! 𝟣𝟢 !

556 27 21
                                    


Jakiś czas później chłopcy stwierdzili, że czas się zbierać. W końcu ich rodzice nie wiedzą gdzie są ich synowie. Jednak to był ich najmniejszy problem. Przynajmniej tak im się wydawało.

- Odprowadzę cię, okej? Tak, żeby mieć pewność, że nie skoczysz pod jakieś auto, czy coś... - mruknął młodszy, na co San w odpowiedzi delikatnie się uśmiechnął.

- W porządku, niech będzie. - stwierdził brunet - Cieszę się, że tak się... martwisz. To miłe. - dodał patrząc w oczy młodszego chłopaka.

Wooyoung odwzajemnił spojrzenie Choia. Podszedł do niego bliżej, chwycił go za rękę, którą chwilę później podniósł i delikatnie ją pocałował. San natychmiastowo się zarumienił, jednak nie odsunął się od Junga. Stał, patrząc na niego ze zdziwieniem.

- Wybacz, nie powinienem. Z-zapomnij o tym. - mruknął cicho czarnowłosy.

Coś wewnątrz niego krzyczało, żeby przytulił a następnie pocałował Sana. Wiedział, że to za wcześnie, więc postanowił się jednak ograniczyć. Przecież są pogodzeni dopiero od kilku godzin.

- Jak o większości rzeczy, które miały być związane z tobą. Teraz już raczej nie będę zapominał nawet takich małych gestów. - pomyślał brunet. Chwilę później, żeby nie stać w takiej ciszy postanowił odpowiedzieć Wooyoungowi - Dobrze, zapomnę. - powiedział.

Młodszy odetchnął z ulgą, kiedy San stwiedził, iż zapomni to, co zrobił przed chwilą - pocałował jego dłoń.

Szli w ciszy w kierunku domu Choia. Przez całą drogę nie wymienili ani słowa, jednak mimo wszystko w niczym im to nie przeszkadzało. To była przyjemna cisza, która trwała do momentu, kiedy chłopcy doszli do domu starszego z nich.

- Hm... cóż, więc... jesteśmy. Czas się pożegnać. - westchnął cicho San. Tak naprawdę wcale nie chciał żegnać się z Wooyoungiem. Jedyne czego na tą chwilę najbardziej by chciał to spędzenie jeszcze chociaż godziny z Jungiem - Widzimy się jutro w szkole. Chyba...

- Tak, dokładnie. Podejdę do ciebie jak tylko się zobaczymy. - stwierdził Jung w odpowiedzi, delikatnie się uśmiechając - Nie mogę się doczekać.

- Ja też... nawet nie wiesz jak bardzo. - pomyślał brunet. Cieszył się, że Woo tak bardzo stara się odzyskać jego zaufanie, które swoją drogą już ponownie zdobył - Również nie mogę się doczekać.

~

Stali tak jeszcze przez chwilę, dopóki młodszy nie stwierdził, że musi już wracać. Nie chciał, ale niestety taka była konieczność.
Kiedy w końcu czarnowłosy odszedł w swoją stronę, San wyciągnął klucze z kieszeni i powoli włożył je do otworu w drzwiach. Miał nadzieję, że rodzice go nie usłyszeli, bo jakby tak się stało, miałby nie mały problem.

- Jest okej, nie usłyszą mnie. Może nie ma ich w domu, więc... mógłbym być spokojniejszy. - mówił do siebie w myślach.

Oczywiście na jego nieszczęście w salonie musiał siedzieć jego ojciec. Dodatkowo trzymał on w ręce butelkę piwa.

- Cholera...

- Gdzie ty byłeś, co? Matka zaczęła panikować, że coś ci się stało, a ja musiałem ją uspokajać. Męcząca kobieta... - wymamrotał mężczyzna - Podejdź tu, San.

- Nie chcę... zrobisz mi coś,  boję się.

- Chodź tu w tej chwili! - krzyknął Pan Choi. San podszedł zestresowany do ojca, który chwilę później szarpnął go za rękę, przez co chłopak boleśnie upadł na kanapę - Powinieneś dostać jakąś karę za tą ucieczkę. - mruknął nachylając się nad synem. Był niebezpiecznie blisko twarzy bruneta, który leżał na meblu z szeroki otwartymi oczami ze stresu, w których powoli zaczęły zbierać się łzy.

𝚅𝚘𝚒𝚌𝚎 | 𝚆𝚘𝚘𝚜𝚊𝚗Where stories live. Discover now