𝟹

663 45 54
                                    


Nastał kolejny dzień.

San naprawdę nie miał ochoty iść do szkoły, ale rodzice nie pozwolili mu zostać, więc zmuszony był do niej pójść.

Ale zrezygnował z trzech pierwszych godzin, które spędził na moście, patrząc w dół i myśląc czy bardzo by go bolało jakby skoczył.

- Chciałbym, żeby Mingi tu teraz był... - myśląc o tym, San podniósł jakiś kamyk i rzucił go do wody.

Usłyszał kroki za sobą. Odwrócił się powoli i jak się okazało był to jakiś starszy pan z psem i uśmiechniętym dzieckiem.

- Muszą być szczęśliwą rodziną... - pomyślał, po czym cicho westchnął.

Chciałby mieć takie życie. Wychodzić na spacery, uśmiechać się, śmiać i wiele innych rzeczy. Niestety nie mógł takiego mieć, ponieważ jego rodzice częściej skupiali swoją uwagę na pracy niż na nim. Było tak od dawna, a on nie starał się tego zmienić, ponieważ nawet nie umiał zacząć rozmowy na ten temat.

Myślał nad tym jeszcze przez chwilę, po czym sprawdził godzinę, którą była jedenasta trzydzieści. Postanowił więc iść do szkoły na pięć ostatnich lekcji.

Szedł w kierunku budynku całkiem zamyślony, przez co po raz kolejny wpadł na jakąś obcą mu osobę. Również był to chłopak.

Całkiem przystojny chłopak w długich blond włosach.

- Um, nic ci nie jest? - zapytał nieznajomy, cały czas obserwowując Sana, który nic mu nie odpowiedział - Hm... no to, cześć. - pożegnał się szybko.

Brunetowi wydawało się, że kojarzy tego chłopaka ze szkoły.
Cóż, potem będzie miał czas na rozmyślanie o przystojnym, nieznajomym blondynie.

~

W końcu doszedł na miejsce, do szkoły.

Westchnął cicho i przełamał się, żeby wejść do środka budynku. Miał jeszcze dziesięć minut do kolejnej lekcji, więc spokojnie mógł sobie usiąść na podłodze i trochę porysować. Był zrelaksowany, dopóki nie poczuł na sobie czyjegoś wzroku. Naprawdę nie chciał dać po sobie poznać, że się stresuje, ale to chyba było aż zbyt widoczne.

- Mingi... chciałbym, żebyś teraz tu był i mnie uspokoił... - pomyślał o swoim przyjacielu.

Usłyszał kroki z lewej strony, po czym spojrzał w górę i zobaczył tego samego chłopaka, na którego wcześniej wpadł.

- Nie wiedziałem, że chodzisz to tej samej szkoły. - uśmiechnął się - Jestem Hwang Hyunjin, a ty?... - zapytał blondyn. San w tym czasie wyjął notes, gdzie było zapisane jego imię i nazwisko - Choi San, hm? Podoba mi się. Bardzo ładne imię, pasuje ci. - stwierdził - Może kiedyś jeszcze na siebie przez przypadek wpadniemy. Jak na razie, cześć! - pożegnał się z brunetem.

Choi stał jeszcze przez chwilę w miejscu (nie na długo, ale jednak). Ruszył się dopiero wtedy, kiedy poczuł ręce na swoich ramionach.
Gwałtownie się odsunął i dał nagły, niekontrolowany cios w brzuch osobie, która go przestraszyła.

Jak się okazało - był to Mingi.

- Aish, bolało... - mruknął czerwonowłosy, ale jakiś czas później delikatnie uśmiechnął się do Sana, stojącego z zasłoniętymi ustami i oczami, z których można było wyczytać tylko jedno słowo, ,,przepraszam" - Ale nic się nie stało! Już cię tak nie przestraszę. Czemu nie było cię na trzech godzinach? - zapytał młodszy, patrząc na swojego przyjaciela.

- ... Zaspałem. - wyszeptał tak, żeby tylko Mingi to słyszał.

Nie dało się inaczej, bo tylko on przy nim stał.

𝚅𝚘𝚒𝚌𝚎 | 𝚆𝚘𝚘𝚜𝚊𝚗Where stories live. Discover now