𝟻

581 39 31
                                    


Niedzielę San spędzał zwyczajnie. Tak samo nudno jak każde inne niedziele.
Nie chciał zajmować czasu Mingiemu. Przecież wczoraj u niego nocował, do tego nie mieli wcześniej na to planu.

- Ciekawe co robi Hyunjin... pewnie ma już zajęcie... - San cicho westchnął - Jakbym miał jego numer, może mógłbym do niego zadzwonić... - pomyślał, ale zaraz po tym potrząsnął głową - Nie, nie mógłbym ot tak z nim porozmawiać. Przecież... nie umiem rozmawiać...

Brunet przez jakiś czas jeszcze leżał w łóżku, nadal nic nie robiąc.
Nawet nie myślał.
Dopiero, kiedy jego mama weszła do pokoju (oczywiście bez pukania), musiał się w końcu zebrać.
Podobno miał gdzieś z nią jechać, sam nie wiedział gdzie.

- San, zjedz szybko śniadanie i ubieraj buty. Musimy gdzieś jechać. - stwierdziła Pani Choi, która piła swoją ulubioną herbatę - I masz zjeść wszystko. Kanapki są na stole. - dodała po kolejnym łyku ciepłego napoju.

- Chciałbym tylko wiedzieć, gdzie jedziemy. - pomyślał, po czym ponownie cicho westchnął.

Naprawdę nie miał ochoty wychodzić gdzieś ze swoją mamą. W tym przypadku, wolałby już zostać w domu i przeleżeć cały dzień w łóżku.

W końcu jednak wstał. Podszedł do szafy i wyjął z niej czystą bieliznę, czarne spodnie, białą koszulkę i różową bluzę.
Z ubraniami udał się do łazienki, aby się umyć i przebrać. Gdy już to zrobił, wolnym krokiem poszedł do salonu, w którym siedziała już jego mama.

- Długo ci to zajęło. Jedz. - mruknęła szybko, po czym wstała i ruszyła w stronę korytarza, gdzie stały buty oraz kurtki - Albo wiesz co? Spakuj sobie te kanapki i zjesz w drodze. - dodała ubierając buty.

- Ja nadal nie wiem gdzie jedziemy...

~

Będąc już w samochodzie, ani San, ani Pani Choi się do siebie nie odezwali. W tle leciała tylko cicha muzyka z radia. Brunet cały czas patrzył w okno, za którym było widać ludzi, idących na przejściu dla pieszych. Chłopak przez moment zauważył również tego samego starszego pana, którego widział na moście. Tym razem był on bez dziecka.

- Mam dobrą pamięć... chociaż czasami wolałbym jej nie mieć. - myśląc o tym, zamknął na chwilę oczy.

- San, nie śpij. Zaraz dojeżdżamy. - rodzicielka delikatnie nim potrząsnęła. Chłopak od razu otworzył oczy i na nią spojrzał - Ah, no tak. Zapomniałam ci powiedzieć, że zapisałam cię na terapię. Tam właśnie jedziemy. - odwzajemniając spojrzenie syna, który teraz patrzył na nią z przerażeniem, cicho się zaśmiała - Słuchaj, musisz zacząć rozmawiać. To dla twojego dobra.

- Nie... nie chcę na żadną terapię. T-to tylko nie potrzebnie wydane pieniądze... i tak nie zacznę rozmawiać. Starczy mi Mingi... - patrzył cały czas na kobietę, prowadzącą samochód.

- Nie patrz tak na mnie. Nie odwołam tej wizyty. - powiedziała stanowczo.

Potem znowu nie odezwali się ani słowem.

~

Dojechali na miejsce.

Brunet wysiadł z samochodu i udał się ze swoją rodzicielką do budynku, gdzie miał umówioną pierwszą wizytę z terapeutą.

Bał się. Naprawdę bał się tego, co za chwilę go czeka. Nie lubił poznawać nowych ludzi, bez jego wiedzy. Poza tym, rodzice zdecydowali za niego, że będzie chodził na terapię. On nawet nie miał nic do powiedzenia.

Dosłownie.

- San, nie bądź taki przestraszony. Jesteś dorosły, nie wypada, żeby chłopak w twoim wieku tak bardzo się bał. - stwierdziła kobieta - Jestem przekonana, że ta terapia ci pomoże.

𝚅𝚘𝚒𝚌𝚎 | 𝚆𝚘𝚘𝚜𝚊𝚗Where stories live. Discover now