64 [02]

686 65 58
                                    


"Sahara" tego wieczoru była wyjątkowo zatłoczona. Wiele osób przyszło tu spędzić ze znajomymi ostatnie chwile roku, który z każdą minutą dobiegał końca.

Wooyoung siedział w gronie przyjaciół i śmiał się głośno z żartów opowiadanych przez Yunho. Tak naprawdę bawiły tylko tę dwójkę, a reszta śmiała się z ich śmiechu, który był wyjątkowo zaraźliwy. Chłopak co jakiś czas spoglądał na Sana, który z uśmiechem siedział między Chrisem a Soyeon. Oczywiście, że był z nimi, w końcu Bang nie zostawiłby przyjaciela na pastwę losu.

Jutro późnym popołudniem miał lot powrotny do Hiszpanii i musieli spędzić z nim ten czas. Przez głowę Wooyounga przelatywało milion pomysłów, w jaki sposób powinien zacząć rozmowę z Sanem. Jednak każda myśl wydawała mu się bezsensowna.

– Niedługo północ, może wyjdziemy już na zewnątrz? – rzuciła Yuqi.

Drzwi prowadzące na pewnego rodzaju taras były szeroko otwarte, gotowe, aby obecni ludzie mogli wyjść. Otwierane one były tylko latem, żeby klienci mogli zjeść na zewnątrz, w trakcie ładnej pogody. Tym razem wszyscy wychodzili, żeby zobaczyć rozbłyskujące na niebie fajerwerki.

Na lewo od drzwi były też wąskie schody, które prowadziły na niewielki balkon i od razu tam skierował się Wooyoung. Chciał mieć jak najlepszy widok.

– Czemu stoisz tu sam? – usłyszał.

Tuż obok niego stanął San, opierając się o barierkę. Przez innych ludzi, którzy też chcieli wejść na balkon, musieli wciągnąć się w róg.

– To chyba oczywiste, będę robić zdjęcia – parsknął cicho.

– No tak – uśmiechnął się – Jak się bawisz?

– Bardzo przyjemnie, a ty?

– Jest miło spędzić z wami jeszcze trochę czasu przed lotem – pokiwał głową.

– O której lecisz? – zapytał.

– O jedenastej.

– Tak wcześnie? – mruknął – Wyśpij się porządnie.

– Dlatego po fajerwerkach znikam już do domu – westchnął – Gdzie Hyecheon? Nie przyszedłeś z chłopakiem?

– Och, Hyecheon.... nie jesteśmy już razem.

San spojrzał na Wooyounga z niedowierzaniem. Nie wyglądał, jakby żartował czy mówił to pod wpływem alkoholu, ale Choi nadal był w szoku. Dlaczego miałby zrywać z tak dobrą osobą?

– Naprawdę?

– Mhm – wymamrotał – Ponad tydzień temu.

– Dlaczego?

– Nie pasowaliśmy do siebie. Wiesz, on zasługuje na kogoś wspaniałego, a ja taki nie jestem.

– Nawet tak przy mnie nie mów – skarcił go – Jesteś najlepszą osobą, jaką znam Woo, naprawdę. Masz wielkie serce, jesteś zabawny i utalentowany. Troszczysz się o innych, można na tobie polegać i musisz mieć w sobie coś wyjątkowego, skoro nawet moja siostra cię uwielbia – zaśmiał się cicho – Właśnie dlatego się w tobie zakochałem.

Na usta Wooyounga wpłynął delikatny uśmiech i z przypływem odwagi mocno objął starszego. San westchnął cicho zaskoczony, ale prędko przysunął do siebie bruneta i oparł podbródek na jego ramieniu.

– Mam pytanie San – powiedział po chwili ciszy.

– Jakie?

– Pamiętasz list, który dałem na Twoje urodziny?

– Oczywiście, że tak.

– Napisałem tam, że nigdy nie odpuszczę naszego związku. Nieważne co się stanie – odsunął się kawałek i spojrzał na niego – Myślisz, że jest dla nas szansa?

– Zawsze jest Wooyoungie.

Między nimi zapanowała cisza, która została przerwana głośnym odliczaniem.

– Woah, za chwilę zacznie się kolejny rok – parsknął cicho starszy.

– Czy to ten filmowy moment, który czeka każdą parę romansów? – rzucił Jung.

– A chciałbyś?

Wooyoung tylko się uśmiechnął, a kiedy cały tłum krzyknął "jeden" San przysunął go do siebie i złączył ich usta.

To było uczucie, za którym tęsknili oboje. Właśnie tego brakowało Wooyoungowi i chociaż Hyecheon był niesamowitą osobą, nie czuł przy nim tego samego. Jego serce zabiło szybciej, gdy wśród rozbłyskujących na niebie fajerwerk znów mógł całować Sana.

– Chodźmy stąd – rzucił, a kiedy San rzucił mu zdezorientowane spojrzenie, parsknął cicho – Mówiłeś, że musisz wrócić, żeby się wyspać.

– Masz zamiar pomóc mi zasnąć?

– Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele – szturchnął jego ramię – Odprowadzę cię.

Choi zaśmiał się i jako pierwszy ruszył schodami w dół. Szybko podszedł do Chrisa, informując go, że idzie do domu. Gdy wyszli z baru, starszy splótł palce z tymi Wooyounga i przysunął go do siebie.

– Dziękuję Wooyoung.

– Za co?

– Za to, że nadal jesteś.

====

home| woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz