70

722 66 133
                                    


Wooyoung poczuł się senny, opierając się o klatkę piersiową swojego chłopaka, gdy w telewizji leciał jakiś nudny film. Cały czas potrząsał głową, nie pozwalając sobie zasnąć, ale to nie pomagało.

– Chcesz iść spać? – usłyszał.

– Nie, dam radę... Jestem tylko trochę zmęczony.

– Jesteś chory? – przyłożył dłoń do jego czoła – Wszystko okej?

– Nie San, jestem zdrowy – zaśmiał się cicho.

– Wtedy u Yeonsaga źle się czułeś? Byłeś trochę niemrawy.

Chłopak westchnął cicho, bo wcale nie chciał mówić powodu swojego humoru na urodzinach Kanga. Nie chciał robić z siebie zazdrośnika czy panikarza.

– Chyba nie miałem humoru.

– Czy jesteś zły za Soojin? Mam na myśli tą grę i tak dalej – spojrzał na niego uważnie.

– No co ty, to tylko gra – wzruszył ramieniem – Ale trochę mi smutno, że w ogóle ze mną nie rozmawiałeś.

– Czy mój Wooyoungie jest zazdrosny? 

– Co? – wydukał. 

– Jesteś o mnie zazdrosny? – uśmiechnął się.

– J-ja, no co ty...

– Ach, jesteś słodki – złapał jego policzek, a uśmiech poszerzył się. 

– San, przestań... – wymamrotał. 

– Mój zazdrośnik.

– Przestań – zmarszczył brwi – Mnie wcale to nie bawi.

San spoważniał, widząc minę młodszego chłopaka. Nie wyglądał na równie zadowolonego co on. 

– O co chodzi? Jesteś naprawę zazdrosny? – zmarszczył brwi. 

– Tak, jestem.

Chociaż Wooyoung nie chciał tego przyznawać nawet przed samym sobą, w końcu musiał to zrobić. Zazdrość pożerała jego umysł, kiedy widział Soojin z głupim uśmiechem, przytuloną do jego chłopaka.

Nie chciał mówić nikomu, że wracając z łazienki usłyszał rozmowę Soyeon z jej kuzynką, bo dokładnie nie domknęły drzwi. Ucieszył się, że Jeon naprawdę się za nim wstawiła. Jednak zabolały go słowa o jednostronnej miłości, choć uważał, że San kochał go równie mocno. 

– Dlaczego?

– San, jesteś ślepy czy głupi? – rzucił. 

– Woah, spokojnie. Nie musisz być zazdrosny o Soojin, nic do niej nie mam. 

– Owszem, ale ona ma coś do ciebie.

– Czemu tak uważasz? Jest tylko koleżeńska.

– Czy koleżeństwem nazywasz to, że prawie codziennie do ciebie dzwoni, chce się spotykać i wszędzie za tobą chodzi?

– Nie rozumiem Wooyoung. Dla mnie to koleżeńskie gesty. Poza tym ona nadal mieszka tu niedługo i nie ma wielu znajomych.

– Więc niech ich sobie znajdzie – sarknął.

– Okej, przesadzasz. To już nie był miłe – westchnął. 

– Wiesz co? Nie obchodzi mnie to San. Chciałem być dla niej miły i nawet zostać jej znajomym, ale to jest po prostu niewykonalne. 

– Czyli teraz nie mogę mieć znajomych? Co z tobą i Hyunjinem? 

Spojrzenie starszego wierciło w nim dziurę, co zaczynało być niekomfortowe. Nie lubił kłótni, a teraz było ich coraz więcej. 

– No jasne, musisz teraz zaczynać z Hyunjinem – parsknął – Jeśli nie zdążyłeś zauważyć, to on szanuje to, że mam ciebie i nie klei się do mnie.

– Soojin się do mnie nie klei.

– Jesteś naprawdę ślepy.

– Mam dość tej rozmowy – podniósł się z kanapy, ruszając do wyjścia. 

Wooyoung podniósł się zaraz po nim, chcąc zobaczyć co zrobi. Choi po prostu zaczął zakładać swoje buty, gotowy do wyjścia.

– San. 

– Przemyśl swoje zachowanie, proszę. 

– Żartujesz sobie ze mnie?

Młodszy poczuł, jakby jego wnętrzności zaczęły się gotować. Nie miał pojęcia jak dogadać się ze swoim własnym chłopakiem. On nigdy nie dawał mu powodów do zazdrości. Zazwyczaj gdy spotykał się z Hyunjinem, zabierał też ze sobą Felixa i zachowywał się jak zwykli znajomi. Właściwie, Hwang zaczął się z kimś spotykać, przez co powodów do zazdrości nie było w ogóle. Może dla Sana takie czułości były tylko przejawem koleżeństwa, ale Wooyoung chciał zwrócić uwagę na to, że zwyczajnie go to rani. 

Zamiast jakiegokolwiek zrozumienia, dostał nakaz przemyślenia swojego zachowania.

– Nie żartuję. 

– To mnie boli, wiesz? – wyszeptał. 

– Co cię boli? - zapytał. 

– To, że masz moje uczucia kompletnie gdzieś i jesteś moim chłopakiem tylko wtedy, gdy nad nami świeci słońce. 

Po raz kolejny miał wrażenie, jakby użalał się nad swoim życiem. Przetarł oczy, do których zaczęły napływać łzy żalu. Bezradność jaką teraz czuł, była przytłaczająca.

– Nie mam gdzieś twoich uczuć, bo cię kocham. Jeśli jesteś smutny przez zachowanie Soojin... poproszę ją, żeby przystopowała – mruknął.

San westchnął ciężko i złapał młodszego za ramiona, zamykając go w uścisku. 

– Przepraszam, dobrze? Przepraszam za tego Hyunjina.

– Ja też przepraszam, tylko... po prostu jest mi trochę przykro – odkaszlnął. 

– Nie masz powodów. Kocham cię, okej? 

– Ja ciebie też. 

====

home| woosanWhere stories live. Discover now