4 [02]

713 64 116
                                    


Wooyoung szedł powoli chodnikiem obserwując co dzieje się dookoła niego. Właśnie rozpoczął się listopad i wraz z jego pierwszym dniem przyszła ogromna ulewa. Teraz zza chmur pokazywało się słońce, poprawiając jego humor. Kiedy zauważył, że kawiarnia w której był umówiony jest blisko, przyśpieszył kroku. Już i tak był spóźniony kilka minut. 

– Cześć Hye – odezwał się, siadając przy odpowiednim stoliku.

– Woo! Cieszę się, że przyszedłeś – uśmiechnął się. 

Wooyoung spotkał Hyecheona przypadkiem pod koniec sierpnia. Pamiętał go ze szkoły, bo chodził do klasy m.in z Sanem. Wpadli na siebie w sklepie i ze zwykłej uprzejmości zaczęli rozmowę, która bardzo się przeciągnęła. Hye okazał się naprawdę miłym i interesującym człowiekiem, a Wooyoung zaczął żałować, że w szkole nie zamienił z nim prawie żadnego słowa. Zaczęli spotykać się częściej, aż do momentu w którym chłopak nie zapytał go, czy umówiłby się z nim na randkę.

Zgodził się. 

Nie wiedział co wyjdzie z tej relacji, ale Jeong - bo tak się nazywał - był zbyt sympatyczną duszą, aby mu odmówić. Chłopak był w oczach Wooyounga naprawdę uroczy, a do tego studiował malarstwo, co wydało mu się bardzo ciekawe i inspirujące.

– Przepraszam za to spóźnienie, ale wizyta u lekarza mi się przeciągnęła – westchnął.

– Nie musisz przepraszać. Właściwie, często mówisz o jakimś lekarzu. Chorujesz na coś? – zapytał. 

– Och nie, nie choruję...

Wooyoung uśmiechnął się niezręcznie, próbując wyminąć pytanie. 

– W porządku, po prostu martwię się o twoje zdrowie.

– Wszystko jest okej Hye, nie musisz się martwić – zaśmiał się cicho.

Kiedy odebrali swoje zamówienie zaczęli rozmawiać na zupełnie przypadkowe tematy, zaczynając od pokręconej pogody. Hyecheon wyciągnął telefon, pokazując zdjęcia które zrobił podczas ostatniej wizyty w galerii sztuki. Z szerokim uśmiechem opowiadał o obrazach, które na nich uwiecznił, a Wooyoung słuchał go uważnie, choć o malarstwie nie miał pojęcia w ogóle. Po prostu pasja z jaką robił to starszy go fascynowała. 

– Który podobał ci się najbardziej? – rzucił.

– Chyba ten ostatni. Nie znam się za bardzo.

– Nic nie szkodzi. Masz ochotę na spacer? 

– Pewnie – przytaknął. 

Oboje zawędrowali do parku, który był niedaleko. Wooyoung rozejrzał się w poszukiwaniu wolnej ławki. Mimowolnie przypomniały mu się momenty, kiedy był tu z Sanem. Nieszczęsne drzewo z którego musiał zeskoczyć było na swoim miejscu, a pod nim na kocu siedziały obecnie dwie dziewczyny. Pamiętał, kiedy o północy przejachli tu, aby oglądać fajerwerki.

A teraz go znów nie było.

Hyecheon niepewnie złapał za jego dłoń i pociągnął na wolną ławkę. Jung uśmiechnął się delikatnie i podążył za nim.

– Woo... mam pytanie – westchnął cicho.

– Tak? Jakie?

– Myślałem nad tym trochę i może czy to nie za szybko... Ale jesteś taką cudowną osobą i muszę.

Wooyoung poczuł się lekko zdezorientowany, ale mimo wszystko słowa starszego sprawiły, że zrobiło mu się ciepło na sercu.

– Pytaj, jestem gotowy – zaśmiał się.

– Czy chciałbyś spróbować... związku?

Uśmiech Wooyounga opadł kiedy usłyszał to pytanie. Naprawdę uwielbiał chłopaka, jednak jego uczucia do Sana nigdy nie przeminęły. Mimo że starał wyrzucić go z umysłu, on miał tam stałe miejsce, co czasami nadal bolało.

– J-ja...

– Wiem Woo, wiem jak jest. Chcę tylko wiedzieć czy byłybyś gotowy – pogładził jego ramię – Zrozumiem wszystko – dodał.

Jung miał dość nachodzących go myśli i tego, że San pojawiał się nawet w jego snach. Miał wrażenie jakby to wczoraj Soojin otworzyła mu drzwi jego mieszkania. Nie po to tak starał się, żeby teraz wszystko znów się psuło.

– Chciałbym spróbować Hye.

Chciałbym ruszyć do przodu.

====

👀

home| woosanWhere stories live. Discover now