8.2

6 1 0
                                    

Kilka dni później przyniósł mi prezent.

– Co to? – spytałam. Otworzyłam pudełeczko, w którym znalazłam telefon komórkowy

– Widziałem, że masz pęknięty wyświetlacz, więc pomyślałem, że przyda ci się nowy

– Nie mogę tego przyjąć. To zbyt wiele. 

– Weź, proszę cię. Chociaż tak mogę zadość uczynić za to, na co cię naraziłem

Wspomnienie mężczyzny, którego się bałam. Ale i przeprosiny, a przynajmniej znak, że ma świadomość, co zrobił.

– Dzięki – uśmiechnęłam się. 

– Nie ma za co. 

Nie przeczuwałam, że nawet za taki gest będę musiała zapłacić, chociaż znałam Anthony'ego dość dobrze, by to wiedzieć: on nie robi nic bezinteresownie. Jak mogłam zapomnieć?

Kilka dni później zaczęłam dostawać wiadomości na Facebooku. 

„Chodź ze mną na kolację".

 „Tęsknię za Tobą". 

„Wciąż Cię kocham"

Czytałam, otwierałam szerzej oczy i zastanawiałam się, jak do tego doszło, jak mogłam znów dać się w to wciągnąć. Głowa przekonywała serce, że tego nie chcę, że zależy mi tylko na przyjaźni. A serce odpowiadało: „Nieprawda!". I kłamałabym, mówiąc, że nie byłam przynajmniej odrobinę podniecona jego zainteresowaniem. Ostatnio wiele się zmieniło, większość moich koleżanek się ustatkowała, miały dzieci, nie mogły już wszystkiego rzucać i stroić się na wieczorne wyjście. Zdane były na łaskę nianiek, na które rzadko kiedy było je stać. W związku z tym ja siedziałam w domu. Nie wahałam się przyznać, że czułam się samotna, więc kiedy Anthony zaprosił mnie na wieczór, pomyślałam, co mam w końcu do stracenia?

W imię starych dobrych czasów, proszę cię. Pozwól się zaprosić na kolację".

Zanim głowa zdołała zaprotestować, serce szybko wysłało odpowiedź. 

OK". 

Kilka dni później poszliśmy na kolację i było dokładnie tak, jak się spodziewałam. Dosłownie ryczałam ze śmiechu albo chichotałam w serwetkę. Nie został ślad po dawnym nim, widziałam za to mężczyznę, który zachwycał się swoim dzieckiem, chociaż rozstał się z jego mamą, szczerze się mną interesował, pytał o nową pracę i popierał pomysł powrotu na statek. 

W jego oczach nie płonął już gniew, przeciwnie, cieszył się, gdy opowiadałam mu o znajomościach zawartych za granicą i o miejscach, które widziałam. Z tym Anthonym czułam się bezpiecznie, miałam rozluźnione ramiona, rozmawiałam z nim spokojnie, nie wypatrując sygnałów ostrzegawczych. W każdym razie tak sobie mówiłam. Możliwe nawet, że za głośno śmiałam się z jego żartów, tak bardzo chciałam sobie wmówić, że tym razem wszystko jest inaczej. 

Gdy on zamawiał kolejne drinki, sięgnęłam po telefon do torebki. 

Chciałam sprawdzić wiadomości, ale wcisnęłam nie ten guzik.

– Cholera, nie mogę się przyzwyczaić do tej komórki – mruknęłam. 

– A co chcesz zrobić? Pokaż. – Wyciągnął rękę nad stołem. 

Nie widziałam nic złego w tym, że weźmie mój telefon. Mamrotałam coś, że jest trudny w obsłudze, a ja mam za duże palce, żeby trafić w guziczki, gadałam i gadałam, nie wiedząc, że przez jego twarz przemknął cień, a oczy mu poczerniały. 

Oblana KwasemWhere stories live. Discover now