki chłopak jej się podoba.
— Rozumiem. Mam na myśli... nie mogę rozumieć, bo-
— Wiem, o co chodzi.
— Myślę, że powinnyśmy już wracać.
— Racja.

Gdy dziewczyny tylko weszły do pokoju, wręcz wpadła na nie Chelsea, obejmując Deline.

— Gdzie wy tyle byłyście?! Czemu nic nam nie powiedziałaś Delina?! Przysięgam, że okropnie się martwiłam! — nagle jej wzrok padł na Althee — A ty?! Dlaczego nic nie powiedziałaś, że gdzieś ją zabierasz?! Zmusiłaś ją?! — znów wróciła do Deliny — Zmusiła cię...? — Iris wysunęła się z ramion blondynki.

— Chelseo Blocean, ochłoń.
— Jak mam ochłonąć-
— Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Razem z Altheą wybrałyśmy się na spacer, który sama zaproponowałam. Nie denerwuj się tak.
— Tym razem miałaś szczęście — Powiedziała do Knotweed — ale tylko spróbuj ją kiedykolwiek do czegokolwiek przymusić to-
— Chels. — spojrzała na nią znacząco Delina — Wystarczy.
— Nie Delina, nie wystarczy. Okropnie się martwiłam przez całą godzinę! Nie możesz być taka egoistyczna!
— A ty nie możesz być taka zaborcza!
— To było niezwykle lekkomyślne!
— Lekkomyślne?! Bo mając szesnaście lat, wyszłam na sześćdziesiąt minut z kimś innym niż ty?!
— Nic mi nie powiedziałaś!
— Nie mam takiego obowiązku!

Podczas gdy dziewczyny kłóciły się do Althei podeszła Florence.

— Nie przejmuj się. Są dla siebie jak siostry, ale niezwykle często się kłócą. Przyzwyczaj się.
— Tak, już zauważyłam.
— Jednak, o jednej rzeczy musisz pamiętać.
— Jakiej?
— Uważaj na Deline. Bardzo. Chelsea ma bzika na punkcie jej bezpieczeństwa. Lepiej zawsze mów jej, jeśli gdzieś zabierasz Deline. Po prostu tak unikniesz niepotrzebnego krzyku.
— Jasne. — Nagle Florence klasnęła dwa razy w dłonie. 
— No dobrze, moje Panie. Koniec tych krzyków, bo jeszcze jakiś prefekt przyjdzie do pokoju. Delina, mów Chels, jeśli gdzieś wychodzisz, Chels, nie bądź przesadnie opiekuńcza.
— Tia, jasne. — Powiedziała, przewracając oczami Blocean.
— Dobrze — Rzekła Iris, odwracając głowę od Chelsei.
— Wspaniale. Ja idę teraz do łazienki. Lepiej, żebym słyszała tylko ciszę. — Podsumowała ostrzegawczym tonem Florence.

Gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki, a Delina zajęła się książką, Althea pomyślała, że to świetny moment, by porozmawiać chwile z Blocean.

— Chels, mogę cię prosić na słówko?
— Teraz nie potrzebujesz nigdzie dojść. O co chodzi?
— Wyjdźmy z pokoju... na chwile.
— Ugh, no dobrze.

Gdy znalazły się w pokoju wspólnym, blondynka zaczęła wpatrywać się w Knotweed, wyczekująco. Miała złote włosy, niezbyt gęste i niezbyt długie, dość kanciastą szczeńkę i kościsty nos. Oczy były bardzo ciemne oraz duże. Jeśli chodzi o sylwetkę, była ona zupełnym przeciwieństwem Deliny, gdyż była wysoką, a na dodatek wręcz chudą dziewczyną. Pomimo tych wszystkich jak mogłoby się wydawać-wad, była naprawdę piękna.

— To w końcu czego chcesz?
— Słuchaj, ja naprawdę nie chce być twoim wrogiem. Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam o tym, że gdzie wychodzę z Deliną i przysięgam, że więcej to się nie powtórzy — Chels prychnęła.
— I co? Myślisz, że teraz zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami? Bo dałaś mi jakąś marną obietnicę? Błagam... Nie zaufam ci tak szybko. — Nagle ich rozmowa została przerwana.
— Chelsea Blocean i Althea Knotweed. Który raz znajduje was już po ciszy nocnej poza pokojem? Jednak wcześniej byłyście oddzielnie a teraz? Proszę, proszę.
— Odwal się Riddle. — Odpowiedziała Chelsea. — zajmij się własnymi przyjaciółmi. Najlepiej tymi z... No wiesz, z tego miejsca, którego nazwy zakazujesz wymawiać.
— Ty wredna...
— Zaraz zgłoszę napaść na uczennice, a wtedy twoja odznaka prefekta przepadnie.
— Idź  lepiej do pokoju, bo wlepię ci punkty minusowe.
— Własnemu domowi? Nieładnie Riddle... Nieładnie... ale dobrze. Już i tak się zbierałyśmy.

                              ~ 1148 słów ~

Hejka!

Kolejny rozdział! Znów jest w nim mniej Tom'a ale wszystko jest dlatego, że nie chce, by opowieść była jednowątkowa. Jednak już niedługo się zacznie powoli rozkręcać. Oczywiście dajcie znać w komentarzach co sądzicie bo każdy najmniejszy komentarz jest niezwykle motywujący!

Do następnego!

Destiny |Tom Riddle| حيث تعيش القصص. اكتشف الآن